Aleksander Łukaszenka zapowiedział, że na Paradę Zwycięstwa narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej nie będzie nikogo ciągnąć na siłę. Jest pewien, że 9 maja na ulicach Mińska pojawią się tłumy Białorusinów.
„Bez uporczywych zaproszeń, jak zwykle, przyjdą tłumy ludzi”, oświadczył dwa dni temu prezydent Białorusi.
Jednak natychmiast po takim dictum Łukaszenki, w sieciach społecznościowych zaczęły pojawiać się informacje o przymusie stosowanym wobec studentów i pracowników zakładów i instytucji państwowych. Mobilizacja uczestników spadła na dyrektorów szkół, rektorów, szefów przedsiębiorstw. Zostali oni zobowiązani do sporządzenia list „dobrowolnych” uczestników parady. Zatrwazające jest to, że w niektórych przypadkach mają oni przyjść na paradę … bez maseczek ochronnych – pomimo drastycznie rosnącej liczby zakażonych Covid-19, i mimo apeli WHO o odwołanie imprez masowych i zachowania dystansu.
Dyrektorzy mińskich szkół skarżą się dziennikarzom portalu TUT.by, że informację o konieczności przybycia na paradę otrzymują od stołecznych wydziałów edukacji w formie ultimatum. Nie przyjdzesz – poniesiesz konsekwencje. Jedyne ustępstwo władz w tym roku polega na tym, że przymusu obecności nie ma dla nauczycieli i dzieciaków.
Pracownicy Narodowej Akademii Nauk napisali do redakcji TUT.by, że „w związku z zarządzeniem Rady Ministrów Republiki Białorusi powstaje lista uczestników Parady Zwycięstwa, która odbędzie się 9 maja 2020 r”. Mają sporzadzić listę uczestników, mile widziani są członkowie rodzin.
Kuszeni są też studenci. Władze uczelni obiecują młodym ludziom, że ci, którzy pojawią się na paradzie, będą zwolnieni z czynów społecznych (tzw. subotników) będą mieli zaliczone zajęcia z WF. Kierownicy akademików mamią, że udział w paradzie zagwarantuje im w przyszłym roku miejsce w domu studenckim, które tak ciężko dostać.
„W kwestionariuszu, w którym wskazujemy powody, dla których mamy prawo do akademika, będzie można wpisać udział w paradzie. Będziemy mogli również wybrać pokój i sąsiadówi – mówi student. – Anonimowo mogę szczerze przyznać, że prawdopodobnie pójdę. Nie martwię się o siebie: postaram się przestrzegać środków bezpieczeństwa i mam nadzieję, że jestem odporny. Ale na wszelki wypadek po paradzie nie pojadę do dziadków”.
Niektóre uczelnie próbują motywować studentów finansowo. Tym, którzy przyjdą na paradę, przysługuje wybór nagród; zwolnienie z praktyk w wybranym dniu lub zwiększenie stypendiów.
„To zabawne i smutne: +10 rubli do stypendium w przyszłym miesiącu – komentuje student. Tylko dzięki tym pieniądzom nie możesz wyzdrowieć z koronawirusa!”.
Na zrzutach ekranu korespondencji z nauczycielami i opiekunami, którymi dzielą się uczniowie, widać, że wielu martwi się o zdrowie.
Aleksander Łukaszenka wyraźnie liczy na tłumy na paradzie a tym samym sukces medialny i uznanie. Tylko czyje?
Białoruski przywódca zaprosił wczoraj na defiladę przywódców państw.
„Publicznie zapraszam do Mińska przywódców państw, przynajmniej byłego Związku Radzieckiego – powiedział Alaksandr Łukaszenka.
Wczoraj podczas wizyty w Akademii Nauk prezydent zasugerował, że jego parada powinno być szeroko transmitowana. Łukaszenka uważa, że paradę w Mińsku powinni koniecznie zobaczyć Rosjanie.
„Musimy poprosić rosyjską telewizję, by pokazała Rosjanom naszą paradę. To są nasi bracia” – powiedział.
Przypomnijmy, że Władimir Putin odwołał paradę z okazji 75. rocznicy zakończenia wojny do czasu ustąpienia pandemii.
Kresy24.pl za tut.by/ba
1 komentarz
Narymunt
6 maja 2020 o 15:11Dlaczego tylko w rosyjskiej TV? Trzeba pokazać na całym świecie, przynajmniej w Europie. Bo inaczej nikt nie uwierzy, że taka defilada się odbyła w czasach pandemii.