Były premier Litwy Andrius Kubilius nie chce , aby merowie miast byli wyłaniani w wyborach bezpośrednich.
„Socjaldemokraci chcą zafundować Litwie jakieś skrzywione i niedemokratyczne bezpośrednie wybory merów (…) merem będzie mógł zostać ten, kto w pierwszej turze nabierze zwykłą większość głosów” – powiedział podczas konferencji prasowej Kubilius cytowany przez portl zw.lt.
Kubilius najbardziej obawia się sytuacji w Wilnie. Dlaczego? Ponieważ „merem mógłby zostać Waldemar Tomaszewski, który w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego i w wyborach prezydenckich zajął w mieście (odpowwiednio- red.) trzecie i drugie miejsce”, a „po tym, jak mocno konkurujący prawicowi kandydaci podzielą między sobą głosy wyborców, to Tomaszewski ma wszelkie szanse w pierwszej turze otrzymać względną większość głosów” – argumentuje Kubilius.
W tym tygodniu Sejm planuje rozpatrzeć poprawki rządzącej koalicji socjaldemokratów, które umożliwią bezpośrednie wybory merów, bez zmian w Konstytucji. Merowie byliby wybierani w jednomandatowych okręgach wyborczych.
Wybory samorządowe odbędą się w lutym 2015 roku.
Kresy24.pl/zw.lt
2 komentarzy
domini
11 czerwca 2014 o 00:13Byłoby bardzo dobrze, gdyby Tomaszewski lub inny Polak został merem. Stosunki w mieście stałyby się o wiele lepsze, z korzyścią dla obu nacji.
Marek
13 czerwca 2014 o 12:44Merem Rygi Rosjanin i nikt tam nie podnosi alarmu. Zresztą pełni swoje obowiązki należycie