Śmierć Kazimierza Jagiellończyka w 1492 roku skomplikowała relacje Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, połączonych unią personalną. Władzą podzielili się jego synowie: Jan Olbracht został koronowany na króla Polski, a Aleksander objął władzę na Litwie. Wprawdzie bracia nie wchodzili sobie w drogę, ale nie było mowy o ścisłym sojuszu. Przy tym Moskwa zręcznie wykorzystywała obawy możnowładców litewskich przed dominacją koroniarzy. I kawałek po kawałku odrywała litewskie ziemie kresowe. W latach 1487-1494 i 1500-1503 Moskwa podporządkowała sobie pozostawione same sobie udzielne księstwa znad górnej Oki (tzw. wierchowskich), a na początku XVI wieku zabrała się do zagarniania księstw na pograniczu z Wielkim Księstwem Litewskim.
Na przełomie XV i XVI wieku litewską elitę stanowiła wąska grupa rodów: Radziwiłłowie, Montygierdowicze, Zabrzezińscy, Holszańscy i Kieżgajłowie. Zmonopolizowały one dostęp do urzędów centralnych i nadań ziemskich. W doradzającej wielkiemu księciu ścisłej radzie panów (rada hospodarska), w której skład formalnie mogło wchodzić siedmiu dostojników, zasiadało zazwyczaj pięć osób. Możni umieszczali swych synów i krewnych na urzędach ziemskich. Podupadłym kniaziom i bojarom ruskim pozostawały mniej lukratywne godności. Latyfundia możnowładców litewskich znajdowały się w centrum Wielkiego Księstwa i nie byli oni zainteresowani ziemiami kresowymi oraz losem tamtejszych książąt. Sytuacja zmieniła się na samym początku XVI wieku.
Rozpoczęta w 1500 roku wojna litewsko-moskiewska szybko przybrała niepomyślny obrót dla Wielkiego Księstwa Litewskiego. Na stronę Moskwy przeszli książęta Siemion Bielski i Siemion Możajski – władcy księstw leżących na granicy litewsko-moskiewskiej. Ten drugi, nawiązując do wspomnianej polityki możnowładców litewskich, Aleksandra Jagiellończyka pożegnał wyrzutem: „Wasza Miłość we wszystkim mnie opuścił”. Litwini nie zdołali odeprzeć moskiewskiej ofensywy na Siewierszczyznę i Smoleńszczyznę. By ratować mającą wielkie znaczenie twierdzę w Smoleńsku, Aleksander wysłał tam ośmiotysięczny korpus pod wodzą księcia Ostrogskiego. Ten, niestety, dał się wciągnąć w pułapkę i uderzył na kilkakrotnie liczniejszego przeciwnika. 14 lipca 1500 roku nad Wiedroszą oddziały hetmana litewskiego zostały doszczętnie rozbite. Ostrogski wpadł w ręce wroga. To był szok. Pierwszy raz wojska litewskie zostały tak dotkliwie pobite przez Moskwicinów. Zważywszy na możliwości mobilizacyjne Litwy, kilkutysięczne straty oznaczały, że Wielkie Księstwo było prawie bezbronne. Litewska siła zbrojna, oparta na pospolitym ruszeniu, była archaiczna. Zresztą w Koronie było nie lepiej: od zakończenia wojny trzynastoletniej nie przeprowadzono żadnej istotnej reformy wojskowej, która zapoczątkowałaby przeniesienie ciężaru z pospolitego ruszenia, na zaciężne oddziały jazdy i piechoty zawodowej. Różnica między Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim polegała na tym, że w Koronie szybciej zdano sobie sprawę i zaczęto wprowadzać tego typu zmiany. Proces postępował z oporami, skoro jeszcze we wrześniu 1509 roku król Zygmunt żalił się reprezentantom sejmików ziemskich, „że wydaje się jakoby sztuka wojenna zaginęła w Królestwie”.
Póki co Litwinom sprzyjał fakt, że po śmierci Jana Olbrachta w 1501 roku królem Polski został Aleksander Jagiellończyk i Korona ponownie została związana ściślejszymi więzami. Dzięki temu jesienią 1502 roku udało się odblokować oblegany przez Moskwicinów Smoleńsk. Niestety, strat politycznych i terytorialnych nie można było uniknąć. Zawarty w kwietniu 1503 roku układ rozejmowy oddawał Moskwie całą ziemię siewiersko-czernichowską oraz część smoleńskiej i witebskiej. Przyparci do ściany dyplomaci litewscy zgodzili się też na używanie przez Iwana III i jego potomków tytułu „gosudara wsieja Rusi” i nie zdołali wynegocjować wymiany jeńców.
