Polecamy Państwa uwadze wywiad z Ihorem Mazurem – porucznikiem ukraińskiej armii, gorącym orędownikiem idei Międzymorza, który definiuje się jako ukraiński nacjonalista, a jednocześnie składa kwiaty pod pomnikiem ofiar UPA w Warszawie.
Określa się Pan jako ukraiński nacjonalista, a jednocześnie przyjaciel Polaków. Dla wielu osób w naszym kraju nie da się logicznie połączyć tych dwóch rzeczy…
Jestem patriotą. U steru władzy w Polsce też znajdują się patrioci. Co nas różni? Historia naszych narodów oraz rosyjska propaganda, której twórcy pragną nas skłócić. A kiedy Ukraińcy występują przeciw Polakom, albo Polacy przeciw Ukraińcom, to wygrywa na tym Moskwa, która znowu chce stać się wielkim imperium. Niestety, władze Niemiec, Włoch, Francji, Holandii czasem Putinowi w tym pomagają. Tym, czego Rosja obawia się najbardziej, jest ukraińsko-polska przyjaźń!
Jest Pan zaangażowany w promocję idei Międzymorza. Pojęcie to bywa definiowanie różnie. Czym jest Międzymorze dla porucznika Ihora Mazura?
Jestem z wykształcenia nauczycielem historii. Uczyłem o czasach I Rzeczypospolitej, kiedy my Ukraińcy, my Polacy i my Litwini byliśmy silni, bo byliśmy równi. Nie było dominacji. I pokonywaliśmy Moskali, Turków i Niemców. Działo się tak dlatego, że byliśmy bratnimi narodami, a nasi królowie i książęta razem szli przeciw wrogowi. Ile razy Ukraińcy z Polakami palili Moskwę? Pięknie gorzało to wrogie gniazdo! I oto dzisiaj, jeśli Polsce i Ukrainie uda się w pierwszej kolejności stać się jednym geopolitycznym, ekonomicznym i wojskowym sojuszem państw, to we Wschodniej Europie będziemy mogli wspólnie dominować. Litwa, Estonia i Gruzja przyłączą się do nas z uwagi na rosyjskie zagrożenie. Oczywiście do tego dochodzi Rumunia, Chorwacja, Węgry, Czarnogóra… ale Międzymorze jest niemożliwe bez polsko-ukraińskiej przyjaźni.
Ani w Polsce, ani na Ukrainie nikt nie rodzi się z koncepcją Międzymorza w głowie. Jaka była Pańska droga dojścia do tej idei? Czy momentem przełomowym była tutaj agresja Rosji na Gruzję?
Tak. Ale nie ta z roku 2008, ale z 1992. A to dlatego, że już wtedy Rosja wyszczerzyła zęby – 25 lat temu w Abchazji i Osetii Rosjanie rozpoczęli wojnę za swoje nowe imperium – za „ruskskij mir”. Tam działo się dokładnie to, co teraz w Donbasie. Ja wówczas, w trzeciej dekadzie życia, walczyłem za Gruzję, bo zdawałem sobie sprawę, że później wróg wtargnie na Ukrainę. Dzisiaj antyrosyjskiego frontu na odcinku europejskim broni właśnie Ukraina. Międzymorze jest tą siłą, która może się przeciwstawić Rosji i zwyciężyć. Kiedy państwa rozpostarte między Morzem Bałtyckim, Czarnym i Adriatyckim zjednoczą się, to razem będzie nas ponad 150 milionów. Pomogą nam Stany Zjednoczone i Anglia. Niemcy z Francuzami też będą zmuszone z nami rozmawiać, jak z równymi. A jeśli do tego zrealizujemy projekty ekonomiczne, na przykład handlowy z Chinami, z zastosowaniem nowych technologii i z wykorzystaniem Nowego Jedwabnego Szlaku, to „stara” Europa i USA uznają nas za równorzędnych partnerów. Przez to Rosja skręci się ze złości.
Teraz pytanie trudniejsze, ale muszę je zadać. Z czego, Pana zdaniem, wynika popularność Stepana Bandery na Ukrainie? Czy nie ma w tym obcej inspiracji?
