Pomimo niedawnych zapewnień Bidziny Iwaniszwilego, że procedury impeachmentu nie będzie, a wybory prezydenckie odbędą się zgodnie z konstytucją, w Gruzji trwa zbieranie podpisów w sprawie pozbawienia Micheila Saakaszwilego funkcji prezydenta.
Rozpoczęta 14 listopada w Tbilisi akcja zbierania podpisów pod żądaniem dymisji Saakaszwilego objęła cały kraj. Firmuje ją organizacja „Jedność dla praw człowieka”. Dotychczas poparło ją 60 tys.osób. „Jedność” zapowiada, że do 4 stycznia, kiedy zaplanowano zakończenie akcji, podpisów będzie 200 tys. Mają być przekazane do parlamentu. Data jest symboliczna. Zbiega się z 5. rocznicą reelekcji Micheila Saakaszwilego.
„Impeachmentu nie będzie” – oświadczył niedawno niespodziewanie Bidzina Iwaniszwili, pytany o akcję zbierania podpisów i zadeklarował, że chce, aby wybory prezydenckie odbyły się zgodnie z konstytucją w październiku przyszłego roku. Gruzińscy eksperci, którzy uwierzyli w te zapewnienia, tłumaczyli, że na taką decyzję Iwaniszwilego wpłynęły opinie zachodnich polityków, zarzucających nowym władzom Gruzji rewanżyzm i „polowanie na czarownice”.
Deklaracje okazały się nieprawdziwe. Procedura zbierania podpisów trwa. Jednocześnie rozpoczęły się działania, które mogą być przygotowaniami do formalnego oskarżenia głowy państwa o przestępstwo. Biuro Prokuratora Generalnego Gruzji zapowiedziało wznowienie śledztwa w sprawie śmierci premiera Zuraba Żwanii – jednego z przywódców, „Rewolucji róż”, która doprowadziła do obalenia postkomunistycznego prezydenta Eduarda Szewardnadzego. Żwania zmarł 3 lutego 2005 roku w mieszkaniu swojego przyjaciela Raula Jusupowa w wyniku zatrucia gazem. Micheil Saakaszwili ma być przesłuchiwany w tej sprawie, choć śledztwo zamknięto 7 lat temu.
Do USA nie pojedzie „ze względu na budżet”
Iwaniszwili jeszcze jako nieformalny premier wzywał Saakaszwilego do rezygnacji. Najwyraźniej pod presją USA, wycofał się z tego żądania i obiecał, że będzie kontynuować politykę prozachodnią, ale – jak widać – są to jedynie puste deklaracje.
„Gdyby Iwaniszwili rzeczywiście chciał pokazać, że nowy rząd Gruzji należy do Zachodu, zrezygnowałby z kryminalnego ścigania opozycji i skupiłby się na przywróceniu zaufania zagranicznych inwestorów do gruzińskiej gospodarki, które drastycznie spadło od momentu wyborów – napisał wczorajszy (28 listopada) „Washington Post”. Tymczasem ekipa Iwaniszwilego wytoczyła sprawy karne przeciwko funkcjonariuszom poprzedniej administracji, mające charakter politycznego odwetu, nowa większość w parlamencie cofnęła fundusze na biuro prezydenta, a media sprzyjające Saakaszwilemu są zastraszane.
Amerykański dziennik skomentował też zapowiedź Iwaniszwilego, że nie przewiduje odwiedzenia Stanów Zjednoczonych ze względu na „oszczędności w budżecie”.
„Nowy premier Gruzji, który prześladuje przedstawicieli poprzedniego rządu, powinien pozostać persona non grata w USA, jeżeli nie zaprzestanie antydemokratycznych praktyk” – uważa gazeta i konkluduje: „Dopóki nowy przywódca Gruzji więzi liderów opozycji i stara się zdobyć monopol władzy, nie powinien być zapraszany do Waszyngtonu”.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!