Władze Łotwy policzyły straty, jakie poniósł kraj w wyniku sowieckiej okupacji. To kwota około 370 miliardów euro. Wcześnie straty z powodu okupacji szacowano wstępnie na 300 miliardów.
Łotwa wielokrotnie wzywała Rosję, jako sukcesora ZSRR, do wypłacania odszkodowań za okres, w którym setki tysięcy Bałtów deportowano w głąb imperium. Na ich miejsce do krajów bałtyckich sprowadzano Rosjan.
Również Litwa i Estonia wszczynały procedury zmierzające do uzyskania odszkodowań (na Litwie podczas sowieckiej okupacji, która w Rosji jest nazywana „przyłączeniem Krajów Bałtyckich do ZSRR”, i za panowania Józefa Stalina do 1952 r. do łagrów zostało zesłanych 275 tys. obywateli Litwy; życie straciło ponad 20 tysięcy partyzantów litewskich i tych, którzy walczyli przeciwko sowieckiej okupacji).
W 2015 Litwa, Łotwa i Estonia postanowiły działać wspólnie. Pod koniec ub. roku ministrowie sprawiedliwości trzech państw podpisali w Rydze memorandum w tej sprawie. Pierwszym krokiem miało być ustalenie wspólnej metodologii oceny szkód, a następnie – zgodnie z prawem międzynarodowym – wystosowanie skargi o odszkodowania. Estoński minister podkreślał, że żadne z państw bałtyckich nie zrezygnuje jednostronnie z roszczeń.
Jednak stało się inaczej. Inicjatywa nie spotkała się z dobrym przyjęciem w Estonii, a premier Taavi Rõivas skrytykował porozumienie. Według niego, nie było ono dyskutowane przez rząd. Również szefowa estońskiego MSZ Marina Kaljurand podczas przemówienia w parlamencie w lutym tego roku powiedziała, że rząd nie zamierza domagać się od Rosji jako następcy ZSRR rekompensaty za okupację.
Sprawę wyłamania się Estonii z solidarnych działań w sprawie odszkodowań podchwyciły rosyjskie media podkreślając przy okazji sprawę roszczeń terytorialnych Estonii. Przypomniały, że traktat graniczny między dwoma krajami został podpisany w lutym 2014 roku przez ministrów spraw zagranicznych Rosji i Estonii i że zgodnie z dokumentem obecna granica, która biegnie wzdłuż byłej linii granicy administracyjnej między Estońską Socjalistyczną Republiką Radziecką i Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Radziecka, nie zmienia się, a strony nie mają żadnych roszczeń terytorialnych wobec siebie (w latach 1944–1945 Estońska SRR utraciła Zanarwie, które przyłączono do obwodu leningradzkiego, oraz Kraj Peczorski włączony w skład obwodu pskowskiego, a w 1953 roku również Jaanilinn (Iwanogorod) zmienił przynależność państwową. Po odzyskaniu niepodległości Estonia odrzuciła traktaty graniczne z 1945 i 1957 roku, domagając się przyłączenia utraconych ziem).
W listopadzie ub. roku (pisaliśmy o tym tu) dosadniej wyłożył sprawę roszczeń państw bałtyckich wicepremier FR Dmtrij Rogozin. Na Twitterze zapowiedział, że mogą dostać co najwyżej „uszy martwego osła”, załączając link do filmu, z którego zaczerpnął „oślą” frazę. Żeby nikt nie miał wątpliwości, jaki jest stosunek Moskwy do żądań o odszkodowania i do innych roszczeń państw bałtyckich, Rogozin przywołał też nagranie z wypowiedzi Putina, który – podkreślając jakie straty poniosła Rosja w wyniku rozpadu ZSRS i utraty „rdzennie rosyjskich ziem” – użył tego samego cytatu o „uszach martwego osła”.
„Nawet jeśli przyjmiemy, że kraje bałtyckie wygrają proces w Międzynarodowym Trybunale Karnym, to decyzja nie będzie mogła wejść w życia dopóty dopóki nie przejdzie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. A tam na decyzję nałożone zostanie weto i państwa wnoszące sprawę do sądu dostaną „prztyczka” w nos. — komentowały sprawę roszczeń rosyjskie media.
Kresy24.pl
2 komentarzy
ziarno prawdy
19 kwietnia 2016 o 15:02no i mają jaja brawo im
ciekawie ile wyniósł by rachunek dla IV rzeszy i ZSRR 2.0 dla Polski ale u nas jeszcze rządzącym jaja nie urosły !!!
Rychu
19 kwietnia 2016 o 16:52Brawo !, Polska też powinna wyliczyć straty, wystąpić o odszkodowania i liczyć odsetki !!!