Białoruski prezydent często lubi powtarzać, że prowadzi zdrowy tryb życia, a od alkoholu stroni. Białoruskiej telewizji państwowej czasami jednak nieopatrzenie zdarza się pokazać obrazek, z którego wynika, że oficjalne oświadczenia nijak nie mają się do rzeczywistości.
Kadry, na których Aleksander Łukaszenka i Daria Domraczewa ( białoruska biathlonistka, złota medalistka olimpijska) trzymają w dłoniach kieliszki z szampanem, opatrzone były komentarzem: „spotkanie przy herbacie, które zakończyło się późna nocą”.
Internetowe wydanie gazety „Salidarnost” przekonuje, że głowa państwa, pomimo wizerunku człowieka prowadzącego „zdrowyj obraz żyzni”, od czasu do czasu lubi sobie łyknąć coś mocniejszego.
Pierwsze oficjalne pojawienie się z kieliszkiem wódki
W 1996 roku odbyła się uroczystość podpisania porozumienia w sprawie pogłębienia integracji między Rosją a Białorusią , czyli reaktywacji „sojuza”. Aleksander Łukaszenka podczas ceromoni wygłosił toast, wypił jednym tchem wódkę, a kieliszek efektownie rozbił w drobny mak o kremlowskie parkiety.
Kilka lat temu na konferencji prasowej głowa państwa przyznał:
Tak przy okazji, kiedyś piłem tylko z Jelcynem, on mi ciągle powtarzał: „szanujesz – albi nie szanujesz?”. No i „naszanujesz się” czasami tak, że dochodzisz potem 10 dni do siebie.
Rosyjski polityk Borys Niemcow w swojej książce „Wyznania buntownika” tak opisał moment poznania się z przywódcą Białorusi.
„Łukasznka przyleciał podpisywać traktat sojuszniczy. To było moim zdaniem 31 marca 1997 roku. Witałem go wtedy na lotnisku. Ale to była dziwna historia, bo on przyleciał pijany. Zobaczył mnie po raz pierwszy ( pracowałem zaledwie od 2 tygodni w rządzie) i bardzo był zachwycony. Zaproponowal mi wspólny tenis.
W 2010 roku Aleksander Łukaszenko i Dmitrij Miedwiediew w Moskwie na uroczystościach z okazji 65. rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, podeszli do weteranów. Jak donosiła agencja RIA Novosti, prezydenci wzięli ze sobą w ręce po stakanie wódki, i o ile Miedwiediwe tylko umoczył usta, to Łukaszenka wypił do dna.
Obchody Zwycięstwa odbywały się w upale. Widząc, że Łukaszenka otarł twarz chusteczką, Miedwiediew zażartował, „co, nie możesz się zaaklimatyzować?”.
Koniak w czasie pracy
W 2012 roku Aleksander Łukaszenka wziął udział w symbolicznym uruchomieniu rozlewni ormiańskiego koniaku w Mińsku. Według oficjalnych danych, prezydent degustwał napój alkoholowy. Gazeta przypomina, że w 2004 roku, głowa państwa podpisał dyrektywę, w myśl której rekomenduje się zwolnienie pracownika, który podczas godzin pracy spożywa napoje wyskokowe.
W październiku ubiegłego roku, Mińsk odwiedził prezydenta Ekwadoru. Służba prasowa Rafaela Correa Delgado nie skrywała szczegółów spotkania z Aleksandrem Łukaszenką, a które przemilczały białoruskie media państwowe. Okazało się, że w celu scementowania przyjaźń panowie prezydenci nieco wypili…
Na konferencji prasowej w 2007 roku, białoruski przywódca powiedział:
– Nie mówię, że nie piję – jak to tak, żeby prezydent nie mógł wypić? Wyobraźcie sobie sytuację: prezydenci siedzą przy jednym stole, oni nie piją tak po prostu, oni potrafią pić, szczególnie ci z byłego ZSRR. Prezydent oswiadczył wówczas również, że nie wierzy, iż mogą nadejść takie czasy, kiedy Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy przestaną pić. „To nasz skarb narodowy, to nasza tradycja”.
Podczas inauguracji Petra Poroszenki, Łukaszenka zapytany przez dziennikarzy, czy dawał jakieś rady ukraińskiemu koledze, z właściwą sobie szczerością odpowiedział: – Wypijemy po kieliszku, wtedy mu powiem wszystko.
Kresy24.pl
7 komentarzy
wojtek
12 grudnia 2014 o 14:18Lubi wypić. Widać to po nim, ma elektryczne ruchy od gorzały. Wlał w swoją paszczą już wystarczająco dużo. Wódę , samogon a z rana na kacu to i wodę z wazonu po kwiatach.
józef
12 grudnia 2014 o 18:19Wojtek, po co tu smrodzisz? Nie pijesz?
Damian
12 grudnia 2014 o 21:01Wojtek dobrze prawi, Lukaszenka wyglada na pijusa, wystarczy na ten pysk spojrzec.Poza tym ziemista cera i podkazone oczy…
józef III
12 grudnia 2014 o 22:03„Kto nie pjot tot chwory abo skupy” albo „stukacz”
abc
13 grudnia 2014 o 00:22Ruski nie zje a wypije. Nihil novi subsole.
czytelnik
13 grudnia 2014 o 11:20Dobra wódzia nie jest zła 🙂
Wałoszka
13 grudnia 2014 o 13:10No to chyba dlatego tych rusków tak się trzyma, kumpli do … potrzebuje. Po pijoku niewiadomo o co nadomawia się, a rano już nie pamięta czego się naukładał, to i bałaboli, żeby nadać dyprozróbom pozory pariotycznej działalności.