Zapowiadana przez ukraińskie władze reforma resortów siłowych naprawdę by się przydała. Może w Kijowie kradziono by mniej samochodów – w tym również milicjantom, sędziom i pracownikom prokuratury. I to jakich samochodów!
Dwie panie sędzie, milicjant i śledczy prokuratury. To ofiary niedawnych głośnych kradzieży luksusowych aut w stolicy Ukrainy. Ostatnia miała miejsce w weekend, kiedy pani sędzia zaparkowała swojego białego lexusa RX (rocznik 2012, cena ok. 60 tys. dolarów) niedaleko bazaru Obołoń. Złodziejom wystarczyło 10 minut nieobecności właścicielki.
– Prawdopodobnie ktoś śledził ten samochód i ukradł go na zamówienie – przypuszczają milicjanci. Tylko przypuszczają, bo auta nie znaleziono, a sprawców nie ujęto. Podobnie jak złodziei, którzy 17 stycznia ukradli toyotę venzę należącą do innej pani sędzi. Niewykluczone, że również te same osoby stoją za kradzieżą mercedesa, którym po raz ostatni tego samego dnia jeździł śledczy kijowskiej prokuratury.
– Nie nazwałbym tego polowaniem na samochodu urzędników państwowych. Po prostu tak wychodzi, że ci ludzie jeżdżą drogimi autami. A właśnie takie w Kijowie kradną najczęściej – uważa jednak ekspert, cytowany przez kijowską edycję „Komsomolskiej Prawdy”.
Kresy24.pl/kp.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!