Często, jakże często towarzysza moim myślom i najlepszym wspomnieniom przeżycia z mojej pierwszej wyprawy (rok 2000), do tego wspaniałego wyjątkowego świętego miejsca , przepelanionego kojącą duchownoscia i najstarszą historia … Zadziwiający klasztor – Deir Mar Musa Habashi uważany jest za jeden z czterech najstarszych klasztorów na świecie, które utrzymują po nasze dni te sama strukturę od setek lat – pisze Barbara Anna Hajjar w kolejny odcinku swoich reportazy i esejów z podróży po Syrii i Bliskim Wschodzie.
Z wybrzeża Syrii znad Morza Śródziemnego docieramy o pięknym wschodzie słońca do Gór Kallamun. Jest listopad, a jeszcze bardzo ciepło, błękit nieba i ostre słońce…Wspaniała sceneria surowej przyrody … Ziemia wokół w kolorze palonej gliny. Mijamy pustynne niewielkie miasteczka i kamienne pustkowia, osypiska, wzgórza. Potężne góry na horyzoncie… Autostrada z miasta Homs do Damaszku dzieli Góry Kallamun na górne (miasto Nabk i okolice) i dolne (AL-Qutayfeh i okolice, osady i wsie). Nazwa Kallamun jest pochodzenia greckiego. Od strony południowej, od Damaszku są to Góry Sner (Snir). Niegdyś pokryte lasami, a które zniszczyła rabunkową eksploatacją. W dolinach gleby są słabe, rodzi się tu przeważnie winorośl, dającą następnie wspaniałe, słynne wina tych okolic. Światło wiary w Chrystusa do Gór Kallamunu i okolic dotarło tu z Damaszku już w najwcześniejszym okresie chrześcijaństwa, a wieliki rozkwit nastąpił w IV wieku , po Edykcie Mediolańskim. Starochrześcijańskie przekazy, kroniki głoszą, że Apostołem Kallamunu był Św.Tomasz. Dotarł do tych okolic w drodze do Indii traktem rzymskim wiodącym przez Bosre (Hauran) i Damaszek.
Jego kult jest tu bardzo żywy. Przekazy historycze głoszą , że Św.Paweł zatrzymał się przez jakiś czas w tych okolicach , a pod jego wpływem i wpływem jego nauczania wielu mieszkańców Gór Kallamunu przyjęło chrzesciajanstwo. Starochrześcijańskie dokumenty mówią obszernie o Św.Tekli, uczennicy Św.Pawła, która uciekając przed poganami, żołnierzami wysłanymi przez jej ojca znalazła bezpieczne schronienie w tych gościnnych dla chrześcijan górach. Życie pustelnicze oraz zakonne rozpoczęło się w Kallamunie w tym samym czasie co w Egipcie, Palestynie i Syrii północnej, a jego wielki rozwój nastąpił w IV i V wieku. Na długości 80 km znajduje się tu aż 20 starochrześcijańskich klasztorów oprócz małych kaplic sanktuariów jak i niezliczonych grot pustelniczych. Historycy chrzscijascy przypuszczają, że słynny klasztor Deir Mar Akub Mkatta – monaster Św.Jakuba Poćwiartowanego – Męczennika był pierwszym, który powstał w tej okolicy. Do najważniejszych klasztorów Kallamunu należą: Deir Mar Akub Mkatta, Deir Św.Teodorosa (obok Deir Atiye), Deir Mar Musa Habashi ( na wschód od miasta Nabk), Deir Konen (na zachód od Yabrud), Deir Yabrud, Deir Banat (Klasztor Dziewcząt), Deir Św.Srgiusz i Bakchusa w Maaluli, Deir Św.Tekli w Maaluli, Deir Mar Elias w Ma,arry Saidnaya, Deir Cherubeen (Cherubinów) koło Saidnaya, Deir Mar Christofos, Deir Mar Tuma (Św.Tomasza, Deir Mar Jirjios (Św. Jerzego), Deir Św.Barbary, Deir Mar Juhanna, Deir Shaghura (Matki Bożej) w Saidnaya.