Moskwicini próbowali przeciągnąć na swoją stronę najcenniejszą zdobycz kniazia Ostrogskiego. Wprawdzie w 1506 roku złożył on przysięgę księciu moskiewskiemu Wasylowi III, ale wkrótce potem zbiegł na Litwę, gdzie został przyjęty z wielkimi honorami i nadzieją, że odwojuje utracone ziemie.
W latach 1510-1512 król Zygmunt próbował zreformować wojska koronne. Rozwiązaniem miało stać się zwolnienie szlachty z obowiązku służby w pospolitym ruszeniu na rzecz opodatkowania jej stałą opłatą na cele wojsk zaciężnych. Wprawdzie sejmy prowincjonalne uchwaliły na początku 1513 roku ustawę osobną dla północnych i południowych prowincji, w myśl której państwo zostało podzielone na pięć okręgów, z których miano gromadzić pieniądze m.in. na fundusz przeznaczony do opłacenia naboru wojsk zaciężnych, jednak kiedy doszło do ustalania wysokości odnośnej stawki podatkowej projekt spotkał się ze sprzeciwem części deputatów szlacheckich. Reforma skarbowo-wojskowa wzięła w łeb, bo nie udało się wprowadzić jej również w latach 1513-1514, a więc w czasie kiedy trwała kolejna wojna z Moskwą. Na szczęście król nie czekał z założonymi rękami: dzięki swojej obrotności w pozyskiwaniu niezbędnych funduszy wojennych (pożyczki, kredyty) i szczodrości możnowładców koronnych łożył na nowe zaciągi i nie tylko. Jednymi z głównych kredytodawców i poszukiwaczem kredytodawców dla króla Zygmunta, ale i jego poprzedników – Jana Olbrachta i Aleksandra Jagiellończyka – był wpływowy bankier krakowski Jan Boner, który trzeba przyznać doskonale sprawdzał się w tej roli. Ale swoje usługi wyceniał wysoko, biorąc w zastaw atrakcyjne dochodowo dzierżawy np. podkrakowską wieś królewską Łobzów, żupy wielickie, czynsz królewski z Gdańska, cło lubelskie, dostarczał także srebro do mennicy krakowskiej. Król darzył Bonera – i vice versa – wprost nieograniczonym zaufaniem: w 1509 roku bankier nie tylko podżyrował królowi pożyczkę na zaciąg wojska na wyprawę mołdawską (osobiście pożyczył królowi 18 tys. florenów), odegrał także rolę figuranta przy zakupie kamienicy dla kochanki królewskiej.
Nie posiadamy pełnych danych o wydatkach Korony na wojny moskiewskie pierwszych dwóch dekad XVI wieku oraz litewskim wkładzie. Niewątpliwie były ogromne i rzecz jasna wzrastały wraz ze zwiększaniem się zaangażowania Korony w pomoc Wielkiemu Księstwu Litewskiemu. Za ilustrację niech posłużą cząstkowe dane. I tak w latach 1502-1503, a więc w czasie pierwszego konfliktu z Moskwą, w który Korona zaangażowała się dość oszczędnie, zadłużenie skarbu koronnego wobec wojsk zaciężnych wyniosło 23 200 florenów; w latach 1507-1508 ogólne koszty Korony na drugą kampanię moskiewską wyniosły 100 tys. florenów.
Konflikty wojenne z państwem moskiewskim na litewskich kresach nie były jedynym impulsem do modernizacji armii państwa polsko-litewskiego Zaangażowanie Korony na Wołoszczyźnie i wzrost zagrożenia rubieży południowo-wschodnich państwa przez Tatarów i Turków wymuszało zaadoptowanie na polskim gruncie jednostek lekkiej jazdy – ruchliwej, operatywnej i zdolnej do działań błyskawicznych. Do tego celu nijak nie nadawała się przestarzała ciężkozbrojna jazda kopijnicza. Co gorsza ani Korona, ani Wielkie Księstwo Litewskie nie posiadały takiego lub podobnego rodzaju wojsk, które błyskawicznie można byłoby wykorzystać do ruchomej obrony potocznej kresów południowo-wschodnich, ale także przeciw państwu moskiewskiemu.
