Coraz bardziej prawdopodobne jest, że wspólnota międzynarodowa uzna rezultat zbliżających się wyborów prezydenckich na Białorusi, uważa były kandydat na prezydenta, więzień polityczny odsiadujący wyrok 6 lat więzienia Mykoła Statkiewicz.
„Mówiąc o wyborach i przygotowaniach do nich sił demokratycznych, sytuacja wygląda smutno. Realna staje się perspektywa międzynarodowej legitymizacji tych wyborów. Teraz wystarczy zademonstrować tylko „zauważalny progres”; czyli ogłosić zwycięstwo nieco mniejszym niż zwykle procentem głosów i zignorować ewentualną akcję protestu. O ile taka się odbędzie.
Krócej mówiąc, plan, który był przygotowany w 2010 roku, ale został udaremniony, teraz ma duże szanse powodzenia, a przeciwstawić się temu żaden kandydat nie zamierza, a i „usprawiedliwienie” jest – Rosja” – napisał wyraźnie rozgoryczony Mykoła Statkiewicz – były kandydat na prezydenta w 2010 roku, który dotąd odsiaduje wyrok 6 lat więzienia za zorganizowanie masowej akcji protestu po sfałszowanych wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku.
Izolowana przez Zachód za łamanie praw człowieka Białoruś, po wybuchu wojny na Ukrainie stała się nieoczekiwanie platformą rozmów pokojowych na temat rozwiązania konfliktu. Po tym, jak do Mińska przybyli przedstawiciele stron konfliktu i liderzy europejskich potęg; Niemiec i Francji, Aleksander Łukaszenka przestaje być etykietowany jak ostatni dyktator Europy. Nieprzewidywalny dotąd tyran staje się „gołąbkiem pokoju”, z którym „należy rozmawiać”. I rozmowy się toczą.
Coraz częściej lądują w Mińsku samoloty z wysokimi urzędnikami UE na pokładzie. Dziś też wylądował. 15 czerwca, oficjalną wizytę rozpoczyna sekretarz generalny OBWE Lamberto Zaniera i szef Biura ds. Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Michael Georg Link.
Wprawdzie politycy europejscy przypominają o konieczności spełnienia przez Mińsk warunków odnowienia dialogu, robią to nad wyraz nieskutecznie, skoro do dzisiaj w niewoli przebywa rywal polityczny Łukaszenki. I niestety, można odnieść wrażenie, że to Aleksander Grigoriewicz dyktuje warunki Europie. Nie wykluczone też, że w imię jakichś wyimaginowanych wyższych celów, Europa uzna wyniki „wyborów dozgonnego prezydenta”.
Kresy24.pl
1 komentarz
gena
15 czerwca 2015 o 19:23Niema bialoruskiego imienia Mykola, chyba za na polesiu, ale jest Nikalaj lub Mikalaj, Kolja po rossyjsku…