Według informacji z 10 października, ambasadorzy tylko dwóch krajów europejskich – Austrii i Włoch – pozostali w Mińsku, poinformował TUT.BY. Reszta szefów placówek dyplomatycznych została wezwana do swoich stolic na konsultacje.
Przypominamy, że 2 października białoruskie MSZ zażądało od ambasad Polski i Litwy na Białorusi redukcji liczby dyplomatów: do 18 (zamiast 50) w ambasadzie polskiej i 14 (z 25) w ambasadzie litewskiej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi rekomendowało także odwołanie ambasadorów Litwy i Polski w kraju na tzw. konsultacje.
Ambasador RP Artur Michalski i ambasador Litwy Andrius Pulokas opuścili Białoruś 5 października. 9 października polskie MSZ spełniło żądanie strony białoruskiej i odwołało 32 polskich dyplomatów, łącznie z rodzinami – około 100 osób.
Resort ostrzega jednak, że zostaną powzięte odpowiednie kroki, jeśli Mińsk nadal będzie zaostrzać sytuację.
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz powiedział w rozmowie z PAP, że decyzja o ograniczeniu polskiego personelu dyplomatycznego w Mińsku najbardziej uderzy w Białorusinów, ponieważ większość wracających do Polski dyplomatów, to konsulowie odpowiedzialni m.in. za wydawanie wiz.
– Aleksander Łukaszenko doprowadzi do sytuacji, w której będzie wydawanych dużo mniej wiz niż do tej pory, bo Polska odpowiada za wydawanie ok. 60 proc. wiz dla Białorusinów z całej strefy Schengen. Łukaszenka doprowadzi swój kraj nie tylko do izolacji w sensie dyplomatycznym i politycznym, ale teraz odbiera Białorusinom możliwość podróżowania po Europie i wyjazdów w dowolnych celach – podkreślił Przydacz.
Tymczasem Litwa odwołała tylko część swoich dyplomatów z Mińska, ale mniej niż tego domagają się władze białoruskie. Według rzeczniczki resortu Rasy Jakilaitienė, Litwa zamierza odwołać pięciu dyplomatów w nadziei, że to pomoże zachować dialog. Tymczasem Mińsk żądał odwołania jedenastu osób.
Swoich ambasadorów odwołały Niemcy, Łotwa, Estonia, Czechy, Bułgaria, Wielka Brytania i Rumunia. To samo zapowiada uczynić Słowacja.
9 października białoruski minister spraw zagranicznych Władimir Makiej rozmawiał telefonicznie z Wysokim Przedstawicielem UE ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa Josepem Borrellem o perspektywach stosunków Białorusi z UE.
oprac. ba na podst. tut.by
4 komentarzy
Emeryt
10 października 2020 o 21:39Jak będzie z reanimacją białoruskiego trupa?
Czy Zachód wstrzyma Białorusi finansową kroplówkę?
Rosja Putina na ten cel pieniędzy nie ma i nie da.
Wystarczy skreślić Łukaszenkę z finansowych dotacji Zachodu,
a Białorusini sami pójdą na łatwy syberyjski chleb.
Czy nie o to Łukaszence i Putinowi chodzi w tym darmowym interesie?
Ile wyciągną od naiwnego Zachodu to ich.
PrzemekRobert
11 października 2020 o 16:14No i dobrze, nie powinien być Aleksander Łukaszenka uznany za legalnego prezydenta ale mimo wszystko w polityce liczą się jeszcze pieniądze i armia etc. W Polsce politycy dzięki obywatelom są przyzwyczajeni, że jak coś 'warknął’ to zaraz 'biedniejszy sąsiad’ posłucha…. Tylko na swoich wyborców możecie warczeć posłowie z m.in. moich podatków. Łukaszenka Wam ciągle pokazuje z kim się warto na świecie liczyć.
Aktualna polska klasa polityczna jest do wymiany pokoleniowej co najmniej….
Emeryt
14 października 2020 o 11:31Co do wymiany to możemy przeprowadzić racjonalną dyskusje, ale co z tą demokracją.
To nie może być pomysł – choćby najgenialniejszych – dwóch forumowiczów.
W polityce liczą się jeszcze pieniądze, armia, nastroje i zapotrzebowanie społeczne.
No i układy polityczne, w Polsce Rosja w tych układach nie funkcjonuje.
Łukaszenka pokazuje że z nim nie warto się z nim liczyć.
Pieniędzy Łukaszenka nie ma, armię ma uwielbiającą Putina, społeczeństwo go nienawidzi.
Znaczenie w ruskim świecie ma zerowe, jako wasal żyje z łaski swojego suwerena – Putina.
PrzemekRobert
14 października 2020 o 18:46100 / 100
Dobrze Pan podsumował mój komentarz.