Historię działań 22 oddziałów antykomunistycznej partyzantki po zakończeniu drugiej wojny światowej, walczących o wolną Polskę między innymi na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, opisał w swojej najnowszej książce pt. „ODDZIAŁY WYKLĘTYCH” polski historyk Szymon Nowak. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa „Fronda”.
NIE BYŁO JUŻ SZANS? W miarę umacniania się władzy komunistycznej, do wielu z nich docierała świadomość, że nie ma już żadnych szans na taką Polskę o jaką walczą. Jednak nie rezygnowali. Bo ich wartościami były PATRIOTYZM, GODNOŚĆ I HONOR” – tymi słowami rozpoczyna się opis książki „ODDZIAŁY WYKLĘTYCH”, umieszczony na stronie internetowej wydawnictwa.
Wydawca zaznacza, iż partyzanci podziemia antykomunistycznego ciągle byli zagrożeni tym, że mogą „umrzeć w bitwie, z rąk KBW lub agentów bezpieki”. „Także śmierć na torturach w czerwonej katowni. I bezimienny pochówek w zbiorowej, anonimowej mogile. Oni jednak byli na to przygotowani. Nawet za cenę skazania na zapomnienie i wyklęcie. Bo uważali, że wykonują SWOJĄ POWINNOŚĆ. ŻE MAJĄ DŁUG WOBEC POLSKI” – czytamy na stronie Wydawnictwa „Fronda.
Książka, której premiera odbyła się w pierwszej dekadzie marca, cieszy się dużym zainteresowaniem w polskich kręgach patriotycznych. A związany z tym środowiskiem portal Niezalezna.pl, informując swoich czytelników o wydawniczej nowince, zwraca uwagę na to, że książka przybliża polskiemu czytelnikowi także postać żołnierza wyklętego zza wschodniej granicy Polski, naszego legendarnego ziomka, Anatola Radziwonika ps. „Olech”.
Czytamy o nim, że był z zawodu nauczycielem, a „gdy przyszła wojna został dowódcą placówki konspiracyjnej, a następnie plutonu w 77, Pułku Piechoty Armii Krajowej. Od 1945 do 1949 r. był dowódcą Obwodu AK Szczuczyn – Lida, ostatniej zorganizowanej struktury AK na Kresach. Cieszył się autentycznym poparciem miejscowej ludności. Zwalczał komunistyczną władzę i kolektywizację rolnictwa na Białorusi. Siał postrach wśród sowieckich kolaborantów. Poległ 12 maja 1949 r.”
Niezalezna.pl zamieszcza także fragment książki „ODDZIAŁY WYKLĘTYCH”, zawierający opis walki Anatola Radziwonika „Olecha” i jego oddziału.
Publikujemy ten fragment za Niezalezna.pl:
„W rejonie Szczuczyna, na wschód od Grodna i na zachód od Lidy, działał oddział wiejskiego nauczyciela Anatola Radziwonika ps. „Olech”, „Mruk, „Ojciec, Stary”. Anatol Radziwonik urodził się w 1916 roku w Briańsku w Rosji, jako syn Konstantego i Nadziei z domu Makowieckiej. Po wojnie bolszewickiej rodzina Radziwonika mieszkała w Wołkowysku. Po skończeniu Seminarium Nauczycielskiego w Słonimiu, Anatol pracował jako nauczyciel w wiejskiej szkole w Iszczołnianach. Tuż przed wojną odbył służbę wojskową i ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Jarosławiu. Nie jest pewne, czy brał udział w wojnie obronnej 1939 roku – jeśli tak było, fakt ten Radziwonik zataił w ankiecie dla sowieckich władz podczas pierwszej okupacji w latach 1939–1941. W dokumencie tym napisano także, że Anatol był wyznania prawosławnego (jak jego matka). Pewne jest, że od 1943 roku Anatol dowodził już jedną z konspiracyjnych placówek AK w Obwodzie Szczuczyn o kryptonimie „Łąka”. W czasie służby w AK został awansowany do stopnia podporucznika. Na początku 1944 roku objął dowództwo plutonu w 7. batalionie 77. pp AK. Walczył przeciwko Niemcom m.in. w Możejkowie Małym i Wielkim oraz pod Kowczykami. W czerwcu pluton dowodzony przez „Olecha” brał udział w akcji na niemiecki garnizon w Jewłaszach, w trakcie której zginął por. Jan Piwnik „Ponury”, legendarny partyzant Gór Świętokrzyskich i ziemi nowogrodzkiej.
