Rząd Litwy po raz kolejny ogłosił termin zakończenia zwrotu ziemi na rok 2020. Pod koniec 2018 r. Sejm przyjął poprawki do Ustawy o zwrocie ziemi, które mają przyśpieszyć proces. Prawnik Grzegorz Sakson wyczuwa jednak pewien podstęp.
„8 listopada 2018 r. Sejm przyjął uzupełnienie 6 części 21. artykułu Ustawy o zwrocie ziemi. Nowelizacja przewiduje, że jeśli na terytorium przyłączonym do samorządu miejskiego po 1 czerwca 1995 r. nie można zwrócić ziemi prawowitemu właścicielowi, to wówczas Narodowa Służba Rolna powinna zaproponować inne formy rekompensaty. Są trzy warianty: ziemia rolna, las lub zbiorniki wodne. W przypadku jeśli wymienione przez Służbę osoby nie stawią się na czas, nie zgodzą się lub nie napiszą wniosku, wówczas wypłaca im się rekompensata pieniężna. Tu warto podkreślić, że ta poprawka dotyczy tylko terenu wiejskiego przyłączonego do miast po 1995 r. Dotyczy to na przykład tzw. Wielkiego Wilna, czyli terenów przyłączonych do stolicy po 1996 roku. Osoby, którym nie można zwrócić ziemi w tym terenie, mogą pisać wnioski o nadanie im równo wartej działki ziemi rolnej lub lasem” – wytłumaczył zw.lt Grzegorz Sakson, radny Wilna i prezes Związku Prawników Polaków na Litwie.
„Z tego co wiem, Służba Rolna w Wilnie przygotowuje pisma do osób z tych terenów, aby skorzystały z tej możliwości. W pismach mają zostać wskazane konkretne terminy. Jeśli w przewidzianym terminie nie skorzystają z możliwości, to wówczas im wypłacą rekompensatę pieniężną, która zostanie naliczona według istniejącej metodyki. Jak wiadomo ta metodyka przewiduje sumę symboliczną. Więc można powiedzieć, że ta poprawka kryje pewien podstęp. Z jednej strony dobrze, że jest taka możliwość, której wcześniej nie było. Jednak kiedy człowiek nie zgadza się na taką możliwość, to służba może automatycznie przyznać rekompensatę pieniężną. Moim zdaniem urzędnicy mają za dużo uprawnień. Jeśli urzędnik będzie zbyt formalny lub zbyt złośliwy, to zawsze będzie mógł to wykorzystać. Czyli mamy do czynienia z takim sztucznym zakończeniem reformy rolnej” – podkreślił Sakson.
Zgodnie z danymi Narodowej Służby Rolnej oraz Samorządu Miasta Wilna, w stolicy na zwrot ziemi oczekuje wciąż 3 tys. prawowitych właścicieli, czyli ok. 43 proc. wszystkich ubiegających się.
Rząd zobowiązał samorządy do stycznia 2018 przygotować plan niezagospodarowanych gruntów w jednostkach samorządowych oraz zaprojektować działki, które mają być zwrócone prawowitym właścicielom. Rządzący zapowiadają ponadto, że trwający od prawie 30 lat zwrot ziemi zakończy się na jesieni 2020 roku.
W Wilnie jest faktyczny problem z niezagospodarowaną („wolną”) ziemią, dlatego zaspokojenie w 100 proc. wszystkich interesantów jest niezwykle skomplikowane. Państwo zaproponowało kilka sposobów rekompensaty. Istniała możliwość odzyskania ziemi w postaci lasu lub w papierach wartościowych. Można również uzyskać rekompensatę pieniężną. Zgodnie z rządową metodyką za hektar ziemi o przeznaczeniu rolnym płaci się – 2 891,52 euro, natomiast za ziemię przeznaczoną w chwili nacjonalizacji pod zabudowę – 22 242,8 euro. Warto podkreślić, że cena rynkowa za jeden ar (w zależności od położenia, infrastruktury i innych czynników) w litewskiej stolicy wynosi mniej więcej tyle, co państwo płaci za hektar.
Poza tym w Sejmie znajduje się projekt poprawek, które przewidują rekompensatę lasem dla osób ubiegających o zwrot ziemi w samorządach miejskich. „Sejmowy komitet zaaprobował ten projekt pod koniec grudnia, ale dotychczas nie został podany głosowaniu. Taka możliwość była od 2 listopada 2014 r. do 1 maja 2015 r. i wówczas – z tego co wiem – skorzystała bardzo mała ilość osób” – powiedział zw.lt Sakson.
W Wilnie zwrot ziemi przede wszystkim dotyczy osób narodowości polskiej. Ta kwestia od lat jest poruszana w rozmowach między Wilnem a Warszawą.
Antoni Radczenko zw.lt
1 komentarz
józef III
16 stycznia 2019 o 19:52ok. a w Polsce ? jedyny kraj, który w ogóle nie przeprowadził reprywatyzacji !