Krajom bałtyckim grozi realne niebezpieczeństwo. W przypadku konfliktu wojennego, zanim na pomoc przjdą sojusznicy z NATO, muszą być gotowe na trzydniową samodzielną walkę – oświadczyła prezydent Dalia Grybauskaitė.
„Mieliśmy obowiązkową służbę wojskową do roku 2008 i sądziliśmy, że nigdy więcej nie będzie to potrzebne. Jednak kiedy koło naszych granic zmieniła się sytuacja geopolityczna, zrozumieliśmy, że zagrożenia są bardzo realne dla całego regionu państw bałtyckich. Nasi sąsiedzi okazali się nieprzewidywalni i agresywni” – powiedziała Grybauskaitė, podkreślając wzmożoną aktywność Rosji w Obwodzie Kaliningradzkim, na Morzu Bałtyckim i w przestrzeni powietrznej.
„Znamy procedury NATO. Siły szybkiego reagowania mogą rozpocząć działania najwcześniej po 72 godzinach. Kraje bałtyckie są jednak dość małe. Musimy umieć obronić się co najmniej w ciągu tych 72 godzin lub dłużej” – stwierdziła Grybauskaite.
„Jesteśmy na linii frontu, trwa pierwszy etap konfrontacji – wojna informacyjna, propagandowa i ataki cybernetyczne. Już zostaliśmy zaatakowani. Czy przerodzi się to w konwencjonalną konfrontację? Nikt tego nie wie, ale już teraz musimy się bronić przed agresywnymi zachowaniami” – powiedziała litewska prezydent zaznaczając, że obrona kraju jest przede wszystkim obowiązkiem konstytucyjnym samych Litwinów, dopiero później można oczekiwać pomocy sojuszniczej innych państw.
Rząd Litwy zatwierdził dzisiaj przygotowany przez Ministerstwo Ochrony Kraju projekt ustawy, której przyjęcie umożliwi rozpoczęcie w tym roku poboru do wojska. Projekt będzie teraz przedstawiony do omówienia sejmowi.
Jeżeli sejm uchwali ustawę, w tym roku do służby zostanie wezwanych 3-3,5 tysiąca poborowych. Projekt będzie rozpatrzony w parlamencie w sesji wiosennej.
Kresy24.pl/zw.lt/BNS