Oddział Radziwonika nie dotarł na czas na koncentrację do akcji „Ostra Brama” i nie wziął udziału w walkach o Wilno. Dzięki temu „Olech” uniknął sowieckiego rozbrojenia i aresztowania, z niewielką grupką udało mu się przedostać w rodzinne strony. Tam włączył się w działania konspiracyjne Obwodu Szczuczyn AK (Obwód nr 49/67), tworząc na przełomie 1944/1945 roku bazę samoobrony. Z niewielkich lokalnych grup oraz rozbitków z oddziału „Ragnera” powstał oddział partyzancki liczący około 70 osób. Jego dowódcą i jednocześnie szefem obwodu został ppor. Anatol Radziwonik „Olech”, zastępcą dowódcy sierż. Paweł Klikiewicz „Irena” (po jego śmierci ppor. Witold Maleńczyk „Cygan”, oficer armii gen. Berlinga, który, zagrożony aresztowaniem, zbiegł do lasu), zaś adiutantem Zygmunt Olechnowicz „Zygma”.
Oddział partyzancki podzielony był na kilka lotnych grup; przy jednej z nich znajdował się najczęściej „Olech”. Grupami dowodzili: Paweł Klikiewicz ps. „Irena” (działała w rejonie Szczuczyna), ppor. Witold Maleńczyk ps. „Cygan” (rejon Wasiliszek), Wacław Szwarobowicz ps. „Kiepura” i Francuz z Alzacji Peter Fic ps. „Francuz”, zwany też Peterem (w rejonie Nowy Dwór–Ostryna). W terenie funkcjonowały jeszcze mniejsze patrole, działające w rejonie Lidy, Werenowa i Ejszyszek. Warto podkreślić różnorodny skład osobowy polskich grup partyzanckich, w których obok siebie walczyli ramię w ramię katolicy i prawosławni, Polacy, Rosjanie i Białorusini. Obok wspomnianego Francuza, wśród żołnierzy „Olecha” był też Ukrainiec, lejtnant Armii Czerwonej o pseudonimie „Zielony”. Zresztą Radziwonik miał swoje wtyki w komunistycznych organach administracji oraz w grodzieńskiej milicji. Oddział uzbrojony był bardzo dobrze w broń maszynową, obok erkaemów (np. czeskiej Zbrojovki) w użyciu najczęściej były automaty PPSz. Takiej pepeszy używał dowódca ppor. Radziwonik. Umundurowanie ludzi „Olecha” składało się z sortów mundurowych Wojska Polskiego lub Armii Czerwonej.
Obok oddziału leśnego „Olech” dysponował bardzo liczną, dochodzącą do tysiąca osób, siatką konspiratorów. Zorganizowano także wiele leśnych podziemnych schronów ziemianek (tzw. bunkrów) oraz liczne obozy. Konspiracyjna grupa drukowała na powielaczu gazetkę „Świteź” oraz ulotki. „Olech” nie miał żadnych kontaktów z konspiracją polską za linią Curzona, ani za pośrednictwem posłańców, ani za pomocą łączności radiowej. Kontaktował się jedynie sporadycznie z sąsiednimi grupami niepodległościowymi, np. z oddziałem por. „Mena”. Utrzymywano także poprawne stosunki z antysowiecką partyzantką litewską. Działalność oddziału „Olecha” to podtrzymywanie polskiej obecności na Kresach poprzez walkę przeciw nadużyciom i bezprawiu przedstawicieli sowieckich władz oraz samoobrona przed terrorem funkcjonariuszy i agentów NKWD. Myśmy zawsze starali się rozkolportować informację, dlaczego takich Sowietów zabijaliśmy, właśnie tych, a nie innych. Żeby było wiadomo, że my nie polujmy na każdego Sowieta przypadkowego, tylko karzemy konkretnych ludzi za konkretne sprawy. Dlatego ich zabijaliśmy, że oni już nawet te sowieckie prawa, tak surowe dla ludności, łamali – wspominał Józef Berdowski ps. „Mały Ziuk”.
