Każdy, kto poddaje w wątpliwość rzetelność i obiektywność radzieckiej i postradzieckiej historiografii, dokonuje zamachu na jej produkty – mity i obrazy. Są to mity i obrazy, bez których historia życia wielu ludzi straci sens – pisze publicysta „Kuriera Galicyjskiego” Artur Deska.
W zamieszczonych niedawno przez przezacny „Kurier Galicyjski” tekstach o trwającej polsko-rosyjskiej (i nie tylko) awanturze historycznej zamieściłem moje bardzo ostre i niepochlebne opinie o radzieckiej i postradzieckiej historiografii.
Pisałem o jej dyspozycyjności i podporządkowaniu polityce, o kłamstwach, manipulacjach i absurdach wszelakich. Pisząc o tym przewidywałem, że nie przejdzie to niezauważone i znajdą się obrońcy radzieckich „kronikarzy”, ale nie spodziewałem się takiej skali i intensywności reakcji! Na mój e-mail i na komunikator (w sieci społecznościowej) „przyszło” kilka wiadomości – dla mnie bardziej niż niepochlebnych. Oprócz tego, że mogłem zapoznać się z „merytorycznymi” argumentami mającymi wykazać bezsens mych wywodów, dowiedziałem się, że jestem rewizjonistą, faszystą, patentowanym łgarzem, Żydem (!), idiotą, zdrajcą, ignorantem, lizodupem (!), nieukiem, sprzedawczykiem, psychicznie chorym i wiele, wiele jeszcze.
Pełne zaskoczenie! Jednak ktoś czyta moje teksty?! W porządku, ale ile osób powinno je czytać, by wśród nich znaleźli się tacy „gorący odbiorcy”? Zgoda, „Kurier Galicyjski” ma całkiem sporo czytelników (tak w Polsce, jak i na Ukrainie, a zapewne i w Rosji też – przekonany jestem, że przynajmniej „odpowiedni ludzie” go tam uważnie czytają), ja może również nie jestem tak zupełnie anonimowy (chociażby dzięki Kurierowi właśnie), ale żeby aż tak?! Dwa krótkie teksty w szanowanym, ale przecież nie ogólnopolskim, dwutygodniku i aż taka na nie reakcja?! Do tego „listy” w trzech językach? Powtarzam – pełne zaskoczenie! W porządku, część tej „korespondencji” można przypisać internetowym trollom, jednak nie całą przecież! Trolle – wiadomo, stwory niewarte uwagi, ale reszta? Ta „reszta” przez kilka dni nie dawała mi spokoju – dlaczego tak? Wreszcie wymyśliłem i kilkoma myślami postanowiłem się podzielić.
Każdy, kto poddaje w wątpliwość rzetelność i obiektywność radzieckiej i postradzieckiej historiografii, dokonuje zamachu na jej produkty – mity i obrazy. Są to mity i obrazy, bez których historia życia wielu ludzi straci sens. Jak bowiem mają sobie oni wytłumaczyć śmierć bliskich, głód, biedę, pracę ponad siły, jeśli poddać w wątpliwość chociażby radziecki mit o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej? Jeśli przekonywać, że to nie Niemcy zaplanowały wojnę (W. Suworow), że klęski nie były spowodowane zaskoczeniem i niemiecka przewagą (M. Sołonin), czy wreszcie, że w Leningradzie (dzisiaj ponownie St. Petersburg) można było uniknąć głodu (L. Mleczin). Czy uczucie dumy ze szlachetnego poświęcenia nie zostanie wtedy zastąpione goryczą? Świadomością, że zostali zwyczajnie oszukani, ograbieni, wykorzystani? Kto chce zobaczyć w lustrze twarz oszukanego głupca, zamiast twarzy szlachetnego bohatera? Zdawać by się mogło, że jest to już tylko teoretyczny problem, który dotyczy starych i nielicznych. Błąd! Radziecki mit o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej – na nas napadli i byliśmy słabi, dlatego ponieśliśmy klęski i kraj został zrujnowany, trzeba podnosić z gruzów i jest ciężko, jest biednie, ale będzie (kiedyś tam) cudownie – aż do końca lat sześćdziesiątych służył radzieckiej propagandzie by usprawiedliwiać eksploatację ludzi, brak szacunku i biedę. Jego ofiary wciąż żyją, są liczne i wcale nie takie wiekowe.
(…)
Cały artykuł tutaj.
„Kurier Galicyjski”
2 komentarzy
Jędrzej
5 marca 2020 o 14:38Brawo dla autora!!
Sarmata
5 marca 2020 o 17:31@ do autora – nic w tych spostrzeżeniach odkrywczego. Dla nich to jest ich „świadomość narodowa” taka ich „słonina i samogon, ogłupiająca kompletnie”, ale ja bym tego, aż tak bardzo nie zmieniał. Jest to głupie i naiwne – ale lepsze to, wg. mnie niż cynizm, który za tym działaniem stał i pogarda dla własnych obywateli, ze strony rządzących w Rosji. Z drugiej strony – gdyby siebie zobaczyli tak jak My ich widzimy – czy jest to coś co ma jakiś pozytywny ładunek? Rzeczpospolita była zawsze bogatsza i bardziej cywilizowana niż każda Rosja a potem ZSRR. Upadek demoludów spowodował urwanie się spod sowieckiej okupacji wielu krajów – a obecnie większość z nich jest wielokrotnie bogatsza niż Rosja. O czym to świadczy? Co w tym przekazie jest dobrego dla Rosjan? Kraj niby tak bogaty – a poziom życia poza największymi miastami słaby. Samobójstw, AIDS, gruźlica, alkoholizm – to podium w skali świata. Tylko właśnie co w tym takiego, czym można by się chwalić… Oni sami siebie oszukują – ale czas im się kończy nieubłaganie – i jeśli o mnie chodzi – nie jest to coś co sprawia mi „przykrość”