1 maja, 3 maja… 5 maja mniej ważny, ale też rocznic co niemiara, szczególnie dla miłośników historii XIX wieku. Nasze rocznicowe rozpasanie zaczynamy od bohatera powstania styczniowego na Litwie – Ludwika Narbutta…
Początek powstania 1863 roku na ziemiach litewsko-białoruskich – w historiografii używa się takiego zestawienia, by podkreślić polityczno-kulturową spuściznę Wielkiego Księstwa Litewskiego – jest rozmyty. Po tym jak w pamiętną noc styczniową Władysław Cichorski ps. Zameczek przeprowadził atak na Suraż, walki ustały tu na okres dwóch tygodni.
Jego ponowny, a w rzeczywistości właściwy wybuch związany jest z postacią Ludwika Narbutta, nazywanego z tej racji pierwszym powstańcem Litwy.
Podobnie jak zdecydowana większość dowódców powstania, Narbutt zgłębiał tajniki rzemiosła wojskowego w armii carskiej. Służbę zakończył po wojnie krymskiej w randzie podporucznika. Niebawem powrócił do ojczyzny, a w roku 1862 nawiązał współpracę z Litewskim Komitetem Prowincjonalnym, organizacją spiskową czerwonych kierowaną przez Ludwika Zwierzdowskiego ps. Topór – późniejszego podkomendnego generała Hauke-Bosaka.
Narbutt budził zaufanie. Wkrótce został mianowany naczelnikiem wojskowym powiatu lidzkiego – z którym od młodości był związany i który dobrze znał od strony topograficznej.
Lotny oddział Narbutta
Wkrótce po wybuchu powstania wyruszył z domu i wraz z formującym się na gorąco oddziałem krążył od wsi do wsi wszędzie rozgłaszając manifest uwłaszczeniowy Tymczasowego Rządu Narodowego. Bazą dla jego poczynań była rozległy teren Puszczy Rudnickiej, stwarzający doskonałe warunki dla prowadzenia wojny partyzanckiej.
Zlekceważywszy rozkazy, w których Rząd Narodowy nakazywał mu maszerować w stronę Mińska Litewskiego, wybrał taktykę szarpania wroga w okolicznych, trudnych do spenetrowania lasach. 9 marca oddział stoczył pod Rudnikami swą pierwszą zwycięską bitwę, po czym przeniósł się do położonej nieco na zachód Puszczy Nackiej.
Tutaj operował przez blisko dwa miesiące, po mistrzowsku wodząc za nos Rosjan, którym raz wydawał bitwę, raz odskakiwał… Pomału na temat jego osoby zaczęto opowiadać legendy.
Niestety : tak, jak pod Termopilami zdrada przesądziła o klęsce bohaterskich straceńców, której nijak nie można było pokonać w uczciwej walce. Polskim Efialtesem okazał się okoliczny chłop Bazyli Karpowicz.
5 maja 1863
Powiadomiony o zbliżaniu się dużych sił rosyjskich po dowództwem pułkownika Timofiejewa, Narbutt zmylił nieprzyjaciela zapalając ogień w miejscu, które zamierzał opuścić, a następnie zajął pozycję nad nieistniejącym dziś jeziorkiem Pielesa, stanowiącym doskonały punkt obronny. Niestety, cały misterny plan wyprowadzenia pościgu w polu wziął w łeb za sprawą zdrajcy Karpowicza. Czy to z żądzy zysku, czy z nienawiści do „panów” – fakt pozostaje faktem, iż wskazał on Rosjanom drogę do obozu Narbutta, ci zaś, otrzymawszy bezcenne informacje, rozpoczęli koncentryczny atak. Jak pisze Stanisław Zieliński, autor monumentalnej publikacji poświęconej bitwom i potyczkom powstania styczniowego:
„Bój był zacięty. Narbutt na czele swoich zagrzewał do walki, gdy raniony został w nogę. Sześciu towarzyszy, jakkolwiek wszyscy ranni, pochwycili dowódcę i wynieśli z pola walki, gdy druga kula ugodziła go śmiertelnie; konającego wkrótce musieli towarzysze złożyć, bo sami ranni byli po kilkakroć…”
Scenę agonii Narbuta uwiecznił znany wszystkim – choć z zupełnie innego powodu – autor najsłynniejszych ilustracji do Pana Tadeusza Michał Elwiro Andriolli, który przyłączył się do oddziału po bitwie pod Rudnikami. Ciekawostką jest fakt, że po klęsce Narbutta uciekającego przed obławą Andriollego uratował flegmatyczny białoruski chłop, tłumacząc rosyjskim żołnierzom, że leżący w izbie malarz jest jego chorym krewnym i leży tak od dawna.