Od początku stycznia 1946 roku NKWD nasiliła swoją działalność wymierzoną przeciwko polskiemu podziemiu antysowieckiemu, a akcje prowadzone były głownie przeciwko partyzantom „Olecha”. Na początku tego miesiąca grupy operacyjne m.in. z 34. zmotoryzowanego pułku strzeleckiego NKWD aresztowały wiele osób należących do AK. Tylko w okresie luty–marzec wojska NKWD z_34. pułku i 262. pułku strzeleckiego zabiły podczas akcji dziewięciu polskich partyzantów i aresztowały kilkaset osób. Podobnie było latem i jesienią. W maju 1947 roku na kwaterujących w Starodworcach partyzantów spadło niespodziewane natarcie żołnierzy NKWD. „Olech” poprowadził swoich ludzi do ataku, aby przebić się przez pierścień okrążenia. Udało im się ujść obławie, ale na placu boju pozostał ciężko ranny w nogi zastępca Radziwonika Paweł Klikiewicz. Nie widząc możliwości ratunku i nie chcąc dostać się w sowieckie ręce, sierż. „Irena” zastrzelił się sam. Nowy 1948 rok to okres największego nasilenia działalności partyzantów „Olecha”. Można szacować, że wówczas liczebność oddziału leśnego wahała się nawet do 120 ludzi. To wtedy przeprowadzono najwięcej akcji wymierzonych w sowiecką administrację, zniszczono wiele powstających kołchozów, zlikwidowano najbardziej aktywnych członków sowieckiego aparatu władzy. Na przykład 7 września w rejonie Nowego Dworu zlikwidowano nowy kołchoz im. Woroszyłowa, 10 września w Wawiórce rozbito urząd pocztowy, zdobywając 24 tys. rubli. W ciągu tylko jednego miesiąca, we wrześniu, zlikwidowano co najmniej 17 informatorów radzieckiej bezpieki i nadgorliwych piewców zbrodniczego systemu.
W październiku 1948 roku w Puszczy Nackiej odbyła się koncentracja wszystkich grup podlegających ppor. „Olechowi”, na którą stawiło się około 100 partyzantów. W listopadzie grupa „Cygana” zniszczyła w Kulbaczynie kołchoz im. Stalina. Także w 1948 roku zniszczono zabudowania kołchozów w Hołdowie, Gudach i Wielkim Siole oraz, ku przestrodze, powieszono na słupach telegraficznych dwóch sowieckich urzędników, którzy odznaczali się wybitnie bezlitosnym stosunkiem do chłopów. Jeszcze zimą zlikwidowano oficerów NKWD Strelnikowa i Noskowa, a patrol „Małego Ziuka” rozbił mleczarnię kontyngentową pod Ostryną.
Nie mogąc znieść „polskich band” na administrowanej przez ZSRR ziemi, od początku 1949 roku rozpoczęły się wielkie obławy prowadzone przez wojska NKWD, poprzedzone akcjami agentury. Znamienne jest, że akcje zaczynały się zimą, kiedy ścigani partyzanci zostawiali wyraźne ślady na śniegu. W lutym w jednej z obław ujęty został ciężko ranny Józef Berdowski „Mały Ziuk”. W marcu w zasadzce zginął ppor. Witold Maleńczyk „Cygan”, a oddział „Francuza” został rozbity pod Nowym Dworem (zginął dowódca Peter Fic i 10 partyzantów). Jeszcze pod koniec kwietnia kilkunastoosobowej grupie wraz z „Olechem” udało się przedrzeć przez sowiecką obławę pod Stankiewiczami. Ale zaraz po ściągnięciu posiłków z Mińska wojska sowieckie, dowodzone przez szefa grodzieńskiej bezpieki Frołowa, ponownie osaczyły partyzantów Radziwonika pod wsią Raczkowszczyzna. Grupa operacyjna NKWD, licząca tylu żołnierzy, co pułk piechoty, otoczyła polskich partyzantów czterema zwartymi pierścieniami wojska. Na nic zdał się desperacki atak Polaków, którzy przebili się przez trzy pierścienie okrążenia, ale ulegli na czwartej przeszkodzie. Zginął „Olech”, który, najprawdopodobniej ciężko ranny, utonął w korycie rzeki Niewiszy. Oprócz niego poległo pięciu partyzantów, a trzech dostało się w ręce Rosjan. Zostaliśmy wydani przez miejscowego chłopa – wspominał Witold Wróblewski ps. Dzięcioł. – Oddział został otoczony trzema pasami wojsk NKWD. Próbowaliśmy się przebić […], jednak nikomu się to nie udało. Przeżyłem ja, moja siostra Genowefa, która była łączniczką oddziału, oraz Zygmunt Olechnowicz.
Zatrzymani partyzanci dostali wyroki po 25 lat łagru. Po klęsce oddziału i śmierci ppor. „Olecha” zorganizowana działalność antysowiecka na Nowogrodczyźnie zakończyła się. Ukrywali się i walczyli jeszcze pojedynczy polscy partyzanci, np. Hryniewicz „Bogdan”, także żołnierz 77. pp AK.”
Kreys24.pl za znadniemna.pl/a niezalezna.pl/wydawnictwofronda.pl
1 komentarz
józef III
23 marca 2014 o 12:38chwała Bohaterom !