– Jestem jedną z posłów, którzy podpisali projekt ustawy zezwalający na oryginalną pisownię nazwisk na głównej stronie paszportu. Szkoda, że sprawa nie posuwa się dalej pierwszego czytania z powodu różnych proceduralnych. Widocznie komuś brakuje odwagi, by wrócić do tej kwestii, ostatecznie nawet z alternatywnym projektem, który obecnie jest przedstawiony Sejmowi. Moje zdanie jest bardzo proste – imię i nazwisko człowieka są częścią tożsamości. Dlatego to, czy urzędnicy mogą przeczytać to nazwisko, czy nie mogą, wydaje mi się sprawą drugorzędną. Kiedy chodzi o tożsamość, nie może być mowy o drugiej stronie paszportu – powiedziała w rozmowie z Radiem znad Wilii konserwatystka Ingrida Šimonytė, która weszła do drugiej tury wyborów prezydenckich na Litwie.
Polityk powiedziała, że jest jej „wstyd z powodu sytuacji z 2010 roku”, kiedy Sejm nie poparł projektu ówczesnego konserwatywnego rządu zakładającego oryginalną pisownię nazwisk. Stało się to w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który przebywał wówczas z wizytą na Litwie i liczył, że ustawa zostanie przyjęta. Kilka dni później zginął w katastrofie smoleńskiej.
Mówiąc o systemie oświaty mniejszości narodowych polityk zaznaczyła, że zmienianie obecnej sytuacji z pozycji siły nie ma sensu ani nie byłoby słuszne. – Jeżeli ludzie mają prawo wyboru edukacji w języku ojczystym, który nie jest językiem litewskim, to dlaczego mieliby z takiej możliwości nie skorzystać. Jedyne, co wydaje mi się ważne, to żeby każdy uczeń po dowolnej szkole miał równe możliwości. To samo dotyczy szkół litewskich – często znacznie różnią się możliwości dzieci, które kończą szkołę w mieście i na prowincji. Tak więc postawą jest to, jak możemy zapewnić, żeby młodzież po ukończeniu szkół mniejszości narodowych miała wszelkie możliwości integracji w życie Litwy i czuła się obywatelami Litwy, a nie z jakichkolwiek powodów była odsunięta na ubocze. Wydaje mi się jednak, że w tej dziedzinie nie mamy dużych problemów. Pamiętam te czasy, kiedy w czasach szkolnych moja najlepsza przyjaciółka chodziła do szkoły polskiej i prawie żaden jej kolega nie znał języka litewskiego. Współczesna młodzież, z którą spotykam się w rejonach wileńskim czy solecznickim, która uczy się czy skończyła polskie szkoły, wspaniale mówi po litewsku. Moim zdaniem to bardzo światli obywatele Litwy. Skoro wolą ich rodziców jest kształcenie dzieci w szkołach z ojczystym językiem nauczania, to Boże dopomóż – powiedział Šimonytė.
Więcej na ten temat tutaj.
ZW.lt
fot. CC BY-SA 4.0
1 komentarz
józef III
24 maja 2019 o 00:17Ona dobrze wie, że to nie jest kompetencja prezydenta ale parlamentu a ten nigdy się na to nie zgodzi. To pic skierowany do Polaków na Litwie.