„Od czasów Poroszenki Ukraina orientowała się na Niemcy. Dążąc do członkostwa w UE, zakładała, że do osiągnięcia tego celu niezbędne jest uzyskanie poparcia Berlina. Było to założenie teoretycznie słuszne, ale praktycznie nieosiągalne. Możliwość uzyskania przez Ukrainę członkostwa w UE jest bowiem w przewidywalnej przyszłości iluzją. Kijów tymczasem wyczerpał zdolności do przesuwania się na Zachód w oparciu o Niemcy. Osiągnął w tej formule wszystko, co było do osiągnięcia (…) Społeczeństwa „starego” Zachodu nie chcą więcej biednych państw, a liczące się siły w Niemczech, Francji i Włoszech chcą współpracy z Rosją. Realne cele do osiągnięcia przez Ukrainę i do pokazania przez rząd ukraiński swym wyborcom, to cele osiągalne we współpracy z Polską. Są nimi współpraca w ramach Trójkąta Lubelskiego i Strategiczne partnerstwo (nie członkostwo!) Ukrainy i Trójmorza. Reszta to złudzenia” – pisze w artykule zamieszczonym na portalu TVP Info „Polska-Ukraina – urealnienie obrazu rzeczywistości” politolog prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Punktem wyjścia artykułu jest wspólne oświadczenie ministrów spraw zagranicznych Polski i Ukrainy w sprawie Nord Stream 2.
„Ministrowie wzywają: czas by położyć temu kres, mając na myśli Nord Stream 2. To apel do prezydenta USA, ale wysłuchać powinny go też inne państwa – sąsiedzi Rosji w podobnym położeniu co Polska i Ukraina – kraje bałtyckie, skandynawskie, Rumunia, Gruzja, Mołdawia. Jeśli szybko nie pośpieszą, z deklaracjami solidarności ze stanowiskiem polsko-ukraińskim, popełnią błąd. Ich ambasadorowie z Warszawy, Kijowa i Brukseli powinni już słać do swych rządów depesze z nagłówkiem: „To teraz! – już pora!” Brak Litwy – trzeciego państwa Trójkąta Lubelskiego, wręcz bije po oczach. Tak, wiemy – nie jest łatwo, nie mając potencjału Polski i Ukrainy, wystąpić jednocześnie przeciw interesom Rosji i Niemiec (nawet, jeśli krytykę pod adresem Berlina osłodzi się retoryką o sojuszu), ale lepszej okazji nie będzie, a ugiąć się nie można. Milcząca zgoda na niemiecko-rosyjskie biznesy kosztem Europy Środkowej, budowane z ignorowaniem zbrojnych agresji rosyjskich w Europie i morderstw zlecanych przez Kreml (od Litwinienki, po nieudany zamach na Nawalnego), zemści się na tych, którzy milczą, gdy przyjdzie ich kolej, a przyjdzie. Wszak znamy Rosję. Treść artykułu ministrów jest ważna. Zaistnieje w debacie publicznej Zachodu. „Politico” to poczytne pismo, a Polska i Ukraina to dwa największe państwa Europy Środkowowschodniej. Prawdę o polityce Rosji i o NS2 trzeba Zachodowi przypominać, ale dla polskiej i ukraińskiej opinii publicznej nie jest ona wiedzą tajemną. Rzeczywiste znaczenie listu polega na tym, że jest on sygnałem uzmysłowienia sobie przez Kijów realnego położenia międzynarodowego Ukrainy, dotąd ocenianego zbyt optymistycznie. Dojrzenie tej rzeczywistości powinno wieść do zwrotu polityki ukraińskiej w kierunku bliższych związków z Polską. Ministrowie Rau i Kuleba mają szansę przejść do historii jako autorzy tego ważnego zwrotu” – czytamy.
„Ukraina jest jednym z najbardziej zagrożonych przez Rosję państw w regionie. Ostatnie publiczne wystąpienia szefowej Russia Today Margarity Simonjan (niedziałającej przecież bez wiedzy i zgody Kremla), jak i samego Putina – dotyczące aneksji Donbasu, mogą świadczyć o propagandowym przygotowywaniu operacji wznowienia przez Rosję działań na szerszą skalę w celu przykrycia niezadowolenia społecznego Rosjan, ujawnionego na kanwie sprawy Nawalnego. Kreml ewentualną aneksję okupowanego Donbasu mógłby zechcieć rozegrać jako teatr imperialny, budujący poparcie Rosjan dla „cara jednoczyciela ziem ruskich”. Grozi to wkrótce nową odsłoną wojny rosyjsko-ukraińskiej. Niemieckie parcie na dokończenie Nord Stream 2 i apele prezydenta Francji Emmanuela Macrona o wznowienie współpracy UE z Rosją oraz katastrofa wizerunkowa Unii przy okazji wizyty Josepa Borrella w Moskwie ośmielają decydentów na Kremlu do bardziej agresywnego działania. Na dodatek prezydent Joe Biden, który retorycznie ostro potępia Rosję, 3 lutego zgodził się na przedłużenie układu USA-Rosja o redukcji strategicznych broni jądrowych New Start, czego nie chciał Donald Trump, domagając się uwzględnienia potencjału rakiet chińskich i pocisków średniego zasięgu (np. Iskander)” – przekonuje politolog.
Cały tekst o możliwym nowym rozdziale w relacjach polsko-ukraińskich tutaj.
Oprac. MaH, tvp.info
fot. president.gov.ua
5 komentarzy
validator
24 lutego 2021 o 18:48Ciekawe, czy wylany przez administrację Bidena kubeł zimnej wody da polskim politykom do myślenia, czy wejdą USA jeszcze głębiej?
ktos
25 lutego 2021 o 13:02Ale USA wisi i powiewa ile rakit ma Rosja bo rakiety typu Iskender nie siegna terytorium USA. Dlatego podpisuja New Start bo on ich dotyczy. Patrza wylacznie na sibie i to jest logiczne. My zawsze pomagamy komus bo tak trzeba, wypada itp… inne panstwa tak nie robia. Dlatego Niemcy buduja NS2, Francja chce wspolpracowac z Rosja itd…
Wystarczy patrzec na USA – Chiny. Oficjalnie preza muskuly, podchodza sie nawzajem i oskarzaja o rozne aprawy, ale handluja na calego.
Kordian
26 lutego 2021 o 20:13A widzisz alternatywę dla USA? Bo jeśli chcesz mi powiedzieć, że taką alternatywą są Niemcy i Francja to będzie tylko znaczyć o Twojej naiwności.
Gosc
3 marca 2021 o 05:35Szwule zawsze koncza jak szwule
tagore
25 czerwca 2021 o 10:56Struktura ukraińskiego oligarchicznego Państwa jest kopią rosyjskiego ustroju ,a i mentalnośc wiekszości społeczeństwa i polityków jest postsowiecka. Szansa na wzajemne stosunki oparte na uczciwym wzajemnych relacjach naszych Państw są aktualnie mikroskopijne.