Polakom trudno zrozumieć – ale tak jest – że Bandera dla ukraińskich nacjonalistów jest symbolem walki ze Związkiem Sowieckim i Rosją. To komuniści nazywali banderowcami wszystkich ukraińskich nacjonalistów. Dzisiaj również czerwono-czarne flagi na Majdanie oznaczają: Kijów przeciw Moskwie. A Rosjanie, zorientowawszy się, że Polska więcej od innych pomaga naszej rewolucji, poczęli odwoływać się do historii krwawych, ukraińsko-polskich konfrontacji. I tutaj FSB dopracowało się tymczasowego sukcesu. I rzeczywiście, podnosząc temat wołyńskiej tragedii 1943 roku, polskie społeczeństwo zaczęło generalnie odnosić się wrogo do Ukraińców, a w szczególności do ukraińskich nacjonalistów. Również na Ukrainie spotkamy różne partie i różnych historyków, którzy zaczęli krzyczeć o przelanej przez Polaków ukraińskiej krwi, o polskiej zdradzie pryncypiów, na których ufundowana była I Rzeczpospolita, co doprowadziło do Chmielnicczyzny, o ugodzie ryskiej 1921 roku, na mocy której Polska i Związek Radzieckie podzieliły Ukrainę, o polonizacji i przymusowym katolicyzowaniu, o akcjach odwetowych i Akcji „Wisła”. I to było w naszej wspólnej historii. Ale dzisiaj powinniśmy modlić się za dusze niewinnie zamordowanych i zakatowanych na Wołyniu i na Podkarpaciu. Powiedzieć – tak właśnie było. Wyrazić skruchę i mieć nadzieję, że to się nie powtórzy. Nasze nieszczęście ma na pojednać. Tak, jak w sowieckich obozach pojednało żołnierzy Armii Krajowej i UPA. Bo kiedy my – Polacy i Ukraińcy – jesteśmy razem, to stanowimy siłę! My i Putinowi staniemy kością w gardle i w zniszczymy w Niemcach pragnienie poszukiwania nowego Hitlera. I tak, niczym dwaj rycerze, staniemy od morza do morza. A po rozpadzie Rosji, zaczniemy ekonomicznie rozkwitać, bo w naszych państwa mają bardzo dogodne, strategiczne położenie.
Na moment przed rocznicą „krwawej niedzieli” Pan i Pańscy koledzy złożyli kwiaty pod pomnikiem rzezi wołyńskiej. Jak pan podchodzi do sprawy tamtej zbrodni? Jak można rozbroić tę bombę założoną pod stosunkami polsko-ukraińskimi?
Ludźmi jesteśmy i w każdym z nas jest dusza – cząstka boskości. Musimy walczyć o pokój i w pierwszej kolejności za pokój w naszych duszach. Dzisiaj jest już bardzo niewielu świadków wołyńskiej tragedii, ale my wierzymy ich opowieściom. Ukraińscy nacjonaliści wiedzą, że wtedy lała się krew niewinnych polskich dzieci, kobiet, starców. W ten sposób strach przed śmiercią wyganiał Polaków z Wołynia. Dlatego my – oficerowie UNSO – złożyliśmy kwiaty na pomniku ofiar UPA, pochyliliśmy głowy i pomodliliśmy się do Boga za dusze niewinnych ofiar. Chcemy stawiać krzyże w miejscach tych krwawych wydarzeń, a nasi przyjaciele w Polsce postawią krzyże tam, gdzie płonęły ukraińskie wioski i ginęli niewinni Ukraińcy. Wiem, że Ukraińcy i Polacy byli razem na Majdanie, by pomagać naszej armii i że są Polacy walczący przeciw Moskwie. Za Ukrainę i za Polskę. To ważne, bo po nas na celowniku jesteście Wy – Polacy.
Nosi Pan nazwisko Mazur. W dawnej polszczyźnie to słowo oznaczało etnicznego Polaka. Czy w Pana przypadku jest to imię mówiące?
Pochodzę z Podola, a tam Mazurów jest bardzo wielu. Jesteśmy tak samo zacięci, jak Mazurzy w Polsce. Też mamy swój honor. J
Tak w ogóle, to jestem przekonany że tam, gdzie u Ukraińca płynie i ukraińska i polska krew, to jest to dobry znak, że rozumiemy zarówno nasze czarne dni i dni naszych wspólnych zwycięstw. Zacznijmy działać we WSPÓLNYM interesie – wtedy będziemy silni, a Moskwa będzie się nas obawiać tak, jak to miało miejsce w XV, XVI i XVII wieku. Chodzi o to, aby odnowiła się nasza wspólna, równoprawna Rzeczpospolita.