Wymienione klasztory istnieją do naszych dni. W połowie drogi Homs – Damaszek leży miasto Nabek (AL Nabk). Na wysokości 1400m np, a żyje nim 30tys. mieszkańców (stan z 2000r.). Odwiedzamy niewielki kościół katolicki obrządku syrianskiego pod wezwaniem Pani Wardyje – Pani Różańcowej z roku 1935. W kościele znajduje stara ikona Świętego Mar Musy Habashi z Etiopii dawnej Abisynii, która od dawna pragnęłam poznać, odczytać. Ikonę napisał Grigios Hananije z Aleppo w roku 1703. Przedstawia on ciemnoskórego Świętego na rumaku, godzącego włócznią w szatana. Mar – w języku aramejskim oznacza zawsze świętego). Opiekun świątyni wskazuje na druga nowszą ikonę Świętego z roku 1915, na której przedstawiony jest Święty w podobnej scenie.
Starochrzescijaskie dokumenty w języku arabskim wymieniają dwóch Świętych , pochodzenia abisyskiego (Etiopia) – Mar Musa o przydomku Habashi o ciemnoskórym wyglądzie (jak potwierdza stara ikona). Pierwszy to Mar Musa urodzony w Egipcie , nazywany Czarnym , że względu na ciemną skórę. Nosi przydomek Habashi że względu na jego wlasciwepochodzenie Święty początkowo prowazil życia naganne, był po prostu przywódcą rozbójników. W pewnym momencie swojego życia nawrócił się , poczuł powołanie , przywdział szaty mnicha i założył klasztor .
Poległ w Egipcie w roku 408. Obrządek koptyjski wspomina go 18 czerwca a bizantyjskie kościoły 28 sierpnia. Historia Kościoła Wschodniego podaje także, że Święty o tym imieniu żył w końcu VI i na początku VII wieku. Pochodził z rodziny królewskiej z dawnej Abisynii (Etiopii) Porzucił jednak wygodne , dostatnie życie w rodzinie królewskiej i przywdział ubogie szaty mnicha, po czym wyruszył do Syrii. Pocztkowo był pustelnikiem przy kalasztorze w Górach Kallamunu – Deir Mar Akub Mkatta . Arabski historyk Kościoła – zakonnik Josef Nassralah, napisał : „Zamieszkal w w klasztorze Deir Mar Akub Mkatta obok Qaara zakonnik pochodzenia królewskiego. Że względu na jego ciemną skórę nazywano go Musa Habashi Abisynczyk (Etiopczyk). Jego dobre uczynki, a nawet cuda jakie stały się jego udziałem, zjednały mu wielki szacunek braci zakonnych, jak i miejscowej ludnosci”. Zaczęto tłumnie go odwiedzać, ale on nie był żądny sławy. Poszukiwał samotności, odosobnienia. Wycofał się na pustynię, by prowadzić bardzo ascetyczne życie w ubóstwie i czystości . Znalazł samotnie wśród gór, grot skalnych…właśnie gdzie dziś stoi klasztor jego imienia – Deir Mar Musa Habashi . Część zakonikow z kalasztoru w Mar Akub Mkatta podążyła za nim. Pragnęli żyć według jego zasad. Nowopowstaly klasztor stał się w krótkim czasie popularniejszy wśród pielgrzymów od innych klasztorów.
Dziś leży 16km wschód od miasta Nabk, obok Dzebel Mudahen – Dymiącej Góry, wygasłego wulkanu. W odległości 90km od Damaszku. Wznosi się ponad 1300m npm, jako samotna wyniosła historyczna konstrukacja w pustynnym zupełnie środowisku… Mar Musa poległ w okresie sporów i walk między monofizytami i zwolennikami soboru w Chalcedonie. Z relikwii po nim pozostał, aż do roku 1870 palec,który później wywieziono w nieznane miejsce.
