Informacje ekspertów mogą oznaczać całkowitą zmianę strategicznej sytuacji powietrznej w regionie.
Rosji zostały tylko 3 myśliwce MiG-31K zdolne do przenoszenia jej najgroźniejszych rakiet hiperdźwiękowych Kinżał. Pozostałe straciła w wyniku ukraińskich ataków na rosyjskie lotniska – twierdzi w Espreso TV ukraiński ekspert lotniczy Konstantin Kriwołap.
Według niego, po uderzeniach dronów w lotnisko Sawaslejka w sierpniu tego roku, a wcześniej w szereg innych lotnisk Rosjanom zostały tylko 3 nosiciele Kinżałów z 24-ch, które miała przed wojną. Dlatego obecne wysyłanie przez nich MiG-31K na białoruskie lotnisko Maczuliszcze pod Mińskiem to tylko blef, mający ukryć braki tych samolotów – twierdzi ekspert.
„W tym wszystkim to właśnie jest najciekawsze, że po naszym ostatnim rajdzie na Sawaslejkę tych MiG-ów 31K zostały im tylko 3 sztuki. Zobaczcie, że potem nie było już ani jednego rosyjskiego uderzenia, w którym wystrzeliliby na raz więcej niż 3 Kinżały” – mówi analityk.
Dlatego też, jego zdaniem, Rosjanie nie będą ryzykować rozmieszczenia na Białorusi ostatnich myśliwców tego typu, które im jeszcze zostały, a ich obecne działania w Maczuliszczach to tylko „występy na pokaz”.
Jeśli ta sensacyjna ocena się potwierdzi, będzie oznaczać zasadniczą zmianę poziomu zagrożenia z powietrza nie tylko dla Ukrainy, ale także dla Polski. Rakiety Ch-47M2 Kinżał o zasięgu 2 tys. km są bowiem najgroźniejszą z używanych obecnie przez Rosję broni, jakie ma ona w swoim arsenale.
Ich największy atut to olbrzymia prędkość, która dochodzi do 3.400 m/sekundę, czyli 12,2 tys. km/h. Od momentu odpalenia dolatywały one do większości ukraińskich miast po 2-3 minutach, co dawało skrajnie mało czasu na reakcję obrony powietrznej. Niedawno obliczaliśmy też jak szybko rakiety Kinżał doleciałyby do Warszawy z Białorusi lub obwodu królewieckiego.
Inni eksperci również potwierdzają, że Rosja ma coraz mniej myśliwców MiG-31K, ale ich szacunki są o wiele bardziej ostrożne, mówią o dziesięciu lub kilkunastu samolotach.
Należy podkreślić, że przynajmniej obecnie pocisków Kinżał nie da się technicznie odpalać z żadnego innego typu samolotów. Są to bowiem ogromne rakiety 7-metrowej długości, ważące 4-4,5 tony, będące faktycznie powietrznymi odpowiednikami naziemnych Iskanderów.
Dowiedz się też, czy obecna rosyjska strategiczna ofensywa na Pokrowsk może zakończyć się sukcesem: Jak najwięcej błota i mamy ich w garści! O losie wojny przesądzi… deszcz.
KAS
2 komentarzy
Enricco
Author Enricco acts as a real person and verified as not a bot.
Passed all tests against spam bots. Anti-Spam by CleanTalk.
Author Enricco acts as a real person and verified as not a bot.
Passed all tests against spam bots. Anti-Spam by CleanTalk.
13 października 2024 o 10:20The Real Person!
The Real Person!
Zagadka: czym się różni ruski mózg od zawartości ultranowoczesnej przenośnej kryształowej toalety…
Pepe
14 października 2024 o 00:16Dane o rakiecie przepisane z rosyjskiej Wikipedii, więc są raczej propagandą niż faktem.
Kindżał, w opinii ekspertów, jest zmodyfikowanym pociskiem rakietowym z naziemnej wyrzutni, prawdopodobnie 9M723 znanej jako Iskander. MiG-31K nie jest jedynym samolotem zdolnym do przenoszenia tych rakiet. Alternatywą jest Tu-22M3 zabierający na pokład 3 rakiety. Rosja ma około 50 takich maszyn.