Najważniejsza dla odrodzonej Rzeczypospolitej była walka o zakres terytorialny państwa, a najgroźniejszym przeciwnikiem – bolszewicka Rosja. Na przełomie 1919 i 1920 roku Armia Czerwona opanowała ziemie białoruskie i ukraińskie, a w sierpniu roku 1920 dotarła pod Warszawę. W krytycznej sytuacji Piłsudski wykazał się kunsztem strategicznym i hartem ducha. Przeprowadzona przez niego kontrofensywa, która doprowadziła do rozbicia wojsk bolszewickich, była majstersztykiem.
Jeszcze przed osadzeniem w twierdzy magdeburskiej Piłsudski był niezwykle popularny w polskim społeczeństwie. Twarda postawa wobec nieszczerych obietnic władz niemieckich i austriackich, a przede wszystkim odmowa przysięgi na wierność niemieckiemu władcy i późniejsze więzienie zjednywały mu rzesze zwolenników. Świadczyły o tym nie tylko entuzjastyczne przyjęcia, jakie mu zgotowano w 1916 i 1917 w Krakowie, Lublinie i Warszawie, ale także ogromna liczba ochotników garnących się do Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej.
Od przełomu 1917 i 1918 roku w państwach zaborczych doszło do sporych zmian, które doprowadziły do odzyskania niepodległości przez Polskę. Bolszewicy, którzy w listopadzie 1917 roku przejęli władzę w Rosji, tylko pozornie zdawali się sprzyjać walczącym o niepodległość Polakom. Ich pokojowa retoryka – w grudniu 1917 zawarli z państwami centralnymi zawieszenie broni, a w marcu 1918 roku pokój w Brześciu, anulowali nawet traktaty rozbiorowe Rzeczypospolitej – były jedynie zasłoną dymną. Parafrazując Jana Kucharzewskiego, biały carat został zastąpiony czerwonym. Póki co Rosję ogarnęła wojna domowa, ale było jasne, że strona, która wyjdzie zwycięsko z tego konfliktu, znajdzie się na kursie kolizyjnym z odrodzoną Polską.
W listopadzie 1918 roku rewolucja w Niemczech zmiotła monarchię. Została proklamowana republika, a władzę przejęła socjaldemokratyczna Rada Pełnomocników Ludowych z Friedrichem Ebertem i Hugo Hassem na czele. Protest przeciwko kontynuowaniu wojny, który wyniósł ich do władzy, zobowiązywał do jednoznacznego zerwania z przeszłością. Dlatego decyzją tego rządu tymczasowego Piłsudski odzyskał wolność.
10 listopada o godz. 7 Piłsudski przyjechał do Warszawy. I mimo że oczekiwała go skromna delegacja z jednym z regentów ks. Zdzisławem Lubomirskim, informacja o jego powrocie rozeszła się lotem błyskawicy. Tego dnia młodzież akademicka, skauci, peowiacy i byli legioniści zaczęli rozbrajać niemieckich żołnierzy. Polska stała u progu niepodległości, jednak nikt nie wiedział, jak będzie wyglądało wolne państwo: po zawarciu pokoju brzeskiego wojska niemieckie wycofywały się ze wschodu, oddając pole bolszewikom, a oddziały Armii Czerwonej szybko znalazły się pod Grodnem i Wilnem. We wschodniej Galicji, gdzie w odpowiedzi na ogłoszony 7 października przez Radę Regencyjną manifest do Polaków o powstaniu niepodległego państwa polskiego Ukraińcy proklamowali Zachodnioukraińską Republikę Ludową. W chwili przyjazdu Piłsudskiego do Warszawy większość Lwowa była opanowana przez Ukraińską Armię Halicką. Ponadto Niemcy okupowali Wielkopolskę, a Czesi, niepogodzeni z podziałem Śląska Cieszyńskiego na mocy układu z 5 listopada 1918 roku zawartym przez Radę Narodową Wielkiego Księstwa Cieszyńskiego z Narodnim Viborem, szykowali się do akcji zbrojnej.
