Zachód przygotowuje obecnie Mołdawię do roli „drugiej Ukrainy”- oświadczył rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow otwarcie grozi Mołdawii, dając do zrozumienia, że może ona stać się kolejną po Ukrainie ofiarą rosyjskiej agresji militarnej. Groźby pod adresem Mołdawii padły podczas wywiadu z kremlowskim propagandystą Dmitrijem Kisielewem. Według szefa rosyjskiej dyplomacji prezydent kraju Maia Sandu jest „gotowa praktycznie na wszystko”
Kisielow zapytał Ławrowa wprost, które z krajów byłego Związku Radzieckiego mogą stać się celem rosyjskiej machiny wojskowej, wskazując na Kazachstan i Kirgistan jako potencjalnych kandydatów.
Szef MSZ FR odpowiedział jednak, że kolejnym krajem może stać się Mołdawia. Władzom rosyjskim nie podoba się proeuropejskie przywództwo kraju w osobie Mai Sandu, a także zapowiadany kurs na przystąpienie do NATO.
„Teraz w tej roli typowałbym Mołdawię” – powiedział Ławrow, odpowiadając na pytanie, który kraj mógłby pójść w ślady Ukrainy.
Szef rosyjskiej dyplomacji stwierdził, że Maia Sandu spieszy się z przystąpieniem do NATO, a w związku z tym, że „ma rumuńskie obywatelstwo, jest także jest gotowa do przystąpienia do Rumunii”.
Rosja nie ma bezpośredniej granicy z Mołdawią, ale na jej terytorium znajduje się rosyjska baza wojskowa okupowanej części kraju, w Naddniestrzu.
W wywiadzie dla telewizji państwowej Ławrow powiedział, że Moskwa planuje przyćmić proukraińskie wydarzenia organizowane przez sojuszników Kijowa na całym świecie w rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego.
W czwartkowym wywiadzie szef MSZ Rosji powiedział, że rosyjscy dyplomaci ciężko pracują, aby zapewnić, że wydarzenia wymyślone przez Zachód w Nowym Jorku i innych miejscach „nie będą jedynymi, które przyciągną uwagę świata”, ale nie podał żadnych szczegółów.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!