Ukraińscy eksperci ujawnili, jakie będą kolejne działania armii ukraińskiej. Wszystko układa się w logiczną całość, czy to tylko „mgła wojny”?
Wiele wskazuje, że ukraińskie dowództwo przygotowuje dużą operację na Krymie – twierdzi Aleksander Musijenko, szef Centrum Analiz Wojskowych w Kijowie.
Z kolei Institute for the Study of War ocenia, że obecne zmasowane uderzenia ukraińskich rakiet w rosyjską obronę powietrzną na półwyspie to tylko „przygotowanie gruntu” dla nalotów myśliwców F-16, które pojawią się na Ukrainie już w najbliższych tygodniach.
To jest cała konsekwentna strategia. Po faktycznym wyeliminowaniu z walki rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, przyszedł czas na zniszczenie rosyjskich systemów S-300/400, radarów i stałych stacji radiolokacyjnych, które znajdowały się w Ałuszcie i na górze Aj-Petri, a następnie centrów łączności i dowodzenia – uważa ekspert.
Kiedy obrona przeciwlotnicza i koordynacja zostaną dotkliwie osłabione, nastąpią znacznie cięższe uderzenia z powietrza na rosyjskie siły lądowe, nie tylko pociskami ATACMS, ale także Storm Shadow, SCALP-EG, dronami i JASSM o zasięgu 450 km, które Amerykanie dostarczą wraz z myśliwcami F-16.
Dopiero kiedy rosyjski kontyngent na Krymie zostanie w końcu całkowicie odizolowany i poważnie osłabiony, nastąpi decydujący ukraiński desant na lewy brzeg Dniepru i dalej – na półwysep, niewykluczone, że także z niewielkich jednostek z morza.
Musijenko nie wierzy natomiast, że ukraińskie dowództwo zastosuje strategię opisaną niedawno w The Economist i The Telegraph o wyzwoleniu Krymu wyłącznie drogą jego izolacji, wyczerpania obrony i przekształcenia go w pułapkę na Rosjan, którzy będą zmuszeni przerzucać tam i tracić wciąż nowe siły. Czytaj więcej o tym pomyśle: Chytry plan Ukrainy. Po co zdobywać Krym, skoro można go… nie zdobywać!
„Owszem, ukraińskie lotnictwo, drony i rakiety mogą poważnie osłabić wroga. Mogą utrudnić mu logistykę i odciąć od zaopatrzenia, ale bez wysadzenia desantu i operacji lądowej Krymu się przecież nie zdobędzie. Powinniśmy działać tak, jak wcześniej pod Chersoniem, gdzie osłabiony wróg musiał wycofać się za Dniepr pod naciskiem naszych wojsk lądowych” – twierdzi ekspert.
Przewiduje, że w miarę zbliżania się terminu dostawy pierwszych F-16, Ukraina będzie coraz bardziej nasilać uderzenia z powietrza na Krym, przed którymi już teraz Rosjanie nie są w stanie skutecznie chronić tam swoich wojsk.
W „zdalne wyzwolenie” Krymu nie wierzy też wojskowy ekspert Aleksander Kowalenko. „Wyzwolenie nie polega na tym, że obce wojska będą tam nadal stacjonować, mimo że bez pocisków i amunicji i czekać, kiedy przywiozą im trochę owsa do żarcia. Wyzwolenie jest wtedy, gdy wchodzą tam nasze wojska i przywracają konstytucyjny porządek. Bez wojska niczego wyzwolić się nie da” – podkreśla.
Warto jednak pamiętać, że przed każdą dużą operacją, atakująca strona zawsze nasila działania dezinformacyjne, żeby zmylić przeciwnika co do swoich rzeczywistych planów. Możemy się więc spodziewać, że liczba sprzecznych wypowiedzi, ocen i publikacji ekspertów w ukraińskich i zachodnich mediach będzie stopniowo rosła, celowo zagęszczając tak zwaną „mgłę wojny”.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!