Między Starokonstantynowem a Wołyniem
Wszyscy zwolennicy dialogu życzyliby sobie, aby zatarg o upamiętnienie cichociemnych w Starokonstantynowie miał jedynie pozytywne skutki: budował zaufanie, rozwijał narzędzia dyskusji, wygaszał negatywne emocje i likwidował miazmaty.
No to zacznijmy od pozytywów. Dobrze jest usłyszeć, że szefowie Ukraińskiego IPN chwalą sobie kontakt z przedstawicielami polskiej społeczności na Ukrainie. Istotne, że po obradach polsko-ukraińskiego forum historyków Wołodymyr Wiatrowycz nie ma oporów, by przyznać, iż w ukraińskich archiwach znajdują się nazwiska „wielu osób” odpowiedzialnych za zbrodnie na Polakach.
Interpretacja starokonstantynowskiego konfliktu też zrobiła się jakby mniej jednoznaczna. W końcu wyobraźmy sobie, że w Polsce ze spokojem przyjmowane jest wystawianie pomnika Ukraińcom, którzy brali udział w walkach na terenie południowo-wschodnich województw. Ukraiński IPN miał prawo negować decyzję o udostępnieniu tablic, a czy dochodziło przy tym do nieformalnych nacisków na samorządowców – to spór z gatunku tych, gdzie słowo świadczy przeciw słowu, a rzeczywistym probierzem dobrej lub złej woli będzie dopiero tempo prac i zawartość ostatecznego komunikatu po zakończeniu prac historycznych.
Negatywy? Te ujawniły się na seminarium ukraińskich historyków i wykroczyły poza kwestię tablic ze Starokonstantynowa. Z polskiej perspektywy były to przede wszystkim powtarzane jak stara płyta, niemożliwe do przyjęcia historyczne interpretacje: że 100 tys. ofiar na Wołyniu i w Galicji to epizod szerzej rozumianej tragedii, że skala brutalności mordu nie jest niczym nadzwyczajnym, że z niewiadomych przyczyn Polacy mocniej pamiętają Wołyń niż Rzeź Woli czy Operację polską NKWD. Polakom trudno też będzie zrozumieć, dlaczego włączanie bohaterów Ukraińskiej Powstańczej Armii do ogólnoukraińskiego imaginarium ma być rzeczą naturalną, a zbrodniarzy uznaje się za kwestię zaledwie marginalną i lokalną. Nie do rozwiązania wydaje się ponadto wykluczająca dyskusję ocena działań dowódców – Prowodu OUN czy osobiście Romana Szuchewycza. I choć historyk Ihor Iljuszyn może dopatrywać się zewnętrznego wpływu na powstanie wszystkich powyższych nieporozumień, to nie będzie to cała prawda.
Na horyzoncie kolejne spory. Podczas seminarium ukraińskich badaczy, którzy w Warszawie zasiadali do okrągłego stołu z polskimi partnerami, powtarzały się obawy przed premierą wołyńskiego filmu Wojciecha Smarzowskiego. Głośno przewidywano kolejne, nazbyt emocjonalne wyrazy polskiego żalu i poczucia krzywdy, a nieco ciszej zastanawiano się już nad odpowiedzią. Podobno reżyser nie chciał się zgodzić na zebranie historyczne związane z treścią scenariusza. Podobno. W Starokonstantynowie też wiele rzeczy podobno się zdarzyło.
Ołeksandr Zinczenko, wiceszef UIPN twierdzi z rozbrajającą szczerością, że zbliżenie stanowisk obu stron zajmie co najmniej 10-15 lat. Może ma rację: polscy radykałowie wzywają do budowy granicznego płotu w Bieszczadach, narodowcy biją w Kutnie ukraińskich robotników, w szemranym Internecie wypływają filmiki przedstawiające demolowanie ukraińskich pamiątek. Władze centralne odpowiadają milczeniem. Oby się jeszcze nie okazało, że na fali patriotycznego wzmożenia i powszechnego sławienia Żołnierzy Wyklętych uniewinniliśmy, a potem upamiętniliśmy w kamieniu sprawców masakr w Piskorowicach czy Pawłokomie.
Franciszek Rapacki
Tekst ukazał się w nr 5 (249) Kuriera Galicyjskiego 18-30 marca 2016
9 komentarzy
Jan
22 marca 2016 o 18:54Mam nadzieje ze w tym roku będzie premiera „Wolynia” pomimo finansowych trudności.Jednak jest sporo ludzi którzy wespra produkcje do końca.
Tfu !
22 marca 2016 o 19:13Wywalić „to” z Polski i zakończyć bezsensowne próby dojścia do porozumienia .Kompromisu nie będzie nigdy !!! Ani za 10 ani za 100 lat.
Mordercy polskich kobiet i dzieci a także ich potomkowie mają ten sam „stały” stosunek do Polaków a my próbujemy się z nimi dogadywać .
Tfu ! tfu ! tfu !
tagore
22 marca 2016 o 19:13Szkoda czasu i pieniędzy aktualnie politycy ukraińscy nastawieni są na współpracę z Niemcami i USA ,a w stosunku do Polski stosują podobną taktykę jak Litwini Landsbergisa. Najbliższe głosowania
w Radzie Europy w podnoszonej przez Niemców przeciwko Polsce
nagonce będzie świetnym probierzem intencji w stosunku do Polski.
jubus
22 marca 2016 o 22:36Dlatego trzeba grać na opcję ostateczną – rozpad Ukrainy i rozpad Rosji. Nie mam nic przeciwko temu, by Polska graniczyła z Galicją lub Haliczem-Włodzimirzem.
