Litwini głosowali wczoraj w wyborach prezydenckich, w których o reelekcję ubiegał się Gitanas Nausėda. Dla rozstrzygnięcia konieczna będzie jednak druga tura – żaden kandydat nie uzyskał ponad połowy głosów.
Według ostatnich informacji, na Litwie udało się policzyć już głosy z 96 proc. obwodów. Nauseda uzyskał 44,8 proc. głosów, zatem dopiero druga tura wyborów prezydenckich zadecyduje, czy dalej będzie on głową państwa.
Drugie miejsce zajęła obecna premier z partii konserwatywnej, Ingrida Šimonytė. Zagłosowało na nią zdecydowanie mniej, bo 18,64 proc. wyborców. Przez pewien czas wydawało się jednak, że w drugiej turze o prezydenturę zawalczy Ignas Vėgėlė, który zasłynął jako przeciwnik restrykcji rządowych podczas pandemii koronawirusa. Teraz jednak okazuje się, że zagłosowało na niego 12,45 proc. Litwinów.
Druga tura wyborów odbędzie się 26 maja. Nausėda przekonuje, że jest gotów do walki o zwycięstwo. Dodał, że teraz jego głównym celem było dotarcie do drugiej tury, co udało mu się osiągnąć. W rozmowie z mediami zapewniał, że w dalszym ciągu będzie naciskał na Zachód w kwestii zwiększenia wsparcia dla Ukrainy.
Warto dodać też, że we wczorajszych wyborach wzięło udział aż 59,3 proc. Litwinów. Szefowa Głównej Komisji Wyborczej Lina Petroniene zaznaczyła na konferencji prasowej, że to najwyższy wynik od wyborów w 1997 roku.
swi/rp.pl,PAP
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!