Het, het, gdzieś na krańcu Galicji, w kącie wciśniętym między węgierski Marmarosz i rumuńską Bukowinę w latach 1893-1939 istniało niezwykłe miejsce. Tym miejscem był Zakład Przyrodoleczniczy doktora Apolinarego Tarnawskiego w Kosowie na Pokuciu. Sława tej lecznicy odbiła się od górskich szczytów szerokim echem i powędrowała w świat. Przedwojenni dziennikarze szukając chwytliwych tytułów pisali o huculskim Davos, polskiej Kalabrii, czy galicyjskim Meranie… bo zdecydowana większość elity wolała wyjeżdżać do zachodnich i południowych kurortów, niż wesprzeć rodzimą gospodarkę wybierając polskie uzdrowiska. Doktor Tarnawski przekonywał, że krajowe warunki klimatyczne są bardzo zbliżone do tych panujących w głośnych badach, a wyniki kuracji mogą być równie zadowalające. Zachęcał więc, przyjedźcie do Kosowa! – pisze specjalnie dla Kresy24.pl Natalia Tarkowska, autorka książki „Lecznica narodu…”.
Naśladowca, a jednak pionier
Metodę leczniczą doktora Tarnawskiego cechowało holistyczne podejście do człowieka z mocnym akcentem nie tylko na kształtowanie ciała, ale ducha – szczególnie wyrabianie silnej woli w myśl hasła „Władaj sobą!”. Kiedy rozpoczynał swoją działalność leczniczą popularne było wodolecznictwo, ale nie kompleksowe leczenie z wykorzystaniem dobrodziejstw natury. Tarnawski zaprzągł do swej metody: słońce, wodę, powietrze, dietę jarską i post. Jego pacjenci nie spacerowali leniwie w paradnych strojach po kurortowych deptakach, a gimnastykowali się w rytm muzyki, pracowali fizycznie kopiąc grządki, biegali boso po rosie, kąpali się w rzece i urządzali górskie wycieczki. W początkach działalności mierzył się z ostrą krytyką swoich poczynań ze strony środowiska lekarskiego, ale wkrótce leczenie okazało się skuteczne, a Tarnawski został uznany za pioniera polskiego przyrodolecznictwa.
Nie lubił porównań, ale nigdy nie ukrywał, że inspirował się metodami ks. Sebastiana Kneippa, doktora Heinricha Lahmanna, Riklego z Valdes, czy Herewarda Carringtona z USA, a nawet hinduskich joginów. Podróżował, dużo czytał, podpatrywał, analizował pod kątem przydatności, modyfikował, a najczęściej skrajnie upraszczał i dopiero wtedy włączał dany element do swojej metody. Po kilkudziesięcioletniej praktyce mógł z całą pewnością twierdzić, że stworzył własną metodę. Jak sam mówił nazwał ją „metodą polską” – była prosta, zrozumiała i taka, by każdy pacjent bez większych problemów mógł ją samodzielnie stosować w domu. A przede wszystkim sprawdzona na kilku pokoleniach pacjentów, którzy chętnie powracali do Kosowa. Za jego przykładem w latach 30. już we wszystkich dużych uzdrowiskach elementy metody przyrodoleczniczej należały do rutynowych elementów kuracji. Napisał ponad 70 artykułów, a wraz żoną opublikował dwa wydania Kosowskiej kuchni jarskiej, zawierającej nie tylko przepisy, ale i metodologiczną część poświęconą higienie odżywiania.
Kosowski lekarz był też pionierem polskiej geriatrii. Kiedy sam zaczął dostrzegać pierwsze oznaki starości postanowił spisać swoje spostrzeżenia i opracować Higienę starości i starzenia się – praktyczny poradnik dla seniorów, uczący w jaki sposób zmagać się z niedogodnościami podeszłego wieku. Wybuch II wojny światowej i emigracyjna tułaczka, spowodowały, że publikacja ukazała się dopiero w 1980 roku w Londynie za sprawą dzieci Tarnawskiego.
Społecznik z krwi i kości
Doktor Tarnawski już od początku swojej medycznej kariery angażował się w działalność społeczną dalece wykraczającą poza jego zawodowe obowiązki. Pracując w lwowskim Szpitalu Powszechnym angażował się w działalność Towarzystwa Lekarzy Galicyjskich, w którym sprawował funkcję sekretarza. Jednocześnie wspierał prężnie rozwijające się Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” i pisywał artykuły do „Przewodnika Gimnastycznego”. Kiedy otrzymał posadę lekarza powiatowego i jeździł po ubogich zakątkach Galicji zaczął interesować się sprawami gospodarczymi. Miał świadomość, że dopiero poprzez prace u podstaw i poprawę bytu ekonomicznego biednych włościan można dążyć do odbudowy kraju rozgrabionego przez zaborców.
