
Collage / fot: Zełenski – Facebook, RIA Novosti
Wołodymyr Zełenski wymyślił jak definitywnie skończyć z uderzeniami rosyjskich rakiet i dronów i to bez użycia jakiejkolwiek obrony powietrznej.
Według niego, wystarczy w tym celu wydać ukraiński paszport specjalnemu wysłannikowi prezydenta USA, emerytowanemu generałowi Keithowi Kelloggowi i zapewnić, żeby na stałe siedział w Kijowie. Dzięki temu może nie cała Ukraina, ale na pewno jej stolica staną się całkowicie bezpieczne.
Skąd taki pomysł? Z prostej obserwacji. Zawsze w czasie wizyt ważnych amerykańskich polityków Rosjanie natychmiast wstrzymują naloty, gdyż Putin boi się bezpośredniego konfliktu z USA.
Tak było i tym razem, gdy Kellogg przybył 15 lipca na Ukrainę. Owszem, Rosjanie podrywali kilka razy “na postrach” myśliwce MiG-31K, ale nie odważyły się one odpalić ani jednej rakiety Kinżał. Nie przyleciały też Shahedy. Alarmy ogłaszano tylko w odległych od Kijowa ukraińskich miastach. A przecież od dawna masowe naloty na stolicę mają miejsce regularnie każdej nocy.
“Kiedy generał Kellogg przybył do Kijowa, przez dwie kolejne noce nie było żadnych rosyjskich bombardowań. To bardzo interesujący fakt. Mówią, że powinienem wydać mu ukraiński paszport i zostawić go tu na stałe, a przy okazji sprawić, żeby także inni ważni Amerykanie nieustannie u nas gościli” – żartuje ukraiński prezydent.
“Dla mnie to absolutnie jasne: Putin boi Ameryki. Ciągle to powtarzam i mówiłem to Donaldowi Trumpowi. I to jest bardzo ważna obserwacja” – podkreśla Zełenski.
Wcześniej media pisały, że Kellogg miał zostać na Ukrainie co najmniej tydzień i to nie tylko w Kijowie – miał odwiedzić kilka miast i wizytować różne ukraińskie pododdziały. 17 lipca poinformowano jednak, że już wyjechał.
Czy ten pomysł ukraińskiego prezydenta to tylko żart? Gdyby próbować przekuć tę pozornie absurdalną ideę na konkrety to trudno nie zauważyć, że utrzymywanie na stałe na Ukrainie wysokich rangą amerykańskich polityków byłoby nieporównanie tańsze, niż sprowadzanie wyrzutni Patriot i innych systemów obrony powietrznej za grube miliardy dolarów.
Brak nalotów jest też z pewnością znacznie bardziej komfortowy, niż konieczność ich ciągłego odpierania. No i najważniejsze: nie giną ludzie, nie ma zniszczeń. To naprawdę załatwiłoby wiele problemów. Tylko czy takie kompletnie nietypowe rozwiązanie przypadłoby do gustu Donaldowi Trumpowi?
Jako biznesmen pewnie uznałby je za interesujące, chociaż obecnie – kiedy to Europa ma płacić za amerykańskie Patrioty dla Ukrainy – już raczej niekoniecznie. A jako przywódca wolałby chyba jednak mieć swoją ekipę przy sobie w Waszyngtonie, a nie w Kijowie. Ale przecież mogą pracować zdalnie? No bo sam raczej się tam nie przeniesie – brak dobrych pól golfowych.
Zobacz także: Pomyłka, czy zdrada? Dziwne zdarzenie sparaliżowało obronę. Stracili strategiczną miejscowość! (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!