Dopiero z dzisiejszej perspektywy, gdy Rosja napadła na Ukrainę, można zrozumieć, jak ważne było zatrzymanie przez Litwę i Polskę operacji „Śluza”, prowadzonej przez białoruski reżim Aleksandra Łukaszenki. Próba wywołania przez Mińsk kryzysu migracyjnego była częścią wojny hybrydowej przeciw Zachodowi, koordynowanej wspólnie z Moskwą – pisze w „Kurierze Wileńskim” Grzegorz Górny.
Sforsowanie naszych granic i niekontrolowany napływ migrantów zdestabilizowałyby sytuację w Polsce i na Litwie i odwróciłyby uwagę od planowanego ataku na Ukrainę. Wzrosłaby możliwość dokonywania prowokacji na naszych terytoriach. Zmniejszyłaby się też zdolność udzielenia pomocy zaatakowanym Ukraińcom. Dlatego warto w tym kontekście pamiętać, kto najbardziej sprzeciwiał się obronie naszych granic przed presją migracyjną. Na Litwie cała klasa polityczna zachowała w tej sprawie jedność, niezależnie od istniejących podziałów ideowych. W Polsce, niestety, duża część polityków sprzeciwiała się stawianiu tamy nielegalnym imigrantom oraz budowie zapory na granicy. Na przykład Donald Tusk szydził, że „najlepiej, żeby prąd elektryczny podłączyć pod to ogrodzenie”.
(…)
Cały komentarz tutaj.
KurierWilenski.lt
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!