Moja pierwszą pielgrzymka do wielce interesującego, mocno pobudzającego wyobraźnię chrześcijańską monasteru …to ogromne przeżycie, które do dziś mocno przechowuje w pamięci…to wielce pamiętną wyprawa… Asfaltową droga przechodzi nagle w bardzo kamienistą, trudna przejezdna. Wokół spękana, wysuszona ziemia, wołająca o krople deszczu…Tumany żółtego, wszechobecnego kurzu unoszą się po każdym przejeździe. Liczne stada pasących się owiec i kóz, skubiących doprawdy nie wiadomo co bardzo się płoszą na dźwięk samochodu . Przy drodze długi rząd krzewów figowych, karłowatych, niewyrośniętych, ale już bezlistnych… bardzo malowniczo prezentuje się w tym smutnym, pustynnym krajobrazie… Nieopatrznie mylimy drogę i wjeżdżamy w górne partię gór. Spotykany na zupełnym pustkowiu dziwnie wyglajadajacy mężczyzna okazuje się Francuzem i do tego pustelnikiem , mnichem że Wspólnoty Braci Karola de Foucauld. Jest już w Syrii od dwudziestu lat…Chętnie wskazuje nam drogę. Zwraca uwagę na wspaniale widoki dolin… Dziękuję Opatrzności za te pomyłkę… ujęcia kamery z wysokości wspaniale oddają widok zamczyska-twierdzy, wspaniałego monasteru – Deir Musa Habashi…Między dwoma wysokimi górami wznosi się ogromny klasztor o wyglądzie starożytnego zamku obronnego.
Wracamy z górnych partii gór… dojeżdżamy tylko do stacji wodnej, a dalej trzeba już iść pieszo… Przed nami długi i trudny marsz piaszczystymi , kamiennymi wzgórzami, kamiennym głębokim wąwozem, skalistymi, niebezpiecznymi zboczami gór…Czerwone i zielone krzyże namalowane na skałach wskazują kierunek… Po drodze ani źdźbła zieleni, powietrze za to krystaliczne, głosy nieznanych ptaków, dalekie ujadanie psa zapewne pasterskiego, dwonek przewodnika stada kóz… Echo odbija nasze głosy. Błękit, błękit nad głową daje poczucie bliskości Pana… a maszerujemy przecież bardzo ciężkim ,historycznym traktem dawnych pielgrzymów – pątników… Wreszcie za ostatnim z niezliczonych zakrętów wyłania się kalsztor…doprawdy zdumiewający Deir Mar Musa Habshi…zamczysko – twierdzą… Przeciskamy się przez bardzo wąskie wejście do klasztoru , od tej strony…Najpierw atakują nas psy, a broni zakonnik, przesypatyczny Brat Butros (Piotr), pochodzący z dalekiej Hasaki. On będzie naszym przewodnikiem , doskonałym cicerone… Odrazu jesteśmy zaproszeni na klasztorne śniadanie, z zaznaczeniem, że jeżeli zostaniemy na nocleg, poranny posiłek następnego dnia my będziemy przygotowywać. Takie są widocznie zasady pobytu pielgrzymów , pątników w tym wiekowym klasztorze. Klasztor króluje nad rozległa dolina. Zwraca uwagę wieża obronna z czasów rzymskich(?) Sam klasztor to zespół starych budowli, kościół klasztorny, a w p oblizu widoczne liczne groty pustelnicze wykute w otaczających skałach. Po okresie waśni między monofizytami a zwolennikami postanowień soboru Chalecedonskiego część zakonników wróciła do klasztoru.
