Czy może Łukaszenka zaprzyjaźnić się z Zachodem, nie wywołując jednocześnie gniewu swojego „wielkiego brata” z Kremla?
Po tym jak UE zawiesiła na cztery miesiące wszystkie sankcje wobec Aleksandra Łukaszenki i 170 jego urzędników, oficjalny Mińsk próbuje zniwelować ewentualne negatywne reakcje Moskwy w związku z intensyfikacją kontaktów z zachodnimi stolicami.
Eksperci „Belarus in focus” twierdzą, że Kreml gotów jest zaakceptować częściową normalizację stosunków między Białorusią a UE i USA. Dla Rosji, jest to formalna okazja by zmniejszyć zobowiązania finansowe wobec najbliższego sojusznika, którego Putin wcale nie zamierza wypuścić ze swojej strefy wpływów.
Jednakże , aby utrzymać Łukaszenkę w rosyjskim geopolitycznym polu, Moskwa może podjąć nowe ataki medialne na białoruskiego przywódcę.
Jak uspokoić Kreml?
Wydaje się, że białoruski rząd zdaje sobie sprawę z tych zagrożeń, i stara się zminimalizować potencjalne konsekwencje zbliżenia z Zachodem. Przede wszystkim Mińsk próbuje złagodzić ewentualną krytykę ze strony mediów rosyjskich.
Na przykład w niedawnym wywiadzie dla gazety „Kommiersant” minister spraw zagranicznych Władimir Makiej powiedział, że Mińsk nie ma złudzeń i nie karmi się „różowymi nadziejami, że jutro otworzą się wszystkie drzwi, a UE przyjmie entuzjastycznie Białoruś w swoje ramiona”.
Minister spraw zagranicznych tłumaczył (się), że Białoruś stara się pośredniczyć w konflikcie w południowo-wschodniej Ukrainie, a nie bronić interesów jednej ze stron.
– Jesteśmy szczerze zainteresowani, aby w naszym regionie zapanował pokój i stabilność, ale nie kosztem naszych stosunków z Rosją – powiedział Władimir Makiej.
Kryzys wpycha Mińsk w objęcia UE
Jak wiemy, to kryzys białoruskiej gospodarki stał się dla Łukaszenki impulsem zbliżenia z Zachodem. Mińsk stara się wykorzystać w swoich interesach strach polityków zachodnich odnośnie pogłębiania się zależności władz Białorusi od Kremla. Ale białoruski rząd spodziewa się od krajów UE i USA rekompensaty za mniejszy udział donorski Rosji.
Szef białoruskiego MSZ nawet nie próbuje tego ukrywać. Otwarcie oświadczył, że Białoruś zwróci się do międzynarodowych instytucji finansowych o kredyt, bo sytuacja w gospodarce jest bardzo skomplikowana.
Baza lotnicza z opóźnionym zapłonem
Jednym z najpoważniejszych problemów w relacjach z Moskwą jest instalacja rosyjskiej bazy lotniczej na Białorusi.
Oficjalnie przynajmniej, żadnych dwustronnych porozumień nie osiągnięto. Prawdopodobnie ze względu na kłopoty syryjskie, Kreml nieco złagodził naciski na władze białoruskie i zgodził się odroczyć rozwiązanie tego problemu.
Ze swojej strony, białoruski rząd stara się przekonać swoich rosyjskich kolegów, że baza lotnicza będzie powodować rozdrażnienie pod adresem zarówno Mińska jak i Moskwy.
„Ponadto, na Białorusi jest obecnie wiele baz lotniczych zdolnych do przyjęcia w krótkim czasie setek samolotów. Dlatego, dla nas bardziej aktualna jest teraz rozmowa o tym, jak przygotować się do tego, by dać odpór w sytuacji wzrostu napięcia w regionie i zagrożeń dla bezpieczeństwa Białorusi i Rosji – powiedział Władimir Makiej w wywiadzie dla gazety „Kommiersant”.
Tak więc, oficjalny Mińsk jednocześnie starając się uzyskać pomoc finansową z Zachodu, nie psując stosunków z Kremlem.
Kresy24.pl/belarusinfocus.info
2 komentarzy
LubieRZca
3 listopada 2015 o 12:28„Otwarcie oświadczył, że Białoruś zwróci się do międzynarodowych instytucji finansowych o kredyt”
Polska chętnie go udzieli 🙂 Polski rząd już udzielił kredytu Ukeainie z tego co kojarze, więc dlaczego nie wiązać rąk dla Białorusi.
ltp
5 listopada 2015 o 18:25A co ma piernik do wiatraka? Jesteś infantylny.