Klęska bukowińska w 1497 roku boleśnie unaoczniła koronnym i litewskim decydentom, że taką reformę należy wprowadzić błyskawicznie. Remedium stali się serbscy martolosi, czyli serbscy husarze – oddziały najemników stanowiące ważny komponent armii tureckiej, a co najmniej od lat 60. XV wieku jej groźny przeciwnik po stronie Madziarów walczących z Turcją. Ich zaletą (w Polsce i na Litwie tych wojowników potocznie zwano Racami od Serb-Rac) było przejęcie od Turków uzbrojenia i taktyki walki: uzbrojeni w szable, tarcze z charakterystycznymi wycięciami, w którym w czasie ataku mogli układać kopie, doskonale spełniali rolę zagończyków, pustosząc i dezorganizując rejony przygraniczne, a nawet głębiej. W pochodach wojennych, jako straż przednia, prowadzili rozpoznanie, blokowali nieprzyjacielskie twierdze do nadejścia sił głównych oraz rajdami uniemożliwiali udzielenie przez wroga skutecznej odsieczy. Natomiast w czasie bitew stanowili – swego rodzaju – klamrę ugrupowania bojowego: działając na flankach oskrzydlali siły przeciwnika, a po jego rozbiciu w pogoni dobijali go.
W 1498 i 1499 roku, dzięki królowi węgierskiemu Władysławowi i przebywającemu na jego dworze przyszłemu władcy Polski Zygmuntowi, ściągnięto do Polski pierwsze kontyngenty Raców, którzy (układ o sojuszu wojskowym przeciw Turcji między Węgrami a Polską przewidywał przysłanie do Korony 10-12 tys. żołnierzy) już w lecie 1500 roku uczestniczyli w odparciu najazdu tatarsko-tureckiego, który dotarł aż na Mazowsze. To był początek reformy tzw. husarskiej, bowiem zwerbowani Serbowie i Węgrzy przyczynili się do formowania husarskich jednostek krajowego autoramentu. Niebawem w Koronie zaczęto tworzyć obie odmiany jazdy: na wzór serbski – lekkozbrojne (uzbrojone w szablę, tarczę i trzymetrową kopię, ale bez cięższego uzbrojenia ochronnego), i w mutacji węgierskiej – średniozbrojne (prócz szabli i tarczy wyposażone w kopie z gałką oraz uzbrojenie ochronne w postaci kolczug, a od lat 20. XVI w. w przyłbice).
W 1500 i 1501 roku Jan Olbracht utworzył z Raców i Węgrów pierwsze chorągwie nadworne, a w składzie obrony potocznej znalazły się trzy chorągwie husarskie. Popularność w Koronie i na Litwie chorągwi rackich i husarskich wzrastała w następnych latach. Starczy wspomnieć, że w 1506 kniaź Michaił Gliński do rozbicia pod Kleckiem zagonu tatarskiego wykorzystał zaciągnięte na swój koszt chorągwie rackie, a silne kontyngenty racko-husarskie będą od 1507 roku uczestniczyć w działaniach wojennych przeciwko Moskwicinom. Racowie i husarzy odznaczą się w bitwie pod Orszą – niewykluczone, że jako oddziały rozpoznawcze lokalizujące oddziały wroga oraz egzekutorzy jego ostatecznego pobicia.
Ale nowy rodzaj jazdy to nie jedyny wkład militarny Korony w pomoc Wielkiemu Księstwu Litewskiemu przeciw moskiewskiej nawale. Oddziały najemnej piechoty – bo o nich mowa – były werbowane do służby liniowej i garnizonowej właściwie od początku wojny z państwem moskiewskim. Aleksandrowi Jagiellończykowi w porozumieniu z cesarzem Maksymilianem I udało się w 1500 roku zwerbować być może na Śląsku lub w Łużycach, a może nawet w Brandenburgii lub Saksonii oddziały najemników, w tym w większości niemieckich i czeskich lancknechtów (werbunek przeprowadził spolszczony Niemiec Jan Czerny). W następnych latach takie akcje werbunkowe powtarzano. Problemem był brak funduszy na ten cel, bo Litwa nie chciała nań łożyć i siłą rzeczy ciężar finansowania wojsk zaciężnych spadł na barki Korony. Prawda, Jan Olbracht i Aleksander Jagiellończyk w jeszcze w niewielkim stopniu wykorzystywali zaciężnych pierunów do obrony Wielkiego Księstwa Litewskiego (głównie jako garnizony twierdz pogranicznych, w tym Smoleńska), jednak wojsko – mimo zawartych kontraktów, a w przypadku zaległości finansowych obietnic szybkiego ich uregulowania – było notorycznie nieopłacone. Stąd najemnicy często dopuszczali się rabunków (przykładem oddziały Jana Polaka Karnkowskiego, które w 1501 roku dały się we znaki mieszczanom Wilna). Problem ten odżył w czasie następnych odsłon wojny z Moskwą w latach 1507-1508, 1512-1514 i 1515-1518. W 1507 roku król Zygmunt musiał wypłacić czeskim, niemieckim i polskim piechurom 200 tys. zł. żołdu zakontraktowanego i nieuregulowanego przez Jana Olbrachta i Aleksandra Jagiellończyka.