Piłsudski szybko dogadał się z dowództwem niemieckim w Warszawie: w zamian za pozostawienie broni, amunicji i taboru kolejowego Niemcom umożliwiono powrót do domu. 11 listopada, po dymisji Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie z Ignacym Daszyńskim na czele, Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu władzę wojskową. Następnego dnia wydał on pierwsze rozkazy: wzmocnienia obrony wojskowej na Śląsku Cieszyńskim i wysłania Lwowowi odsieczy. Błyskawicznie sformowane Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich w Galicji Wschodniej (tzw. Armia Wschód) pod komendą gen. Tadeusza Rozwadowskiego mimo znacznej przewagi liczebnej Ukraińców (w marcu 1919 roku polskie oddziały liczyły 23 tys. ludzi, ukraińskie 63 tys.) w ciągu kilku miesięcy zdołało obronić polski stan posiadania w regionie. 14 listopada Rada Regencyjna abdykowała, przekazując Piłsudskiemu obowiązki swoje i odpowiedzialność względem narodu polskiego. Tym samym komendant stał się naczelnikiem państwa. Powierzył on misję tworzenia nowego rządu Ignacemu Daszyńskiemu, który w ciągu kilku miesięcy miał zwołać Sejm Ustawodawczy. Z powodu niemożliwości stworzenia rządu, w skład którego weszłyby ugrupowania reprezentujące całe spektrum polityczne – z udziału w nim zrezygnowała prawica – socjalista Daszyński zrezygnował z funkcji premiera. Piłsudskiemu, któremu zależało na możliwie najszerszej reprezentacji politycznej gabinetu, wyznaczył na premiera Jędrzeja Moraczewskiego (26 stycznia zastąpił go Ignacy Paderewski). Rząd został utworzony 18 listopada, a cztery dni później dekretem ustanowił Piłsudskiego tymczasowym naczelnikiem państwa, sprawującego najwyższą władzę w kraju do czasu zwołania Sejmu Ustawodawczego.
Pierwszymi decyzjami Piłsudskiego były dekrety o ośmiogodzinnym dniu i 46-godzinnym tygodniu pracy. 26 listopada wydał również dekret o ordynacji wyborczej, który przewidywał, że wybory do jednoizbowego Sejmu odbędą się za dwa miesiące. Zostały przeprowadzone 26 stycznia 1919 roku na obszarze dawnego Królestwa Polskiego i Małopolski Zachodniej. Wyłoniona w nich izba liczyła 340 posłów. 20 lutego, na trzecim posiedzeniu Sejmu, Piłsudski złożył deklaracje o złożeniu urzędu, jednak na wniosek Daszyńskiego, Wojciecha Korfantego, Błażeja Stolarskiego i Wincentego Witosa podpisanym przez stu kilkudziesięciu posłów Sejm powierzył mu dalsze sprawowanie urzędu naczelnika państwa. Przyjęta wówczas mała konstytucja określała też zasady, na których jego opierała się jego władza: władzę suwerenną i ustawodawczą w państwie miał sprawować Sejm Ustawodawczy, a Naczelnik Państwa był przedstawicielem państwa i wykonawcą uchwał Sejmu, w porozumieniu z nim powoływał rząd, z którym był odpowiedzialny przed Sejmem. Piłsudski, po emocjonalnym przemówieniu, przyjął urząd.
Przejęcie broni pozostawionej przez wojska niemieckie i austro-węgierskie m.in. z magazynów w Ławicy pod Poznaniem jedynie w niewielkim stopniu wzmocniło tworzące się wojsko polskie, dlatego Piłsudski chciał ściągnąć do kraju Armię Polską we Francji. Na razie utworzył dowództwa okręgów wojskowych: warszawskiego pod dowództwem gen. Kazimierza Sosnkowskiego, lubelskiego – gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, kieleckiego – gen. Wacława Iwaszkiewicza, łódzkiego – gen. Jana Romera (pod koniec listopada zastąpił go gen. Aleksander Osiński) i krakowskiego – gen. Emila Gołogórskiego. Dzięki sprawnej mobilizacji w połowie listopada 1919 roku wojsko polskie liczyło już ponad 100 tys. żołnierzy.