Panie poruczniku, niektóre siły w Polsce chcą zohydzić Ukrainę w oczach społeczeństwa poprzez skojarzenie puczu przeciwko legalnie wybranemu rządowi z kijowskim Majdanem. Wykorzystano do tego Fundację „Otwarty Dialog”, której przedstawiciele chętnie posługiwali się symboliką zaczerpniętą z rewolucji godności. Jak Pan skomentuje takie działania – możemy je chyba nazwać grami operacyjnymi? Jak się przeciwko temu bronić?
Rosja prowadzi wojnę hybrydową nie tylko przeciw Ukrainie, ale i przeciw Polsce. Chodzi o wywołanie wrogości między naszymi bratnimi narodami, ale i o walkę z patriotycznie nastawioną polską władzą. Oczyszczenie różnych gałęzi władzy z wrogich, prokomunistycznych agentów jest tym, co powinno się zrobić u Was i u nas. Dzisiaj to są agenci Rosji, ale ich dzieje sięgają jeszcze czasów KGB. Teraz mówi się o Lechu Wałęsie, który był agentem KGB, mówi się o Tusku, który opowiadał o smoleńskiej tragedii, jak o wypadku, jako o pomyłce dyspozytorów, nie zaś jak o zabójstwie dokonanym z rozkazu Putina na setce przedstawicieli polskiej elity władzy. Z kolei ślad niemiecki był widoczny w fałszywym polskim Majdanie. Ale Niemcy robią interesy z Gazpromem i również w ich kierownictwie niektórzy współpracują z FSB. Oni są zainteresowani budową „południowego potoku” (South Stream), który uderzałby w ekonomię Ukrainy oraz niewygodnej Polski. Bardzo dobrze widać, kto stoi za tymi akcjami! A jeśli chodzi o wasze sądownictwo – że odniosę się i do tej kwestii – to trzeba ja oczyścić, niczym stajnię Augiasza, od starej, prokomunistycznej, prorosyjskiej zarazy. Ja i moi koledzy z UNSO popieramy waszą walkę.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Dominik Szczęsny-Kostanecki.
29 komentarzy
Paweł Bohdanowicz
13 listopada 2017 o 18:22Nie mam żadnych badań statystycznych, bo i skąd miałbym je mieć, ale odnoszę wrażenie, że Polaków i ludzi polskiego pochodzenia jest procentowo więcej w organizacjach nacjonalistycznych niż całym społeczeństwie Ukrainy.
Dzisiejszemu rodakowi trudno w to uwierzyć, ale byli nawet w UPA. Uprosiłem ludzi ze Słobódki (Polaków i Ukraińców), żeby napisali artykuł o Polaku, który zginął w ostatnim bunkrze UPA, w walce z wojskami NKWD.
jw23
13 listopada 2017 o 19:11Tylko szkoda, że UPA na współpracę z Polakami otworzyła się dopiero w 1945 roku, kiedy już wszystko było przegrane. Gdyby taką współpracę podjęto kilka lat wcześniej, to niewykluczone, że losy Polski i Ukrainy mogły się inaczej potoczyć.
Paweł Bohdanowicz
13 listopada 2017 o 19:33Była współpraca i wcześniej, ale agentura sowiecka była wszędzie – i w UPA, i po naszej stronie. Dochodziło na przykład do tajemniczych morderstw delegacji obu stron – już w 1943.
Dla sowietów wtedy, a dla Rosji dzisiaj Ukraina jest sprawą NAJWAŻNIEJSZĄ. Nakłady na dywersję są kosmicznie wysokie. To bardzo utrudnia wszelkie próby porozumienia.
Paweł Bohdanowicz
13 listopada 2017 o 18:53Międzymorze, Sojusz Bałtycko-Czarnomorski, Front Narodów Zniewolonych, Prometeizm. Wszystko to są idee pokrewne, żywe już w latach 20-tych.
jw23
13 listopada 2017 o 19:29Zapomniał Pan o najważniejszej, która jako jedyna została nawet podpisana i niewiele brakowało, aby weszła w życie:
Konfederacja Polsko-Czechosłowacka
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konfederacja_polsko-czechos%C5%82owacka
Paweł Bohdanowicz
13 listopada 2017 o 19:47Tak. Pojawiła się jak kometa gdzieś około 1942/43 idea unii. Niewątpliwie warto o niej pamiętać. Coś tam pobrzmiewało chyba wcześniej, ale w 1943 polska prasa pisała o tym bardzo poważnie.