Na kampanię moskiewską 1507-1508 roku król Zygmunt zwerbował 2650 najemników, w tym piechotę – strzelców i pawężników – która stanowiła ważny komponent wojsk koronnych. Póki co w pełni nie udało się sprawdzić jej walorów i współdziałania z innymi rodzajami wojsk: pod Orszą wprawdzie doszło do spotkania z Moskwicinami, ale Dniepr uniemożliwił walne starcie.
Następna faza konfliktu rozpoczęła się w 1512 roku. Na celowniku Wasyla III ponownie znalazł się Smoleńsk, najważniejsza twierdza na pograniczu moskiewsko-litewskim. Od objęcia rządów książę moskiewski zaczął rozbudowywać park artyleryjski i oddziały piechoty. Nadto pozyskał pomoc króla duńskiego Chrystiana II, dogadał się z Hanzą i zneutralizował zakon inflancki. W przeddzień bitwy pod Orszą udało mu się zawrzeć sojusz z cesarzem Maksymilianem I i wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego Albrechtem Hohenzolernem: sojusznicy zobowiązali się do wzajemnej pomocy i podzielili ewentualne łupy. Moskwa na ten przykład rościła sobie prawa do większości terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego, a więc Ukrainy wraz z Kijowem i Białorusi. Żarty się skończyły i król Zygmunt, aby uniknąć katastrofy musiał wydatnie zwiększyć pomoc wojskową Korony dla Litwy.
Jeśli chodzi o piechotę zaciężną to w 1514 roku król Polski zwerbował i poprowadził na wschód kontyngent 2200 jazdy oraz 3 tys. piechoty. Werbunek przebiegał w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach, bo werbownicy koronni, odcięci od niemieckich i czeskich rynków werbowniczych musieli prowadzić nabór wyłącznie na terytorium Korony (bankierowi królewskiemu Janowi Bonerowi udało się uzyskać jedynie na kredyt sukno dla żołnierzy w warsztatach łużyckich). Ponownie więc w służbie znaleźli się najemnicy, którzy od lat uczestniczyli w kampaniach wojennych nie tylko na pograniczu litewsko-moskiewskim, ale także w Mołdawii i kresach południowo-wschodnich. Według rejestru z końca kwietnia na służbę królewską udało się zaciągnąć 10 rot piechoty (pod dowództwem rotmistrzów Babaleckiego, Schtortze, Iskry, Kulhaniego, Suchodolskiego, Zebrzydowskiego, Siwochy, Czystowskiego Piotrowskiego, Peremieńskiego) – w sumie 2000 drabów. Tym razem nieco grosza dorzucił skarb litewski: w trzeciej dekadzie maja z te środki zaciągnięto jeszcze osiem chorągwi jazdy (1600 kawalerzystów) i pięć rot pieszych (1000 drabów), którymi dowodzili rotmistrzowie Krzykawski, Boruniecki, Bystrzegiewski-Oczko, Rapata i Bernard.
Król zadbał też o artylerię, którą ściągnął m.in. z arsenału wileńskiego, a także inżynierów-majstrów, którzy 8 września sprawnie i zmyślnie zmontowali dla artylerii i piechoty most przez Dniepr (według autora obrazu Bitwa pod Orszą były to powiązane beczki z obozu z położonymi na nich belkami drewnianymi; wedle kronikarza Marcina Bielskiego „most z drzew i koryt [tj. łodzi]”).
W bitwie orszańskiej artylerzystom, służbom inżynieryjnym i piechurom przypadła jedna z decydujących ról. O przygotowaniu przeprawy przez Dniepr była już mowa. Odparcie w pierwszym etapie bitwy ataku pułku prawej ręki wojewody Michaił Bułhakowa-Golicy to zasługa ustawionej w centrum artylerii, natomiast zmasakrowanie wciągniętych w pułapkę pułków: lewej ręki – kniazia Andrieja Oboleńskiego, części wielkiego – Iwana Czeladnina oraz przedniego wojewody Iwana Temki Rostowskiego to wspólne dzieło artylerii i piechoty najemnej. Reszty dokonali Racowie i jazda polsko-litewska.
Opr. TB
ilust. Racowie (fragment obrazu Bitwa Pod Orszą, mal. nieznany, Muzeum Narodowe w Warszawie)/domena publiczna
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!