Jednak głównym przeciwnikiem zagrażającym niepodległości Polski była Rosja bolszewicka. Na mocy porozumienia zawartego z niemieckim dowództwem w listopadzie 1918 roku Armia Czerwona zajęła większość terytoriów Białorusi i Ukrainy. Piłsudski, przygotowując się do nieuniknionego starcia, podjął próbę realizacji doniosłego projektu politycznego, który był nierozerwalnie związany z niepodległością Polski. Było nim przyniesienie wolności narodom uciskanym przez carską, a po 1917 roku bolszewicką Rosję. Osią tego projektu było związanie z Polską Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Białorusinów i Ukraińców w ramach państwa federalistycznego. Według Piłsudskiego taki związek skutecznie uniemożliwiłby Rosji – bez względu na panujący w niej ustrój polityczny – odbudowę imperium i zdominowanie środkowo-wschodniej Europy. Marzyła się mu unia na wzór jagielloński. Tyle że w ówczesnych warunkach szanse na to były niewielkie. Litewskie elity zdecydowanie odrzuciły tę ideę – w tej sprawie naczelnik sondował Litwinów w kwietniu i sierpniu 1919 roku – uznając ją za paternalizm. Inna sprawa, że kością niezgody była przynależność Wilna i regionu wileńskiego, zdominowanych przez ludność polską, z których Piłsudski w żadnym razie nie chciał zrezygnować. Do zajęcia miasta doszło w kwietniu 1919 roku, jednak na krotko: w lipcu następnego roku przejęli je bolszewicy i przekazali Litwinom w zamian za życzliwą neutralność w wojnie z Polską. Ostatecznie w październiku 1920 roku Wilno i region wileński zajęły wojska gen. Lucjana Żeligowskiego. Oficjalnie był to bunt, w praktyce operacja przeprowadzona za przyzwoleniem Piłsudskiego. Na terenach zajętych przez Żeligowskiego została proklamowana Litwa Środkowa, o której losach mieli zdecydować jej mieszkańcy. Utworzony w lutym 1922 roku Sejm Wileński opowiedział się za przyłączeniem do Polski, co nastąpiło w kwietniu tego roku. Natomiast do sojuszu z Polską chętnie przystąpiła Ukraińska Republika Ludowa, która na wschodzie kraju nie była w stanie samodzielnie odeprzeć najpierw wojsk białych gen. Antona Denikina, a następnie Armii Czerwonej. Negocjacje prowadzono od września 1919 roku, ale ich finalizacja nastąpiła dopiero w kwietniu następnego roku, na krótko przed wyprawą kijowską. Według tego układu w zamian za pomoc wojskową w walce z bolszewikami Polska otrzymywała ziemie do Zbrucza i Prypeci.
Wiosną 1919 ofensywa Dywizji Litewsko-Białoruskiej gen. Stanisława Szeptyckiego doprowadziła do odzyskania Wilna oraz zachodniej Białorusi. Latem Szeptyckiemu, jako dowódcy Frontu Litewsko-Białoruskiego, udało się zająć resztę Białorusi aż po Dźwinę, zaś Łotwę w styczniu 1920 roku wyzwoliły oddziały gen. Rydza-Śmigłego. Pomyślnie rozwijała się także rozpoczęta w kwietniu 1920 roku ofensywa na prawobrzeżnej Ukrainie: 4 maja wojska polskie i ukraińskie wkroczyły do Kijowa. Niestety, nie udało się osiągnąć drugiego głównego celu kampanii – rozbicia wojsk bolszewickich, które dość sprawnie wycofały się za Dniepr. Również społeczeństwo ukraińskie, zmęczone wojną i katastrofą gospodarczą, po części obawiając się powrotu „polskich panów”, nie było skore do poparcia budowy niepodległej Ukrainy pod egidą URL. Stojącemu na jej czele Semenowi Petlurze nie udało się stworzyć ani administracji, ani armii.
