Powołane przez Aleksandra Łukaszenkę komisje do walki z ekstremizmem, to nic innego jak chęć wywołanie jeszcze większego strachu w społeczeństwie białoruskim i odwrócenia uwagi od pogarszającej się sytuacji gospodarczej.
Przypomnijmy, białoruski przywódca podpisał 18 sierpnia dekret Nr 356, na mocy którego powołane zostaną regionalne komisje ds. zapobiegania ekstremizmowi i walki z terroryzmem. Mają one być tworzone na szczeblu administracji obwodowych i zajmować się tępieniem tego typu działań na terenie „krytycznie ważnych obiektów”.
Szef organizacji „Pomoc prawna dla ludności” Oleg Wołczek w wywiadzie dla charter97.org powiedział o możliwych motywach, celach i skutkach wprowadzenia tego dekretu.
– Kiedy dowiedziałem się o podpisaniu niniejszego dekretu, od razu pomyślałem sobie, że sytuacja gospodarcza znów się pogarsza: rosnący kurs dolara, coraz mniej miejsc pracy, w regionach ludzie zaczynają domagać się wyższych płac…
Poraził mnie zapis w tym dekrecie, mówiący o tym, że komisje mogą działać w „miejscach masowego przebywania obywateli”. Najprawdopodobniej, dekret ten jest związany z „wyborami” i jego celem jest sianie strachu wśród ludzi. Naród ma myśleć: nie przeszkadza nam małe wynagrodzenie ani łamanie praw człowieka, mamy za to „ciszę i spokój”.
Być może Aleksander Łukaszenka został poinformowany, że kampania zbierania podpisów nie poszła kandydatom na prezydenta najlepiej, w związku z tym, władza nie ma nic do zaoferowania obywatelom, oprócz zastraszania ich jakimiś „grupami ekstremistycznymi”.
Druga sprawa, która mi się nie spodobała: po co tworzyć dodatkowe specgrupy, jeśli mamy KGB, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, istnieje specjalna jednostka do zwalczania terroryzmu „Ałmaz”, Centrum Analityczne przy Prezydencie RB i Rada Bezpieczeństwa Narodowego koordynująca wszystkie organy egzekwowania prawa. Po co tworzyć coś innego?
Wyjaśnienie jest jedno- odwrócić uwagę ludzi od prawdziwych problemów, przede wszystkim od rosnącego ubóstwa. Na czele tych komisji mają stanąć przewodniczący regionalnych komitetów wykonawczych – amatorzy, ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z tym problemem. Mało prawdopodobne, że w ogóle rozumieją oni co to jest „ekstremizm”…
Oleg Wołczek mówi, że w warunkach panujących na Białorusi, nawet praktykujący prawnicy nie są w stanie określić co może zostać uznane za „ekstremizm”.
– Pod ekstremizm mogą podciągnąć dosłownie wszystko. Nawet kibiców, którzy powiedzą: „Precz z władzą!”, albo tych, którzy opalają się na plaży toples i przy aresztowaniu wspomną o „wolności”.
Gospodarka w kraju ma się coraz gorzej a władza musi stworzyć iluzję kontroli nad sytuacją i włączyć w nią jak najszersze masy urzędników.
Władza jest teraz bardzo daleko od ludzi, dlatego wymyśla te komisje i komitety, żeby w jakiś sposób kontrolować nastroje w społeczeństwie – powiedział Wołczek.
Kresy24.pl za charter97.org
1 komentarz
JURIJ RUSKI BANDYTA
20 sierpnia 2015 o 16:26A WYSTARCZY SPRAWNIE PODŁOŻYĆ NOGĘ EKSTREMISTYCZNEMU, UMOCZONEMU WE KRWI NIEWINNYCH DZIECI BANDYCIE-GUMOFILCOWI Z KOPYSI… })