Pracując w powiecie borszczowskim zaczął zakładać winnice, a kiedy przyjechał do powiatu kosowskiego zaangażował się w rozwój przemysłu domowego i sadownictwa. Z jego inicjatywy powstało Kółko Rolnicze, Towarzystwo Tkackie, którego był prezesem, składnica towarów, Bank Chrześcijański i wiele innych. Założenie Banku Chrześcijańskiego było wspólną polsko-rusińską inicjatywą przeciw wyzyskowi i lichwie. Zauważono bowiem, że miejscowa ludność oddaje swoje majątki za bezcen w ramach spłacenia zaciągniętych długów, a to prowadziło do dramatycznego zubożenia i nędzy. Ponadto doktor zaangażował się w krzewienie sadownictwa. Sam jako sadownik z zamiłowania uczył lokalną społeczność podstaw tego fachu i pisał wiele fachowych artykułów z tej dziedziny dzieląc się swoimi doświadczeniami. Wiedział, że ta gałąź gospodarki może znacząco prowadzić warunki ekonomiczne panujące w regionie. Za okazy owoców ze swojego sadu otrzymał wiele nagród na krajowych wystawach.
Stworzenie lecznicy stało się też impulsem do rozwoju gospodarki uzdrowiskowej w powiecie kosowskim. Akcja propagująca walory klimatyczne i krajobrazowe kosowszczyzny zapoczątkowana przez doktora Tarnawskiego sprawiła, że letnicy ściągali w te strony coraz chętniej, a inwestorzy budowali kolejne pensjonaty. Za jego sprawą Kosów Huculski pod koniec lat 30. był rozpoznawalnym uzdrowiskiem opisywanym szeroko na łamach przedwojennej prasy.
Lecznica Narodu
Atmosfera kosowskiej lecznicy godziła wiele sprzecznych, często wykluczających się światów i indywidualności. Każdy sezon gromadził tak różnorodne środowiska, jak różnorodna i barwna była przedwojenna Polska. Bywały sezony w czasie których dominowali zwolennicy Narodowej Demokracji, ale dla równowagi w lecznicy pracowało kilku wybitnych socjalistów, jak Stanisław Kelles-Krauz i jego żona Maria, czy Emil Bobrowski. Rangę lecznicy podnosi fakt, że na kuracji bywali tam przyszli Ojcowie Niepodległości: Ignacy Daszyński, Wojciech Korfanty i Roman Dmowski i setki pomniejszych, lecz nie mniej istotnych lokalnych działaczy politycznych i społecznych. W gościnnych progach Tarnawskiego spotykali się bowiem przedstawiciele Ligi Narodowej – trójzaborowej tajnej organizacji. Doktor zapraszał też na darmowe pobyty w swojej lecznicy dysydentów politycznych prześladowanych w pruskim i rosyjskim zaborze.
Lecznica zlokalizowana na krańcu Galicji dawała sposobność do prowadzenia ożywionych dyskusji o przyszłym kształcie Rzeczypospolitej. Rozmowy te toczono w czasie kąpieli słoneczno-powietrznych, ale również w czasie wykładów i wydarzeń patriotycznych np. uroczystości grunwaldzkich. Posłuchać można było wybitnych naukowców jak prof. Ignacego Chrzanowskiego (stały bywalec lecznicy), prof. Wincentego Lutosławskiego, prof. Władysława Konopczyńskiego, prof. Odo Bujwida i wielu innych. Po każdym z wykładów, czy wieczorków muzycznych, literackich i teatralnych organizowano także zbiórki na cele społeczne i patriotyczne.
Działalność społeczno-patriotyczna była fundamentem kosowskiej lecznicy. A to dlatego, że ideą doktora było duchowe i fizyczne uzdrowienie polskiego społeczeństwa. Przygotowanie go do odbudowy Ojczyzny. Miejsce to skupiało zatem wszystkich, którzy mieli podobny cel. Tarnawski widząc przyszłość w młodym pokoleniu ochoczo wspierał ruch harcerski. To właśnie w lecznicy w 1911 roku za sprawą ks. Kazimierza Lutosławskiego i Olgi Drahonowskiej (później Małkowskiej) powstał jeden z pierwszych zastępów harcerskich złożony z dzieci kuracjuszy. Poczynania Małkowskiej wspierał też w kolejnych latach m.in. ofiarowując swoją posiadłość na pierwszy obóz żeńskiej drużyny harcerskiej. Pod koniec życia snuł plany o utworzeniu fundacji o charakterze zakładu zdrowotno-wychowawczego dla ubogiej młodzieży o wątłym zdrowiu.