Pod koniec maja bolszewicy ruszyli do kontrofensywy na Ukrainie, w lipcu na Białorusi. Na przełomie lipca i sierpnia 1920 roku wojska dowodzonego przez Michaiła Tuchaczewskiego Frontu Zachodniego dotarły do Bugu, a armie Frontu Południowo- Zachodniego Aleksandra Jegorowa zagroziły Lwowowi. Impet ich ofensywy i tempo odwrotu Polaków były ogromne. Czerwonoarmiści pokonali ponad 600 km w niespełna półtora miesiąca. W kraju krytyka Piłsudskiego osiągnęła szczyt. Jako wódz naczelny i naczelnik państwa ponosił odpowiedzialność za krytyczną sytuację, w której znalazła się Polska. Przeciwnicy polityczni, zwłaszcza endecy, zapomnieli już o jego sukcesach sprzed kilku miesięcy. Wytykano mu, że skupił w swych rękach pełnię władzy i zaprowadził kraj na krawędź przepaści.
Jednak Piłsudski dostrzegał kryzys dojrzewający w szeregach bolszewików. Kampania nadwerężyła ich siły, impet ofensywy mocno osłabł. Wprawdzie dotychczasowe próby powstrzymania nieprzyjaciela – na linii okopów niemieckich z czasów wojny i Niemnie – nie udały się, ale walki pod Grodnem i Wołkowyskiem udowodniły, że morale polskiego żołnierza zaczęło się odradzać. Sytuację Tuchaczewskiego komplikowało rozciągnięcie linii komunikacyjnych, co uniemożliwiało skutecznie zaopatrywanie jednostek frontowych. Jeden z dowódców bolszewickich bez ogródek opisywał chaos w swoich szeregach: Całe tyły nieprawdopodobnie się rozciągnęły, została utracona z nimi łączność, składy amunicyjne były puste, radiostacje nie działały; lotnictwo było w stanie wspomóc armię, ale do zorganizowania ich baz potrzeba było linii kolejowych. W końcu najważniejsze: wyczerpana konnica odmawiała służby, a pułki piechoty z powodu strat przypominały bataliony i kompanie. Linie kolejowe, mimo że pospiesznie odbudowywane, nie były w stanie poradzić sobie z nawałq transportów. Zadanie planowego zaopatrzenia i ewakuacji było skrajnie utrudnione. Główne składy amunicji i prowiantu dla Armii Czerwonej znajdowały się aż w Smoleńsku i Witebsku, parki artyleryjskie w Mińsku, tam urzędowało też dowództwo Frontu Zachodniego. Tuchaczewski dowodził, a raczej próbował dowodzić, operacjami nad Bugiem, Narwią i Wisłą oddalony od swoich armii o kilkaset kilometrów. W obliczu problemów z łącznością i transportem była to wielka lekkomyślność. Wprawdzie na Białorusi bolszewicy kontrolowali dwie linie kolejowe (z Połocka przez Mołodeczno, Lidę i dalej na Warszawę oraz ze Smoleńska przez Mińsk, Brześć Litewski do Siedlec), ale stan taboru kolejowego, zdewastowanego w czasie wojny domowej, uniemożliwiał sprawne posiłkowanie frontu.
Brak współdziałania Frontu Południowo-Zachodniego, którego oddziały, mimo wyraźnych rozkazów głównodowodzącego Armii Czerwonej Siergieja Kamieniewa, nie spieszyły się z udzieleniem pomocy Tuchaczewskiemu, potęgował jego trudności. W tej sytuacji jego brawura wręcz poraża. Ten wówczas dwudziestosiedmioletni były oficer armii carskiej prowadził kampanię według wzorów rosyjskiej wojny domowej, gdzie operacje wykonywano pospiesznie, najczęściej bez dostatecznego przygotowania.
