Galicyjska „gorączka ropy” – refleksje na temat rozwoju i stagnacji Borysławia.
Borysław. 35-tysięczna miejscowość na zachodniej Ukrainie w obwodzie lwowskim. Od 2009 roku posiadająca tytuł miasta partnerskiego Wałbrzycha, gdzie po zakończeniu II wojny światowej znalazły się tysiące jej mieszkańców.
Jakim było oblicze kresowego grodu, rozbitego na dwie populacje, z których jedna trwa tam, gdzie niegdyś, druga zaś przeniosła się na Śląsk, niosąc w sobie „miasto po drogach wygnania”?
Dzieje Borysławia są bardzo długie: pierwsze wzmianki na jego temat pochodzą z XIV wieku. Jednakże prawdziwe dzieje miasta wiążą się nieodmiennie z opracowaniem przez Ignacego Łukasiewicza w latach 50. XIX wieku metody rafinacji petroleum oraz możliwością praktycznego wykorzystania owego rafinatu jako paliwa do lamp.
Wynalazek Łukasiewicza wywołał boom na ropę naftową. Bogate pokłady tejże znajdowały się podówczas w ziemi pomiędzy Drohobyczem a Borysławiem właśnie – dzięki czemu już wkrótce rozwinął się tutaj przemysł wydobywczy, a cały obszar otrzymał nazwę Zagłębia Borysławsko-Drohobyckiego.
Rozwój miasta przebiegał w tempie piorunującym: o ile w 1850 Borysław liczył sobie 759 mieszkańców, o tyle pół wieku później było ich już 12 tys., by – w czasach ZSRS osiągnąć 35 tys. Na przestrzeni jednego stulecia liczba mieszkańców „galicyjskiego Baku” zwiększyła się zatem ponad 45-krotnie.
Rozwój przemysłu borysławskiego nie przypominał jednak sielanki – raczej naznaczony był drapieżnością przedsiębiorców i powszechną demoralizacją ludności napływowej. Nieprzypadkowo jeden z wybitniejszych pisarzy ukraińskich drugiej połowy XIX w. a zarazem zdecydowany krytyk kapitalizmu Iwan Franko umiejscowił akcję kilku swych powieści właśnie w Borysławiu, który w jego oczach uosabiał to, co najgorsze w rodzącym się ładzie ekonomicznym.
W okresie austriackim, a następnie w II RP Borysław był miastem wielokulturowym. Obok Polaków i Ukraińców zamieszkiwała je liczna mniejszość żydowska. Niezależnie od podchodzenia mieszkańcy Borysławia ogniskowali swe życie – w takiej bądź innej formie – wokół przemysłu wydobywczego.
Sąsiedztwo trzech grup etnicznych wchodzących w fazę narodowotwórczą nierzadko prowadziło do konfliktów. I tak w roku 1884 wybuchła w mieście tzw. „wojna borysławska”, w której najpierw doszło do pogromu Żydów, a następnie do żydowskiego odwetu na ludności chrześcijańskiej.
W II RP w Zagłębiu Borysławskim pozyskiwano kilkadziesiąt procent ogólnego wydobycia ropy naftowej. Był to okres świetności miasta.
II wojna światowa i związana z nią eksterminacja żydów, a następnie wysiedlenia Polaków z zachodniej Ukrainy na dobre zniszczyły wielokulturowy charakter Borysławia.
Miasto jednak dalej wydobywało ropę. Kryzys nastąpił w latach 60., kiedy okazało się, że tutejsze złoża są ograniczone. Zahamowany został wzrost liczby mieszkańców, a całe Zagłębie popadło w stagnację, która w dużej mierze trwa do dziś.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
3 komentarzy
Paweł Bohdanowicz
31 lipca 2016 o 20:36„Historia i Wspomnienia” są może najbardziej wartościowym działem Kresów24. Dobrze, że choć od czasu do czasu teksty z tego działu są promowane na „kręciołku”. Zasługują na to o wiele bardziej, niż wątpliwej wartości płody „Olka-Isahakianisty” (przepraszam Pana Aleksandra za to wyrażenie).
Dominik Szczęsny-Kostanecki
31 lipca 2016 o 21:00Dziękujemy za miłe słowa!
Paweł Bohdanowicz
31 lipca 2016 o 21:18I ja dziękuję za Państwa pracę.
Siła Narodu i siła Państwa opiera się na trzech filarach:
na potencjale gospodarczym,
na potencjale militarnym
i na potencjale intelektualnym.
Ten trzeci filar, to nie tylko nauki ścisłe i techniczne (do których i ja przynależę według dyplomu), ale również nauki humanistyczne, w tym przede wszystkim historia.
Jako czytelnik, jako Polak, jeszcze raz dziękuję za Państwa pracę, choć nieraz może się wydawać, że to praca syzyfowa.
Na tym polu nigdy nie było łatwo. W epoce Nosicieli Książek nie było łatwo. W epoce Tajnego Nauczania nie było łatwo i teraz też nie jest łatwo. Przecież jednak warto walczyć o wzmocnienie „trzeciego filaru”.