Rosyjski świat wciąż w budowie. W szpitalach od lat obowiązuje żelazna zasada: dostałeś lekarstwo? Łykaj natychmiast! Zanim karaluchy zauważą i zeżrą.
Historia wydarzyła się w Krasnojarsku w 20. szpitalu miejskim, na oddziale chorób somatycznych, gdzie leżała pacjentka z 3-miesięcznym maluchem. Dostała dla niego medykament w płynie. Kiedy próbowała podać dziecku, okazało się, że w środku buszuje karaluch.
To przypadek jeden z dziesiątków tysięcy. Karaluchy są wszędzie – w salach chorych, sterylizatorniach, na blokach operacyjnych i w gabinetach zabiegowych.
„Russkij mir” nad plagą prusaków i brudem w rosyjskich szpitalach zapanować nie jest w stanie, więc postanowił wykazać, że te owady to dla człowieka zjawisko zbawienne, a ich „zagłada” doprowadziłaby do wybuchów epidemii.
Rosyjski ekolog Aleksander Łogunow apelował nawet swego czasu do władz obwodu czelabińskiego, by trzy gatunki karaluchów wpisały do Czerwonej Księgi, gdzie wymienione są wszystkie gatunki zagrożone wyginięciem. Koledzy Łogunowa poszli dalej – chcieli, by kolejnym krokiem władz był ogłoszony zakaz zabijania tych owadów.
Rosyjska medycyna pod rządami cara Putina to temat rzeka, a karaluchy są jednym z mniejszych problemów. Rozpisywać się o nich nie będziemy, zaś w załączonym wideo proponujemy treściwe podsumowanie:
https://www.youtube.com/watch?v=9DDU3Pp1x9s
Kresy24.pl
3 komentarzy
WileńskiAKowiec
25 lutego 2015 o 19:23Nigdy więcej Rosji w Polsce !
Monastyr
25 lutego 2015 o 19:26HomoSowietikus. Nic dodać ,nic ująć.
Marekk
25 lutego 2015 o 20:00Rosja… Putin i elita kradną wszystko, a zwykli mieszkancy jedzą suchy chleb.