Poetycką wizję śmierci pierwszego powstańca Litwy stworzyła Maria Konopnicka pod pseudonimem „Jan Sawa” :
„Nad Dubicze ciągnie burza,
Słońce w krwi się tam nurza…
Zginął Narbut w srogiej bitwie,
Lecz duch jego żyje w Litwie”
W II RP
O tym, że duch Narbutta nie umarł na Litwie świadczą najdobitniej dzieje II Rzeczpospolitej. Jego imię przyjął stacjonujący w Grodnie 76. Lidzki pułk piechoty. Na wyborze szacownego patrona jednak bynajmniej się nie skończyło. Pułkowa odznaka (której replika jest do nabycia na internetowych aukcjach) w formie wydłużonego krzyża przedstawia Orła i Pogoń oplecione koroną cierniową oraz dwa napisy: „Dubicze 1863” i „Wilno 1919”. Pierwszy z nich w naturalny sposób odwołuje się do tradycji oddziału Narbutta, drugi wskazuje na datę i okoliczność utworzenia regimentu.
W sierpniu 1933 żołnierze pułku ufundowali pomnik upamiętniający męstwo powstańców z oddziału Narbutta. Na froncie obelisku przytwierdzona jest tablica z wyrytymi słowami: „1863. Za naszą i waszą wolność” Nad nią umocowane są w formie płaskorzeźby herby Orła i Pogoni. Jeszcze wyżej stoi opleciony cierniową koroną krzyż. Na prawym licu obelisku widnieje wyryty napis:
„Stając na baczność przed tu postawionym pomnikiem waszej chwały i ofiary żołnierze pułku lidzkiego ślubują uroczyście waszą pracę żołnierską mieć sobie zawsze za najdoskonalszy wzór służby i miłości ojczyzny a wodza waszego tu spoczywającego LUDWIKA NARBUTTA po wsze czasy uważać za pułku tego szefa i patrona. 6 VIII 1933 rok.”
Obietnica wyryta w kamieniu nie była pustosłowiem. W kampanii wrześniowej 76 pp. walczył dzielnie w szeregach armii Prusy przeciwko oddziałom niemieckiej 1 Dywizji Pancernej. Później został odtworzony w ramach Armii Krajowej i kontynuował walkę.
Dubicze dzisiaj
Wraz z dwójką przyjaciół odwiedziliśmy Dubicze w kwietniu 2013 roku, chcąc udokumentować miejsce ostatniego boju Ludwika Narbutta. Przed pomnikiem stały zgasłe znicze złożone tu przez kibiców WKS Śląsk Wrocław, co nasunęło nam optymistyczną myśl, że mimo 150 lat jakie upłynęły od powstania styczniowego pamięć o pierwszym powstańcu Litwy żyje, co w tym konkretnym przypadku jest godne pochwały tym bardziej, że aby tutaj dotrzeć trzeba wykazać się dużą determinacją
Od czasów międzywojnia pomnik został wzbogacony o dwujęzyczną, litewsko-białoruską tablicę. Co ważne, nie jest ona napisana językiem konfrontacji, sugerującym, że powstanie było dziełem litewskim albo białoruskim, lecz językiem wskazującym na świadomość wspólnoty walczących o wolność narodów Rzeczpospolitej.
Dwa kilometry dalej w stronę granicy, poza obrębem miejscowości, wznosi się żelazny krzyż upamiętniający faktyczne miejsce śmierci Ludwika Narbutta, zaś po przeciwnej stronie drogi stoją wykonane przez ludowego artystę drewniane świątki przedstawiające litewskich powstańców oraz historię insurekcji 1863 w rzeźbionych obrazkach. Odnaleźć można tam między innymi dwugłowego rosyjskiego orła potrząsającego knutem i łańcuchami – cóż za wymowne przedstawienie! – oraz kującego kosy kowala, budzącego natychmiastowe skojarzenie ze słynnym obrazem Grottgera.
Wizyta w Dubiczach umocniła nas w przekonaniu, że hasło „Obok Orła znak Pogoni” ma nie tylko chwalebną przeszłość, ale i obiecującą przyszłość.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
2 komentarzy
józef III
5 maja 2017 o 23:59tere fere kuku
Paweł Bohdanowicz
7 maja 2017 o 12:16A tak konkretnie, to chodzi Osobie o coś? 🙂