Do naszych dni znajduje się (znajdowało?) tu mnóstwo rękopisów niespotykaych w innych klasztorach . Skarbem jest przepisany w tutejszym klasztorze drugi egzemplarz (pierwszy jest w British Muzeum w Londynie) komentarza Św.Jana Złotoustego do Ewangelii Św.Mateusza. Klasztor podlegał początkowo monofizytom, podlegał Palmyrze. Pod koniec IV wieku został przejęty przez Kościół obrządku syriano – prawosławnego. W okresie bizantyjskim było to miejsce odpoczynku dla pielgrzymów zmierzających do Ziemi Świętej. Klasztor odbudowano w roku 1556. Wyszło z niego dwóch Patriarchów: Agnatios Nuch Bakuki (Liban) oraz Agnatios Jakub (1512 – 1577) oraz dwudziestu biskupów obrządku syrianoprawoslawnego. Klasztor pozostał w rękach prawosławnych i był zamieszkany do roku 1931 Następnie został przekazany wyznawcom obrządku syrianokatolickiego i w ich rękach pozostaje do dziś. W roku 1991 przybyli tu nowi zakonnicy, obecnie (rok 2000) jest ich czterech i dwie siostry zakonne. Ojciec Paulo z Włoch był wówczas filarem klasztoru, Brat Yens że Szwajcarii, Brat Akub (Jakub) z Aleppo oraz nasz przewodik Brat Butor (Piotr) z Hassaki z Syrii, pracują wraz z Siostra Hudda z Damaszku i Siostra Elena z Włoch, a odwiedzają ich liczni pielgrzymi – pątnicy przybywający na rekolekcje na pustyni lub korzystający z zasobnej wówczas biblioteki klasztornej. Tak było przed pamietym rokiem 2011, początkiem barbarzyńskiego i wciąż niegasnącego konfliktu wojennego i wielkiego niebezpieczeństwa… Zakonnicy żyją przeważnie z tego , co sami wyhodują. Brat Butros z dumą prezentuje nam stado sympatycznych kóz damasceńskich , niowoczesna przetwórnie mleka, urządzenia do produkcji serów, a także hodowlę drobiu. Jest i koń pomocny w prostych pracach. W głębokiej dolinie przyklasztornej widać skromne uprawy…
Mały trojawowy koswciol klasztoru (10 / 11m) z dwoma rzędami kolumn , jest usłany wschodnimi dywanami, kobiercam i skórami owczymi. Panuje tu półmrok świątyni mocno przesiąkniętej błogim, błogosławionym zapachem kadzidła. Na środku przed ołtarzem na drewnianych podstawach spoczywają Ewangelia i Stary Testament… Siadamy swobodnie po turecku na dywanie. Brat Butros snuje opowieść… Kościół pochodzi z drugiej połowy VI wieku , ma półokrągłą absydę, jest bez bemy,z wąskim wejściem od strony południowej. Jest sklepiony drewnianą kopuła, na której od środka widnieją cztery symbole Ewangelistów oraz cytaty z Ewangelii. Zwraca uwagę małą, bardzowiekowa i mocno sfatygowana chrzcielnica na kamiennej kolumnie, a która jeszcze się używa. Ściany absydy były pokryte freskami, wykonanymi w II połowie VI wieku, a także pod koniec XI wieku. Pozostałości fresków z drugiej połowy VI wieku to malowidła nad lukami,: figury świętych, kobiet, Prorok Ilija (Nabi Ilija), Eliasz na rydwanie zaprzężonym w konie zdążą do nieba… Nad lukami północnej nawy rysunek konia, z boku absydy, przedstawienie koguta. Jest też krzyż z promieiami symbolizujący jego władzę nad światem oraz słońce – tzw. krzyż syrjackie, który symbolizuje Pana Jezusa. Największy fresk „Sad Ostateczny” znajduje się na zachodniej stronie świątyni ( 5m/8m). W górnej części fresku Pan Jezus , po Jego prawej stronie Św.Piotr , po lewej Św.Paweł, poniżej Apostołowie. Dolną część podzielona jest na dwie części, jedna strona ukazuje piekło z szatanami i potępieńcami, druga zaś niebo z tłumem szczęśliwych ludzi w asyście aniołów. W środku fresku w a g a, szala przeważa wyraźnie w stronę nieba – dobro jest zawsze silniejsze od zła. Centralną postacią fresku w absydzie jest brzemienna Matka Bożą, która modli się z rolozonymi rękami.
