Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf . Ofiarą tej pochodzącej ze stalinowskich czasów maksymy padł niedawno działacz opozycyjny z okolic Brześcia Witalij Kowsz. Historia, w jaką został uwikłany ma swój początek w maju br., kiedy funkcjonariusze straży granicznej z Brześcia schwytali grupę Hindusów usiłujących nielegalnie przekroczyć granicę z Polską.
Jak twierdzą świadkowie, tajemnicą poliszynela jest fakt, że tzw. „korytarz” dla nielegalnych emigrantów, za odpowiednią opłatą udostępniają sami „pogranicznicy”. Mówił o tym były kandydat na prezydenta Dmitrij Uss: – Na białorusko – polskiej granicy i białorusko – litewskiej, funkcjonują korytarze, przez które przewozi się emigrantów z Azji Południowo-Wschodniej do Unii Europejskiej. Przerzut jednego człowieka kosztuje od 3 do 5 tysięcy dolarów. Biznes ten nadzoruje sam Komitet Kontroli Granicznej Republiki Białoruś.
Zatrzymani obywatele Indii nie korzystali z „przepustki” gwarantującej im ochronę funkcjonariuszy, ale próbowali przejść na drugą stronę granicy na własne ryzyko.
Śledztwo dziennikarzy z ukraińskiej gazety korrespondent.net odkrywa szczegóły tego zdarzenia. Przytaczamy państwu to co opowiedział żurnalistom jeden z zatrzymanych mężczyzn;
Ja, Maninder Sing, obywatel Indii, zostałem aresztowany na Białorusi, na granicy z Polską w nocy z 14 na 15 maja przez białoruskich strażników granicznych, podczas próby przekroczenia granicy. Przesiedziałem w więzieniu dwa miesiące. Byłem bity, poniżany i głodzony. Pokazywali mi zdjęcia ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałem i żądali ode mnie, żebym zeznał, iż to właśnie Ci ludzie mi pomagali w przekroczeniu granicy.
6 lipca br., zawieziono nas autobusem, żebyśmy zidentyfikowali jakiś nieznany dom. Jeden policjant podniósł moją rękę i zmusił mnie, bym wskazał jeden konkretny. Potwierdzam, że oskarżyłem nieznanych mi ludzi, dlatego że byłem torturowany i męczony głodem. Chciałem już wrócić do domu. Hindusa zwolniono z aresztu zaraz po złożeniu zeznań, ale stały się one podstawą do aresztowania 1 września we wsi Tiuchinicze koło Brześcia Witalija Kowszy.
Jak mówi rodzina mężczyzny, przez kilka dni nie znany był jego los. Z domu zabrali go ludzie ubrani po cywilnemu, wcześniej pobili go na oczach żony i dzieci, wepchnęli do samochodu i pojechali w nieznanym kierunku. Na posterunku milicji w Brześciu powiedziano im, że znajduje się w areszcie w Brześciu, a tam z kolei zaprzeczyli, że ktoś o tym nazwisku u nich przebywa.
4 września okazało się, że Witalij Kowsz ma już postawione zarzuty o organizowania nielegalnej migracji.
– Nie rozumiem dlaczego akurat padło na mojego męża – powiedziała Żanna Kowsz, żona Witalija korespondentowi portalu Towariszcz.online. – My wszyscy, ja, moja siostra, mój mąż działamy w organizacjach i zawsze otwarcie występujemy przeciwko łamaniu praworządności w naszym kraju. Na najbliższej sesji ONZ rozważy złożoną przeze mnie skargę dotyczącą innej sprawy, a skarga mojej siostry już została rozpatrzona – tłumaczy zainteresowanie swoją osobą służb bezpieczeństwa.
Kobieta twierdzi, że wielokrotnie funkcjonariusze milicji wydzwaniali do niej z pogróżkami, a obok domu ciągle stały jakieś samochody. Do jednego z nich nieznani jej mężczyźni próbowali ją wciągnąć siłą.
Kobieta boi się o swoje życie, o swoje dzieci, bo jak twierdzi; – W naszym kraju dużo już ludzi zaginęło bez wieści. Dużo jest też takich, którzy zostali oskarżeni o przestępstwa, których nie popełnili.
– Teraz mąż siedzi w areszcie w Brześciu. Zapoznają go z materiałami oskarżenia. A ja potrzebuję pomocy, bo sprawa musi zostać nagłośniona. Próbują nam pomóc lokalni niezależni dziennikarze, ale czas ucieka … Może mój mąż jest tam zastraszany, szykanowany, a ja nie mogę mu w żaden sposób pomóc..- powiedziała kobieta.
Witalij Kowsz i jego żona są członkami partii BNF od 2002 roku. Należą też do Ruchu „O Wolność”. Był kilkakrotnie zatrzymywany w czasie akcji protestów. W 2010 r. brał udział w obserwacji wyborów prezydenckich na Białorusi.
Kresy24.pl/camarade.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!