Józef Miszkiewicz w okresie przedwojennym był kierownikiem Szkoły Powszechnej w Pilnicy ( w latach XX – lecia międzywojennego Woj. Nowogródzkie, obecnie Republika Białoruś).
Była to wieś niedaleko uroczyska Wazony, gdzie młyn mieli Państwo Draczyńscy. Józef Miszkiewicz, brat mojego ojca Karola Miszkiewicza urodził się 15.05.1908 r. w Chotowie ( informacja od stryja córki Bożeny, która żyje obecnie w Polsce). Losy mojego stryja Józefa potoczyły się na ówczesne czasy zgodnie z życzeniem mojego dziadka Stanisława Miszkiewicza, który przed śmiercią, po wybudowaniu młyna w Mieszycach, prawdopodobnie testamentem przekazał swoją wolę. To znaczy: ponieważ mój tata Karol był najstarszym synem, więc otrzymał nakaz prowadzenia młyna i całego gospodarstwa, gdzie było 9 ha ziemi, 3 ha lasu, i jeszcze coś tam, ale nie pamiętam co.
W rodzinie dziadka były dwie córki, młodsze od mojego taty – Olesia i Bernardeta, oraz najmłodszy syn Józef. Zadaniem mojego taty wg życzenia, było siostry wydać za mąż z posagiem, a brata Józefa wykształcić na nauczyciela, bo prawdopodobnie stryj tak chciał. Natomiast mamę mojego taty, czyli babcię Anię, tata zabrał do siebie. Takie słyszałem rozmowy w domu, jak miałem może 8 lat. Stryj Józef został skierowany do Seminarium Nauczycielskiego w Wilnie, które ukończył z wynikiem celującym.
Po seminarium został skierowany na kierownika do Szkoły Powszechnej w Pilnicy. Będąc kawalerem w Pilnicy pracował do 1938 r. – prawdopodobnie, bo potem został przeniesiony do Pietryłowicz na kierownika Szkoły Powszechnej. Trochę z tego pamiętam – gdy był w Pilnicy ok. 1,5 km od naszego młyna w Mieszycach, to na rowerze w soboty przyjeżdżał do nas. Łapaliśmy razem ryby, a wieczorem raki, bo wypełzały na taką małą plażę koło domu, stryj miał sposób – stawiał jakieś przynęty.
Gdy przeniesiony został do Pietryłowicz, to mniej bywał u nas, Pietryłowicze do Mieszyc dzieliła odległość około 15 km., może trochę więcej. Też czasem przyjeżdżał, ale mniej. Stryjek Józef ożenił się 10.04.1939 r., prawdopodobnie była to Wielkanoc (informacja od jego córki Bożeny). Żoną stryja została Jadwiga z domu Paradowska. Pochodziła prawdopodobnie z Gdyni lub Gdyni – Orłowo. Pochodziła z rodziny nauczycielskiej. Przypadek był taki, że koło Pietryłowicz, nie wiem w jakiej miejscowości, pracował brat cioci Jadwigi jako kierownik szkoły powszechnej, nie wiem jaka to miejscowość. Ciocia Jadwiga przebywała jakiś czas u brata. Ponieważ stryj dobrze znał Paradowskiego – często bywali u siebie, to z tej znajomości powstało małżeństwo.
W Pietryłowiczach w czasie pierwszej okupacji sowieckiej, stryj Józef uczył w tej szkole w języku rosyjskim, bo dobrze znał ruski i białoruski. Dla Sowieta to pasowało. W czasie okupacji niemieckiej, stryj z rodziną przeniósł się do Mieszyc, bo tam było niebezpiecznie – blisko Puszcza Nalibocka. Ciocia Jadzia nie była nauczycielką – prowadziła gospodarstwo domowe. Zamieszkali w Mieszycach, bo było blisko nas, i było lepsze życie, jak w rodzinie.
W czasie okupacji niemieckiej stryj nie pracował jako nauczyciel, bo w Mieszycach nie było szkoły. Gdy przyszła nowa władza sowiecka, wówczas stryj zorganizował nową szkołę, o której napisałem w opowiadaniu „Młyn w Mieszycach”. Stryj był kierownikiem, ja też do tej szkoły uczęszczałem, chyba do czwartej klasy. Pamiętam zdarzenie swego czasu, czegoś nie umiałem z arytmetyki rozwiązać, i ściągnąłem od kolegi Czesława Sadowskiego. Zauważył to stryj, no i była awantura, oberwałem potem w domu od taty. W kwietniu 1945 r. stryj Józef wraz z rodziną otrzymał pozwolenie na wyjazd do Polski. Razem z żoną, i córeczką – 3 – letnią Bożenką wyjechali. Moja rodzina wyjechała do Polski w następnym roku – w kwietniu 1946 r.
Opowiedział: Zbigniew Miszkiewicz
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!