Fresk obrazuje tajemnice wcielenia. Nad łukiem absydy fresk z Jezuse nauczającym. Po obu stronach wschodniego niewielkiego okna nad absydą fresku – po prawej stronie Matka Bożą szyjącą, a po lewej Archanioł Gabriel jako pasterz. Wiekowy kościółek ma swoją tajemnice , tajemnice słonecznego promienia… Otóż 21 marca promienie słońca wpadają przez wschodnie niewielkie okno i oświetlają centralną postać Pana Jezusa na sciani zachodniej. (!) Są tu także potajemne przejścia, wieża i pomieszczenia pierwotnego klasztoru oraz cela Mar Musy Habashi. A w bibliotece klasztornej czeka mnie najmilsza niespodzianka…. Siostra zakonna wita mnie …po polsku : „Niech będzie pochwalony” i „Szczesc Boze”! Okazuje się, że była przez jakiś czas w mojej Ojczyźnie, zapamiętała i przywiozła te piękne pozdrowienia, aż na dalaka Pustynię Syryjska… Jestem bardzo wzruszona… Brat Butros prezentuje jeszcze małe wówczas jeszcze skromne muzeum przyklasztorne…rozbudowujące się muzeum…Chętnie prezentuje zdjęcia, udostępnia dokumenty . Od tutejszych ludzi,którzy poświęcili się całkowicie Panu, bije wielka dobroć ogarniająca wzruszonego pielgrzyma, naturalną prostota , ludzka serdeczność… Życzliwi, sympatyczni zakonnicy w pełni przejęli głoszoną przez Św.Jana Złotoustego regułę życia chrześcijańskiego: „Zapomniec o sobie i poświęcić siebie innym”.
Zapalam symboliczną świece, staram się zapalić wraz z nią moja wiarę i żyć przeżyciami i wspomnieniami z odwiedzin świętych miejsc Syrii.. w każdym zakątku i miejscu świata…. Wracamy pełni wrażeń ta sama pielgrzymia trudna historyczna droga… Zaplanowane odwiedziny klasztoru na pustyni w roku 2016 nie doszły do skutku że zrozumiałych powodów …lęku i wszechobecnego strachu w tym czasie…i niebezpieczeństwa czyhającego na pustyni… Spoladrowany, obrabowany trzykrotnie przez bestialskich bojówkarzy dżihadu monaster Deir Mar Musa Habashi zaczyna działać… Pozostali w nim zakonnicy współpracują z lokalną społecznością, służą pomocą w zaopatrzeniu ubogich, uchodźców że zniszczonego Kariaten (filii klasztoru Mar Musy), Palmyry i okolic. Niosą pomoc humanitarna wszystkim potrzebującym, współpracują z lokalnym szpitalem w pobliskim mieście Nabk. I dziś w roku 2022 życie w Syrii toczy się wśród ruin, zniszczeń, wszechobecnej biedy, niegasnącej tragedii wojennej i nieustannej obawy o nadchodzące jutro…
Po dokładnym przedstawieniu wiekowego klasztoru Mar Musa Habashi należy przekazać bieżące wydarzenia, bardzo ważne wydarzenia dla nas Polonii Syryjskiej… a mianowicie rekolekcje dla grupy polskich pielgrzymów – pątników na pustyni syryjskiej właśnie w tym wspaniałym klasztorze – oazie wielkiego spokoju, modlitwy, odnowy duchowej , tak potrzebnych w dzisiejszej nienormalnej i jakże ciężkiej rzeczywistości. Organizatorem pustynnych rekolekcji jest Nasz Ksiądz – wieloletni nasz opiekun i były duszpasterz naszej Polonii w Syrii – Ojciec Zygmunt Kwiatkowski SJ wraz z polskim misjonarzem w Syrii Ojcem Andrzejem Gryź SJ oraz miejscowym duchowieństwem. Rekolekcje na pustyni dla licznej polskiej grupy, przybyłych z naszej Ojczyzny , a przekazywane nam na fb. z tak wspaniałego , świętego miejsca…Przeżywaliśmy je wspólnie z Naszym Księdzem i pielgrzymami polskimi… Bóg zapłać Ojcze Zygmuncie za polska modlitwę, polskie nabożeństwo i choćby najmniejsze wspomnienie o nas i objęcie nas błogosławieństwem…wciąż żyjących i trwających na umęczonej ziemi syryjskiej…Przeżywaliśmy bardzo bardzo mocno dostępne nam fb. polskie modlitwy , błogosławieństwa i dobre, dobre słowa w tej szczególnej dla nas sytuacji…
