Były prezydent i premier Czech Vaclav Klaus mówiąc o przyczynach konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w czeskiej telewizji Prima powiedział, że Ukraina była popychana przez „zachodnie elity polityczne, w tym czeskie” do „sprowokowania Rosji” i jej prezydenta Władimira Putina.
Klaus mówił, że Putin w całej sytuacji zachowuje się ostrożnie i trzeźwo i „na szczęście” nie reagował na wszystkie „prowokacje”.
Ukraiński ambasador w Pradze Jewhen Perebynis napisał na portalu społecznościowym: „Czyż to oświadczenie na temat Ukrainy nie przypomina tych, którzy myśleli, że to Czechosłowacja w 1938 roku sprowokowała „rozsądnego i trzeźwego” Hitlera?””.
Vaclav Klaus, podobnie jak jego następca, obecny czeski prezydent Milosz Zeman, jest znany z kontrowersyjnych poglądów, w tym prorosyjskich.
Oprac. MaH, unian.net
fot. David Sedlecky, CC BY-SA 4.0
6 komentarzy
micha
8 stycznia 2019 o 16:39Przepraszam, ale co to jest klaus i dlaczego upublicznia się brednie, które wygłasza? Cały świat wie, że putin, to podżegacz wojenny w ekstraklasie i dąży dzięki swoim prowokacjom do przywrócenie nie tylko imperium w granicach „sowietów”, ale nawet w granicach mikołaja II. Oczywiście kosztem mniejszych państw.
Sarmata
8 stycznia 2019 o 16:49nie jest to do końca kłamstwo – ale i prawda też nie jest w 100%…
Oczywiście, że Ukrainę do pewnych zachowań popchnął tzw Zachód – dla Polski to „pełna racja stanu” oderwać Ukrainę od Rosji – w każdej możliwej formie – co do tego nie ma dyskusji … W dłuższej perspektywie niedopuszczenie do rozwoju Ukrainy w jej obecnej formie również jest w interesie Polski. Wschodnie regiony Ukrainy w takim kształcie jak teraz są obciążeniem i dla Ukrainy i dla Rosji – Niestety i bardzo to cyniczne – ale ten stan jest jak najbardziej jest w Naszej Racji Stanu!
A Putin zareagował ja mógł – a, że tyle mógł to i tak zareagował jak mógł… Gdyby mógł więcej to by zrobił więcej – a jak nie zrobił tzn, że nie mógł – i tyle.
micha
8 stycznia 2019 o 18:32A teraz zadam pytanie proste w zasadzie: która kraina, jeszcze rosyjska – jako pierwsza przyłączy się do „wielkiej” Ukrainy – Kubań, Czerkiesja z przyległościami, czy pozornie niepodległa Białoruś, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z oczekiwaniami i dążeniami władz Ukrainy? I co wtedy? Czy Ukraina zamieni się w taką swoistą „nową” Rosję i będzie dążyć do scalenia „ziem ruskich” sięgających podobno aż pod Kraków (o Chełmszczyźnie nie wspomnę)? Czy pójdzie na współpracę z Polską?
Sarmata
8 stycznia 2019 o 19:24@micha… ivan, czy ja ci tam … nie bredź – czemu cokolwiek chciałoby się do Ukrainy przyłączać? Jakie ona ma możliwości gospodarcze, polityczne, wojskowe?
Ty szasza wiesz, że to przyciąganie zaczyna mieć Polska – oddziaływanie miękkie już występuje – a na oddziaływanie twarde potrzebujemy może dekady … Politycznie też wydaje się być lepiej …
Ale jedno muszę ci przyznać – wy na tym samogonie i słoninie to macie takie jazdy – że czasami to już sam nie wiem, czy wy dalej prowokujecie, czy ta głupota to jednak wrodzona…
Piotr
10 stycznia 2019 o 14:52Najlepiej żeby nie prowokować to siedzieć w kącie, nie oddychać i piszczeć cicho jak leją po głowie – „siedź cicho i sraj pod siebie”. Tego typu myślenie o Rosji i Ukrainie jest niestety dość powszechne i wynika z nieznajomości geopolityki i w ogóle tego „jak działa ludzkość” od 5000 tys. lat. Krótko mówiąc: jeżeli coś się wydarzyło to musiały się wydarzyć – tak uczą mechanizmy kulturowe. Nie wiemy czy dojdzie do otwartej apokaliptycznej wojny między USA, Rosją, a Chinami czy też nie. Powodów do wojny jest wiele. Myślenie takie jakie proponują ludzie pokroju Zemana, Klausa biorą się z konserwatywnej mentalność że lepiej jak coś jest bardziej statyczne niż dynamiczne bo zmiany powodują nieprzewidywalność.
Darek
10 stycznia 2019 o 21:34Dokładnie tak jest. Politycy tak samo jak w przypadku Czechosłowacji wolą pomachać papierkiem „gwarantującym pokój” niż ostro przeciwstawić się wichrzycielom. Historia uczy tylko tego, że nikogo niczego nie nauczyła.