„Pomóżcie komisjom wyborczym w lokalach wyborczych. Bo ci dranie (oponenci polityczni) – widać, że już wywierają presję na członków naszej komisji, zwłaszcza na kierownictwo” – oświadczył 3 stycznia Aleksander Łukaszenka.
Na trzy tygodnie przed pseudo- wyborami prezydenckimi na Białorusi (26 stycznia 2025), dyktator wezwał do siebie gauleiterów na naradę.
Szefowie władz lokalnych zostali poinstruowani, jak mają zorganizować „wybory”.
Wybory powinny być jak święto. Nam amerykańskie show, w którym strzelają w ucho lub głowę nie potrzebne. Zależy nam, żeby te wybory odbyły się z godnością i bez narażania się po raz kolejny na krytykę. (…) Mówiłem już swoim powiernikom: to trudne czasy. Musimy także przeżyć ten czas godnie, nie łamiąc prawa – powiedział.
Łukaszenka zaapelował, aby poza tematem wyborów nie zapominać o najważniejszym – o gospodarce kraju.
Nie zapominajmy o najważniejszym. Przeprowadzimy wybory. Ale przed wyborami, a zwłaszcza po wyborach, rozpocznie się codzienne życie. Musimy przygotować się do kampanii siewnej. Musimy siać właściwie, aby ludzie mieli kawałek chleba na stole. Wtedy nie będziemy się bać żadnych wyborów. Czyli przede wszystkim gospodarka. I zadania, które zostały postawione do tej pory, są dla nas istotne, począwszy od rolnictwa, przemysłu, transportu i tak dalej – powiedział.
Kampania prezydencka przed siódmą kadencją Aleksandra Łukaszenki odbywa się pod pełną kontrolą władz, opozycja została rozbita, liderzy siedzą w więzieniach lub zostali zmuszeni do emigracji. Polityczna aktywność przeciwników Łukaszenki została totalnie wyzerowana. Przedstawiciele białoruskich sił demokratycznych za granicą nazywają to, co się dzieje na Białorusi „operacją specjalną mającą na celu utrzymanie władzy”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!