W pamiętnych rekolekcjach uczestniczyli także moi Najbliżsi w Polsce, w Stanach i w Brazylii.. (udostępnione przeze mnie na fb). Serdecznie, jak najserdeczniej Drogi Ojcze dziękujemy „wszyscy” za polska modlitwę z tak pięknego i z wyjątkowego s wietego miejsca jakim jest dla mnie i myślę, że dla nas pielgrzymów wyjątkowy klasztor Deir Mar Musa Habashi…wspaniałą ikona na pustyni syryjskiej. Pustynne rekolekcje to dla nas wielkie, pamiętne wydarzenie ,łączność z polska duchownoscia tak nam bliska…Jeszcze raz serdeczne Bóg zapłać za te pamiętne chwilę, które przeżyliśmy dzięki Drogiemu Ojcu. Sądzę, że polska grupa pielgrzymów, która uczestniczyła w rekolekcjach na pustyni syryjskiej zachowa je na zawsze w pamięci jako najwspanialszą pamiątkę z Syrii, wszak dziś umęczona i zniszczona Syrią to przecież kolebką chrześcijaństwa. Godna częstego przypominania i wielkiego szacunku… to świat wspaniałych starochrześcijańskich pomników wiary, o których należy pamiętać … zawsze pamiętać(!) To w Damaszku wielki i zaciekły wróg chrzescianstwa Szaweł doznał cudu nawrócenia zostając wielkim Św.Pawłem , żarliwym gloscicielem wiary w Chrystusa… To przecież tu…w Antiochii Syryjskiej wierni Chrystusa zostali po raz p ierwszy nazwani c h r z e s c i j a n a m i…
Należy jeszcze przypomnieć, że filarem wiekowego powstałego z ruin monasteru Św.Mojżesza z Abisynii (Etiopii) był Ojciec Paulo Dall Ogilo z Italii, który pracował w Syrii jako misjonarz od roku 1980 do 2012. Był wielkim zwolennikiem dialogu chrzescijansko – muzułmańskiego. Otóż Ojciec Paulo wraz z Ojcem Zygmuntem , polskim Jezuita (30 lat w Syrii) i grupa młodzieży chrześcijańskiej odgruzowywali, odbudowywali podnosili z ruin krok po kroku wiekowy opuszczony monaster. Odprawili w nim pamiętną pierwszą Mszę Święta. To nasz piękny, polski ślad na pustyni syryjskiej (!) W czasie przedwojennym, jak wspominałam, był wielka oazą duchownosci, odnowy duchowej… Odwiedzany przez licznych pielgrzymów – pątników, także z naszej Ojczyzny. Posługę zakonna prowadziły tu także polskie siostry zakonne. Liczne groty – samotne groty (eremy) wokół klasztoru slauzyly i dzięki Bogu nadal służą pielgrzymom- pątnikom, pragnącym przeżyć zupełnie samotnie spotkanie z Bogiem, poświęcić się tylko modlitwie i kontemplacji. Kontemplacja jest przecież dostępna dla każdego z nas… nie należy tylko do wbrancow. Spotkania te obdarowywały i dzięki Ci Panie dziś także obdarowywuja nas błogosławieństwem… mimo jeszcze delikatnie ujmując „niejasnej” sytuacji w Syrii, niegasnącego wciąż konfliktu wojennego… Sądzę, że szczodrze obdarowały jedna z pierwszych grup polskich pielgrzymów tak dziś potrzebnym, wyciszeniem, spokojem, odnowa duchowa…
Jeszcze raz serdecznie dziękujemy Ojcze Zygmuncie… Szczęść Boże zawsze i wszędzie…
Tartus, listopad 2022,-
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!