W lipcu i sierpniu 1920 roku polski wywiad funkcjonował bardzo dobrze. Bodaj najważniejsze informacje pochodziły z nasłuchu radiowego. Bolszewicy nie wiedzieli, że ich zaszyfrowane depesze są odczytywane bez trudności. Dzięki temu polskie dowództwo znało m.in. rozkład i liczebność sił bolszewickich, plany uderzenia na Warszawę i – co najważniejsze – wiedziało o osłabieniu lewego skrzydła frontu Tuchaczewskiego.
Z analiz Oddziału II Sztabu Generalnego (wywiadu) wynikało, że cała prasa sowiecka, wszystkie wydawnictwa, mityngi i obchody, punkty agitacyjne na stacjach węzłowych dla przyjeżdżających transporterów wpajały w żołnierza idę wyzwolenia ludu Polski od rozkładającej się „jaśniepańskiej władzy” i zdemoralizowanej „jaśniepańskiej armii”. Czerwonoarmistów łudzono obietnicami łatwego sukcesu, wmawiano gotowość całej włościańskiej i robotniczej Polski do czynnego poparcia armii bolszewickiej w jej oswabadzającym dziele. To spowodowało, że w planach nieprzyjacielskich dowódców zaczęła dominować brawura, iście rewolucyjne decyzje i plany, a Armia Czerwona stawała się bańką złudzeń wypełnioną, zamiast rezerwami, atmosferą agitacji. Człowiekiem, który wyciągnął z tego wnioski i przekuł je w czyn, był naczelny wódz Józef Piłsudski.
Niewyjaśniona pozostaje sprawa autorstwa planu kontruderzenia, które w drugiej połowie sierpnia rozbiło siły sowieckie stojące u wrót Warszawy. Przeważa opinia, że jego idea i założenia były dziełem Piłsudskiego, a gen. Tadeusz Rozwadowski, szef Sztabu Generalnego, opracował go w szczegółach. Naczelny wódz szukał definitywnego rozstrzygnięcia: uważał, że w obliczu zagrożonego istnienia państwa na nic zdałyby się lokalne sukcesy, które jedynie odsunęłyby katastrofę w czasie. Rozwadowski, doświadczony sztabowiec, opracował plan, który odpowiadał zamierzeniom przełożonego. Uderzenie znad Wieprza w osłabione lewe skrzydło Tuchaczewskiego miało je rozbić, co umożliwiłoby Polakom wyjście na tyły wojsk bolszewickich. W realizację planu osobiście zaangażował się Piłsudski, który objął dowództwo grupy uderzeniowej.
Do przygotowania planu uderzenia znad Wieprza Piłsudski zabrał się kompleksowo. Przejmując dowództwo nad grupą uderzeniową, zreorganizował system dowodzenia: utworzył Kwaterę Główną Naczelnego Wodza, co ułatwiło mu bezpośrednie prowadzenie operacji podległych mu oddziałów, a za pośrednictwem nadzorującego pracę Sztabu Generalnego gen. Rozwadowskiego kierowanie działaniami na pozostałych odcinkach frontu. Ten system dowodzenia w czasie Bitwy Warszawskiej doskonale się sprawdził. Taką elastyczność zastosowano także w innych jednostkach, np. gen. Rydz-Śmigły, dowódca Frontu Środkowego i grupy uderzeniowej 3. Armii, ze swojego sztabu wydzielił sztab lotny. Dalej pozostała wiara w siebie i zwycięstwo.
