Niewielka wieś Wołczyn, oddalona od Brześcia zaledwie 45 km miała niesamowicie burzliwą historię. Jest to miejsce urodzin, a później przez pół wieku spoczynku szczątków ostatniego króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732-1798). Za czasów panowania Poniatowskich, a następnie Czartoryskich, Wołczyn był jednym z najważniejszych ośrodków życia towarzyskiego na prowincji.
To ojciec ostatniego króla, Stanisław Poniatowski, był inicjatorem powstania świątyni w Wołczynie, która jest niewątpliwie unikatowa pod każdym względem.
Kamień węgielny pod budowę świątyni został poświęcony w 1729 roku, zaś całkowite zakończenie wystroju świątyni nastąpiło w 1743 roku. Wołczyn w tym czasie (od 1738 roku) był własnością księcia Fryderyka Michała Czartoryskiego, który wybudował w mieście wspaniały pałac otoczony 40 hektarowym parkiem. Kościół stanął w pobliżu i w bliskim powiązaniu z kompleksem pałacowym, na osi pomiędzy nowo budowaną rezydencją a nowo wznoszonym miasteczkiem, któremu nadano wezwanie św. Trójcy[1]. Kościół miał charakter dworcowej kaplicy i stanowił dopełnienie założenia pałacowego.
Kościół jest świątynią o centralnej kompozycji, wzniesiony na planie kwadratu ze ściętymi narożami. Wybudowany z cegły i otynkowany. Pierwotnie zwrócony frontem na południe. W narożach świątyni umieszczono owalne, dwukondygnacyjne empory i drewniane schody spiralne[2], co tworzy plan krzyża greckiego. W narożniku północno- zachodnim pod skarbcem oraz w południowo-zachodnim pod chórem znajdowały się 2 płytkie krypty[3].
Kościół nakryto również ośmiobocznym dachem. Na dachu znajdowała się wieżyczka z zegarem ufundowana przez Czartoryskich. Elewację frontową kościoła dekorowały pary pilastrów korynckich, umieszczone po obu stronach drzwi wejściowych, nad którymi widniało duże prostokątne okno, zamknięte półkoliście, a nad nim okno owalne, oba w bogatych obramieniach. Główne wejście poprzedzone prostokątną, niską i wąską kruchtą, zwieńczoną balkonem, dobudowano po 1876 roku. Fasadę oraz elewacje boczne wieńczyły łukowe naczółki, na których stały niegdyś cztery kamienne figury Ewangelistów.
Wnętrze, rozczłonkowane również pilastrami porządku korynckiego, otrzymało bogate sztukaterie o motywach figuralnych, roślinnych i ornamentalnych. We wnętrzu zaprojektowano trzy ołtarze: ołtarz główny, poświęcony Św. Trójcy i boczne, po lewej Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny po prawej Św. Stanisława Biskupa. Przy każdym z nich znajdowały się drewniane, pozłacane figury Aniołów. Nad kruchtą, wsparty na parze filarów, znajdował się chór muzyczny. Nawę kościoła przykryto drewnianym płaskim stropem z tarcicy. We wnętrzu umieszczona została loża kolatorska[4], przeznaczona dla fundatora kościoła.
Po upadku powstania styczniowego w 1866 roku kościół został zamieniony na cerkiew prawosławną. W związku z tym został on gruntownie przebudowany. Od strony zachodniej dobudowano babiniec (kruchtę/przedsionek), a oryginalne wejście od strony południowej zamurowano.
Dopiero w 1918 roku zwrócony ludności katolickiej w stanie opłakanym. Oprócz tego do kościoła nie powróciły oryginalne sprzęty i obrazy, nie została odtworzona ambona, a rolę chóru pełniła dawna loża kolatorska.[5]
Przez następne 20 lat o Wołczynie było cicho aż do 1938 roku, kiedy w związku z planowaną przebudową centrum Leningradu i zburzeniem kościoła św. Katarzyny (w którym pochowano w 1798 roku Stanisława Augusta Poniatowskiego) rząd sowiecki postanowił przekazać zwłoki króla stronie polskiej. Rząd Polski zdecydował, że szczątki ostatniego króla Polski spoczną w Wołczynie. Cała sprawa miała być przeprowadzona ściśle tajnie i informację nie rozgłaszano.