Uzdrowiskowy „haj lajf”
W krótkim czasie stworzona przez doktora Tarnawskiego lecznica stała się niezwykle modnym miejscem. Legendy o porywczym doktorze, karkołomnych eskapadach do restauracji w celu złamania rygorystycznej diety, a nawet mrożące krew w żyłach opowieści o trupach wynoszonych potajemnie nocą w workach przysparzały lecznicy wielu żądnych wrażeń pacjentów. Przybywała tu tłumnie bohema artystyczna szukająca literackiej, bądź malarskiej inspiracji, a zakład i jego urokliwe otoczenie dostarczały jej ponad miarę. Powstało tu wiele dzieł i dziełek literackich, ulotnych wierszy i barwnych obrazów. Przyjeżdżano by debiutować na kosowskiej scenie, szukać towarzyskich kontaktów i prosić o angaż w teatrze. Lista wybitnych osobistości ze świata kultury bawiącej u Tarnawskiego jest dosłownie przytłaczająca. Gdyby chcieć urządzić pamiątkową aleję gwiazd, wiłaby się krętymi alejkami po kilkunastomorgowym sadzie doktora. Tworzyła tam między innymi Gabriela Zapolska, spod pióra której wyszła komedia Asystent, parodiująca kosowską metodę. Swoje dzieło o Huculszczyźnie pisał goszcząc u doktora Ferdynand Antoni Ossendowski. Wiersze pisali Lucjan Rydel i Kazimiera Iłłakowiczówna. A spektakle dawali Juliusz Osterwa i Hanka Ordonówna. Wydawano też satyryczne pisemko pod znamienitym tytułem „Gong Głodomora”, w którym publikowali m.in. Kazimierz Wierzyński i Stefan Norblin. Życie umysłowe i artystyczne kosowskiej lecznicy było niemal równie bogate jak kulturalnych stolic Lwowa, Warszawy czy Krakowa.
Wrzesień 1939
Niemiecka i sowiecka agresja zmusiły go w wieku 88 lat do opuszczenia Kosowa. Nastąpił kres kosowskiej idylli. Rodzina Tarnawskich zdecydowała się na ewakuację 17 września 1939 wraz z rządem dosłownie w ostatniej chwili, bo w lecznicy stacjonowało Ministerstwo Spraw Wojskowych i angielska misja. Dostali dwie godziny na spakowanie walizek. Doktor Tarnawski nie chciał wyjeżdżać, decyzję za niego podjęły dzieci. On sam w dramatycznych okolicznościach próbował dwukrotnie wyskoczyć z samochodu i wrócić do swojej lecznicy. Kiedy tułali się po Rumunii wciąż wierzył, że niebawem powróci do Kosowa. Los jednak chciał inaczej i Tarnawscy udali się na Cypr, a potem do Jerozolimy. Mimo zaawansowanego wieku doktor wciąż chciał się przydać narodowej sprawie. Napisał Katechizm Zdrowia dla Uchodźstwa Polskiego. Czuł się jednak coraz gorzej, wyrwany z dawnego życia, nie mógł odnaleźć się w nowej, obcej rzeczywistości. Do końca starał się zachować sprawność fizyczną. Przechadzał się po okolicach Talpiotu. W czasie jednego ze spacerów przeziębił się i na dłuższy czas zaległ w łóżku. Silna gorączka i kaszel pokonały organizm. Apolinary Tarnawski zmarł 2 kwietnia 1943 roku w szpitalu Bikur-Holim w Jerozolimie, dożywszy dziewięćdziesięciu dwóch lat. Został pochowany w katakumbach franciszkańskiego kościoła na górze Syjon
Wspaniała niegdyś lecznica popadła w ruinę. Tuż po wojnie otworzono tam sanatorium dla dzieci. Dziś stan sanatoryjnych budynków jest w opłakanym stanie. Ku upadkowi chylą się ostatnie piękne wille budowane z trudem przez doktora Tarnawskiego. Dorobek niemal półwiecznej pracy ponadprzeciętnej jednostki obracany jest w zgliszcza. Jedynie metoda kosowskiego lekarza okazuje się ponadczasowa. Nieco odświeżona fantastycznie wpisywałby się w święcące triumfy nurty eko, bio i vege.
Natalia Tarkowska
Autorka książki „Lecznica Narodu. Kulturotwórcza rola Zakładu Przyrodoleczniczego doktora Apolinarego Tarnawskiego w Kosowie na Pokuciu 1893-1939”, Kraków 2016
Zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe i archowum Natalii Tarkowskiej
1 komentarz
ego
17 grudnia 2021 o 21:26Tak się dzieje gdy przychodzą sowieci albo antypolscy hajdamacy