Wczoraj ukraińskie drony uderzyły w fabryki dronów w Jełabudze i Niżniekamsku w Tatarstanie. Pierwsza z miejscowości leży 1200 kilometrów od granicy z Ukrainą. Jak podkreśla ISW – to punkt zwrotny jeśli chodzi o ataki dalekiego zasięgu.
Eksperci z Instytutu Studiów nad Wojną zauważają, że Ukraina w ostatnim czasie coraz częściej decyduje się na ataki wymierzone w rafinerie znajdujące się na terytorium Federacji Rosyjskiej. Takie uderzenie jak wczoraj miało jednak miejsce po raz pierwszy.
ISW podkreśla, że skuteczne uderzenie na cele odlegle o ponad 1000 kilometrów to zademonstrowanie przez Ukrainę, że jest zdolna razić newralgiczne miejsca na tyłach wroga, a atak stanowi punkt zwrotny. Właśnie wczoraj pojawiła się informacja szefa resortu transformacji cyfrowej, że ukraińskie drony szturmowe są zdolne do lotu na ponad 1000 km.
Mychajło Fiodorow podkreślał, że Kijów stara się wyprodukować w tym roku milion takich dronów. Tymczasem sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział wczoraj, że Stany Zjednoczone nie wspierają i nie umożliwiają ataków Ukrainy poza jej terytorium.
Financial Times poinformował w ubiegłym miesiącu, że Stany Zjednoczone przestrzegały Ukrainę przez atakami na rafinerie. Powodem miały być rzekomo obawy, że wpłynie to na światowe ceny ropy. Tymczasem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski argumentował, że to niezbędny element kampanii, której celem jest uderzenie w rosyjski przemysł, który wspiera wojnę na Ukrainie.
swi/kyivindependent.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!