W związku z brakiem pieniędzy z budżetu państwa, ówczesny proboszcz ks. Antoni Czyszewicz, aby godnie pochować szczątki króla, zlecił renowację niszy studentowi malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który spędzał wakacje w rodzinnych okolicach. Miał wykonać prace remontowo-konserwatorskie niszy w pomieszczeniach dawnego skarbca, w północno-zachodnim aneksie kościoła, w duchu klasycyzmu stanisławowskiego, ze złoconym napisem „ Stanislaus Augustus Rex Poloniae” [6]. Według zachowanych dokumentów wiadomo, że skrzynia z trumną ważąca około 600 kilogramów nie zmieściła się w przygotowanej krypcie, bo była za duża i w związku z tym postawiono ją w jednej z nisz kościoła, starannie zabezpieczając, a urny zawierające serce i wnętrzności króla złożono w krypcie[7]. Gdyby nie wybuch II wojny światowej, kościół mógłby stać mauzoleum królewskim. Lecz los potoczył się inaczej. Mury świątyni przetrwały dzieje drugiej wojny, ale przestały pełnić swoja funkcję. Wnętrze i zewnętrze świątyni wymagały gruntownego remontu.
W 1989 roku resztki królewskich zwłok, które wcześniej zostały sprofanowane: to co w trumnie było cennego – rozgrabiono i zniszczono – przewieziono na Zamek Królewski w Warszawie. W 1995 roku uroczyście pochowano je w krypcie katedry warszawskiej pw. św. Jana.
W czasach radzieckich kościół wykorzystywano jako pomieszczenie gospodarcze, urządzono w nim magazyn nawozów sztucznych. Na początku XXI wieku pozostawał w ruinie i był całkowicie nieużytkowany.
W 2007 roku po wieloletnich staraniach kościół został zwrócony ludności katolickiej i należy do Kurii Diecezjalnej Pińska. W 2009 roku podjęto prace remontowo-konserwatorskie mające na celu odbudowę świątyni. Prace zostały przeprowadzone przez Pracownię Konserwacji zabytków architektury „Renowator – Wilk Konserwacja Zabytków” Wiktora Wilka z Zamościa. Prace trwały od 2009 do 2013 roku. Przywrócono oryginalną orientację kościoła przez wybicie wejścia od strony południowej, rozebrano pozostałości od cerkiewnej kruchty (od strony zachodniej), przywrócono dawną kolorystykę elewacjom. Dzięki pomocy fundacji Polska Miedź z Lublina świątynię przykryto dachem i wzniesiono latarnię z zegarem.
Podsumowując, można z pewnością powiedzieć, że projekt kościoła św. Trójcy w Wołczynie jest znakomity, oryginalny i niepowtarzalny, wyróżniający się na tle współczesnej architektury sakralnej nie tylko na terenie Białorusi, lecz także Rzeczypospolitej. Jest to wybitne dzieło europejskiej klasy, które stało się inspiracją, modelem do naśladowania później powstałych kaplic takich jak kaplica grobowa rodziny Pruszyńskich w Łoszyce, kaplica św. Barbary w Wysokim Litewskim oraz kaplica św. Jana Chrzciciela w Jabłonowo (obecnie Szczeczyce).
mgr inż. arch. Maria Arno
[1] Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzeskolitewskiego, Tom 1, Międzynarodowe centrum kultury w Krakowie, Kraków, 2013, s. 177
[2] Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzeskolitewskiego, Tom 1, Międzynarodowe centrum kultury w Krakowie, Kraków, 2013, s. 177
[3] Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzeskolitewskiego, Tom 1, Międzynarodowe centrum kultury w Krakowie, Kraków, 2013, s. 178
[4] R. Aftanazy Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej, Tom 2, Ossolineum, Wrocław, 1993, s. 158
[5] Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzeskolitewskiego, Tom 1, Międzynarodowe centrum kultury w Krakowie, Kraków, 2013, s. 186
[6] Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzeskolitewskiego, Tom 1, Międzynarodowe centrum kultury w Krakowie, Kraków, 2013, s. 187
[7] Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzeskolitewskiego, Tom 1, Międzynarodowe centrum kultury w Krakowie, Kraków, 2013, s. 187
Echa Polesia
2 komentarzy
JaF
9 maja 2017 o 07:36stanisław august poniatowski (celowo z małej litery) był zdrajcą i ruskim sługusem. Powinien zostać pośmiertnie zdetronizowany i zakopany gdzieś pod płotem.
freeman K
17 stycznia 2019 o 12:01Nie ty kmiotku będziesz wydawał werdykty ! W owych czasach obowiązywały zupełnie inne standardy i przykładanie do tego współczesnej miary ma niewielki sens.