Jan
23 marca 2016 o 06:52Nasi politykierzy sa albo slepi albo glupi.Być może patologicznie jedno i drugie.Znajacy historie własnego kraju człowiek powinien wypiac d……na kontakty i wspolprace z nimi.
jubus
23 marca 2016 o 09:13Ciekawe jak sobie pan to wyobraza?? Dlaczego mamy wypinać tyłek na Ukrainę, a nie na przykład na Niemcy, Szwecję, Czechy?
olek
23 marca 2016 o 10:58Normalnie sobie to wyobrażam, dopuki ne przyznadzą się do ludobójstwa Polaków na Wołyniu i Małopolsce .Dopuki nie zaprzestaną gloryfikować zbrodniarzy z UPA,OUN ,Dywizji SS Galizien nie ma dla takiej Ukrainy miejsca w UE
Jan
23 marca 2016 o 12:53@jubus:Z Niemcami jakos ulozylismy sobie wiedze historyczna obu państw na szczeblu rzadowym i nie pamiętam aby ktorys z kanclerzy po 1971r. gloryfikowal zbrodnie SS,Wermachtu czy gestapo.Nie sa stawiane pomniki A.Hitlerowi,Himlerowi czy Goebbelsowi.Na Ukrainie ma to miejsce a rząd ichniejszy razem z „Czekoladowym Joe” jest zachwycony stawianiem pomnikow mordercom cywilnej ludności i chętnie zmienia nazwy ulic na nowe-„bochaterow UPA”.
Ze Szwecja był konflikt o dziedzictwo i korone z czego czesc magnaterii za obiecane profity przeszla do obozu szwedzkiego krola.Polskie wsie nie miały szwedzkich sasiadow którzy ich nie mordowali widłami,siekierami czy innymi „wyszukanymi narzędziami” np.drewnianymi kolkami itp.
Owszem była wojna ale wojna wypowiedziana i można było się spodziewać wszystkiego.Nie przypominam sobie aby RP wypowiedziała Ukrainie wojne w 1939r lub 1941 czy 1943 i odwrotnie.
Co do Czech – Zapewne Panu chodzi o kwestie Zaolzia. To może po kolei:Sporne południowo-zachodnie granice Polski ustalila Konferencja Ambasadorow:Na Gornym Slasku na podstawie plebiscytu i powstan slaskich.Natomiast na Slasku Cieszynskim bez plebiscytu bowiem decyzje z 27.09.1918r.o przeprowadzeniu w terminie 8 miesięcy plebiscytu nie przeprowadzono ponieważ Czesi nie chcieli jego realizacji.Jednak przed odzyskaniem przez Polske niepodleglosci i przed proklamowaniem państwa czechosłowackiego – Slask Cieszynski został podzielony tymczasowo 5.XI.1918r. na podstawie porozumiem narodowych władz lokalnych tj. Polskiej Rady Narodowej Ksiestwa Cieszynskiego oraz Czeskiej Rady Narodowej Slaska wg.tzw.kryteriów etnicznych.Czesc Polska:powiaty Cieszynski,Jablonkowski,Bielski i czesc Frysztackiego(1762km2 zamieszkiwwalo 293tys.ludzi) tj.73% Polakow,22% Niemcow austriackich i 5% Czechow.Czesc Czeska obejmujaca poiat Frydecki i czesc Frysztackiego(518km2 i 140tys.ludnosci) zamieszkiwalo 70% Czechow,20%Polakow i 10% Niemcow.Wszystkie te postanowienia i umowy odrzucila Praga która wykorzystując wojne polsko-bolszewicka w dniu 23.01.1919r armia czechoslowacka podstepnie wkroczyla na te tereny i do końca stycznia 1919r.zajela polska czesc Slaska Cieszynskiego i czekala na zajecie RP przez „Czerwona Armie Robotniczo-Chlopska”.
W 1938 r. odebraliśmy Czechom co do hektara i ani metra więcej to co z zabrali nam w 1919r.
Ze wwszystkimi w/w przez Pana nacjami mamy „poukladana”wiedze historyczna a wszystkie ofiary w ludności i zolnierzach były spowodowane działaniami wojennymi a nie skrytobójczymi działaniami mordercow – sasiadow.
Przeciez nikt z Kresow nie ma pretensji do Ukraincow i ofiary po obu stronach w walkach o Lwow w 1918r?
Komunisci zawsze przedstawiali II RP w złym swietle – zresztą obecne władze tez nie najlepiej wypadają pod tym względem gdy chodzi o tzw.”aneksje Zaolzia”.Po prostu odebraliśmy to co Czesi zabrali nam 20 lat wcześniej.Zreszta do dziś sa nam winni ok.480h.(tak twierdzi strona polska) a Czesi ze 58h sprawa ma ponoc trafic do sadu w Brukseli(?)
Łzy Matki
24 marca 2016 o 00:54Dziś bandyci ukraińscy w obozie przesiedleńczym w Polsce obnosili się z banderowskimi symbolami. Policja nie widziała nic w tym bezprawnego.
To są kosmiczne świnie – żrą i żyją za nasze, i jeszcze wychwalają te zezwierzęcone bestie faszystowskie.
I ktoś tu mówi że to historia – że minęło, – nie… – to w nich tak jest, jak przez 400 lat powtarzających się bestialstw na Polakach.