W krytycznych dniach sierpniowych Piłsudski wykazał się imponującą ruchliwością i energią: wraz z punktem dowodzenia przemierzył drogę od Puław do Siedlec, nadzorując swoich podkomendnych, niemal patrząc im na ręce. Między 13 a 26 sierpnia wraz z szefem swojego sztabu płk. Julianem Stachiewiczem wydał blisko 440 rozkazów, dyrektyw i wytycznych. Jego obecność w bezpośredniej bliskości frontu miała także ogromny wpływ na żołnierzy. Na marginesie warto wspomnieć, że 12 sierpnia Piłsudski, wyjeżdżając na front, wręczył premierowi Witosowi rezygnację ze stanowiska naczelnika państwa i naczelnego wodza, pozostawiając mu swobodę co do daty jej ogłoszenia. Motywował to trudną sytuacją, w jakiej znalazła się ojczyzna, i niechęcią uczestniczenia w ewentualnych rozmowach pokojowych z bolszewikami. Jednak to niecała prawda: przebywając w strefie działań wojennych, liczył się z ryzykiem śmierci. Aby zatem wróg nie wykorzystał jej propagandowo, dowodził wojskiem jedynie jako wysoki stopniem oficer. Na szczęście nic złego się nie stało i kilkanaście dni później sprawę uznano za niebyłą.
Zupełnie inaczej było u bolszewików. Dowodzenie Tuchaczewskiego „na radar” naśladowało wielu jego dowódców. 7 sierpnia podczas wiecu żołnierskiego w jednej z brygad, czerwonoarmistów do boju zagrzewał dowódca 21. Dywizji nazwiskiem Smoleń. Żołnierze niemal go wygwizdali, wykrzykując: Łatwo wojować o 20 wiorst w tyle.
Wojna polsko-bolszewicka dowiodła, że Piłsudski miał rację. Przy mocno ograniczonych możliwościach odradzającego się państwa i w obliczu rozległego teatru działań wojennych sukces zapewniały jedynie manewr (np. atak na odsłoniętą flankę przeciwnika) i ruchliwość wojska. Zresztą jak inaczej można było wygrać z przeciwnikiem wyraźnie silniejszym, którego dowódcy – sztandarowym przykładem Tuchaczewski i dowodzący 1. Armią Konną Siemion Budionny – preferowali agresywny styl walki? Rok 1920 obfitował w nagłe zmiany sytuacji. Przez długi czas wygrywał Tuchaczewski, ale przegrał po jednym kontrującym ciosie Piłsudskiego.
18 marca 1921 roku w Rydze Rzeczpospolita zawarła z Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Radziecką oraz Ukraińską Socjalistyczną Republiką Radziecką traktat pokojowy, który zakończył wojnę z lat 1919–1920. Rozmowy trwały od sierpnia 1920 roku, najpierw w Mińsku, a od jesieni tego roku w Rydze. Mimo korzystniejszej pozycji negocjacyjnej polscy dyplomaci odstąpili od koncepcji budowy federacji polsko-białorusko-ukraińskiej i wycofania uznania dla Ukraińskiej Republiki Ludowej hetmana Petlury na rzecz uznania i unormowania stosunków z RFSRR i USRR. Wpływ na to miało stanowisko Narodowej Demokracji, która sprzeciwiała się federacyjnej koncepcji Piłsudskiego – jej przedstawiciele dominowali w polskiej delegacji w Rydze. Tym samym Polska zyskała dawne gubernie grodzieńską i wileńską oraz zachodnie części guberni wołyńskiej i mińskiej, a także Galicję Wschodnią, która przed 1914 rokiem wchodziła w skład monarchii habsburskiej. Traktat przewidywał również wypłatę Polsce 30 mln rubli w złocie jako rekompensatę za wkład ziem polskich w rozwój gospodarczy imperium rosyjskiego w czasie zaborów, zwrot zagrabionych w czasie zaborów dóbr kultury oraz ruchomości wywiezionych do Rosji po 1915 roku. Wobec oporu władz sowieckich ustalenia te nie zostały zrealizowane lub zostały wykonane w niewielkim stopniu, podobnie jak umowy o repatriacji części ludności polskiej z ziem kontrolowanych przez bolszewików oraz o wymianie jeńców.
Opr. TB
fot. Józef Piłsudski przyjmuje defiladę polskich oddziałów odchodzących na front w czasie wojny polsko-bolszewickiej
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!