Cóż za scena! Łza się w oku kręci. Władimir Putin, lecący na czele klucza białych, wychowanych w niewoli żurawi, wskazuje im drogę do Azji.
„Lot nadziei” tak nazywa się projekt, który ma pomóc zachować na Jamale zagrożoną wyginięciem populację białych żurawi. Sprawa okazała się na tyle ważna, że rosyjski prezydent postanowił udać się na syberyjski półwysep jeszcze przed udziałem w obradach szczytu APEC we Władywostoku.
Jako wódz białych żurawi nałożył – również biały, żeby być prawie jak one – kombinezon, wsiadł do motolotni i poooleeecieeeli… Polecieli w ramach ptasich ćwiczeń, które mają przygotować stado do długiej podróży na zimowisko do Azji Środkowej.
Do granic wytrzymałości
„Wyznaję zasadę następującą: stwarzam kilka zasadniczych węzłów fabuły i te węzły nasycam liryzmem, aż do granic wytrzymałości. W tych punktach staram się atakować widza wzruszeniem”.
Lecąc na czele klucza białych żurawi, Władimir Putin wzruszeniem zaatakował do bólu. Tych słów nie wypowiedział jednak on ani jego pijarowcy. Ich autorem jest Michaił Kałatozow (a właściwie Micheil Kalatoziszwili, bo był Gruzinem), reżyser kultowego sowieckiego wyciskacza łez „Lecą żurawie”.
Wojenny film Kałatozowa otwiera i zamyka scena z kluczem żurawi szybujących po słonecznym sowieckim niebie.
Po współczesnym rosyjskim niebie poszybował z żurawiami w próbnym locie do Azji Środkowej Władimir Putin.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!