jw23
13 listopada 2017 o 19:04Ogólnie dobry artykuł, ale w wywiadzie pojawiło się kilka wątków, które nie do końca są prawdziwe i warto byłoby je skomentować i naświetlić szczególnie ukraińskiej stronie:
1. „Określa się Pan jako ukraiński nacjonalista, a jednocześnie przyjaciel Polaków. Dla wielu osób w naszym kraju nie da się logicznie połączyć tych dwóch rzeczy” – Ależ da się, o ile ukraiński nacjonalizm nie będzie bazował na Banderze, ale np. na Petlurze. Co więcej nawet Banderę dałoby się jakoś zrozumieć, gdyby strona ukraińska wykazała wrażliwość i zaakceptowała fakt, iż jest on odpowiedzialny za zbrodnie ludobójstwa na Polakach. Tak naprawdę to największym problemem w stosunkach nie jest sam Bandera, ale uporczywe zaprzeczanie ludobójstwu na Wołyniu.
2. „Międzymorze jest niemożliwe bez polsko-ukraińskiej przyjaźni” – Ależ jest możliwe, choćby na bazie współpracy Grupy Wyszehradzkiej z Rumunią i/lub Chorwacją.
3. „Polakom trudno zrozumieć, że Bandera dla ukraińskich nacjonalistów jest symbolem walki ze Związkiem Sowieckim i Rosją.” – To akurat dla Polaków nie stanowi żadnego problemu. To raczej ukraińskim nacjonalistom jest ciężko zrozumieć, że dla Polaków Bandera jest symbolem zbrodni wołyńskiej
4. „o ugodzie ryskiej 1921 roku, na mocy której Polska i Związek Radzieckie podzieliły Ukrainę” – Fałsz. Polska nie mogła podzielić Ukrainy, ponieważ jej wschodnia granica nie przekraczała granicy ustalonej w 1920 r. z Ukraińską Republiką Ludową reprezentowaną przez Petlurę.
Paweł Bohdanowicz
13 listopada 2017 o 19:42Ad 4.
Otóż przekraczała. Przekraczała znacznie na Wołyniu, ale to szczegół. Nie to jest sednem sprawy.
Ad.3 i Ad.1
Wytresowano nas przez dziesięciolecia tak, że uważamy Banderę za symbol krwawych wydarzeń na Wołyniu i w Galicji. Ale Bandera był tam „przy niczym”. Jako człowiek pozostający w rękach Niemców nie był nawet wspominany (ja nie przypominam sobie, żeby był, jeżeli, to bardzo rzadko, ale chyba wcale), bo nie wiadomo było, co się z nim okaże. Poza tym wszystkim, metody Bandery nie różniły się od metod PPS-FR.
Ad.2
Między morze bez Ukrainy, to raczej kiepski pomysł.
Mariano Programero
13 listopada 2017 o 22:44Czy zechciałby Pan uzasadnić dlaczego Międzymorze bez Ukrainy to kiepski pomysł? Osobiście uważam, że idea Trójmorza jest duuuużo bardziej realna i atrakcyjniejsza. Ukrainą dysponuje jedynie wyczerpującym się już zasobem ludzkim. Przy takim poziomie emigracji praktycznie już tracą potencjał rozrodczy. Ukraina ze swoimi patologiami będzie jedynie niestabilnym, roszczeniowym balastem. Zbliżające się za półtorej roku wybory wykluczają jakiekolwiek głębsze reformy co pogłębi regres. I jeszcze jedna zaleta Trójmorza – budowane jest na bazie państw będących członkami UE. Ukraina o członkowstwie w UE przez najbliższe kilkanaście lat może zapomnieć.
Paweł Bohdanowicz
14 listopada 2017 o 00:01Potencjał Ukrainy jest bardzo duży, tylko zablokowany i opanowany przez złodziei. Po drugie, na Ukrainie są największe skłonności do zbliżenia z Polską. Bzdury o antypolonizmie nacjonalistów to tylko psychomanipulacja Rosjan i ich prychwostników. Teraz niektórym nacjonalistom trochę nerwy puściły, ale to wszystko można posklejać i ponaprawiać.
Jestem coraz bardziej eurosceptykiem. Coraz bardziej przyznaję rację banderowcom, którzy twierdzili już w 1943, że Berlin i Moskwa to jedna zaraza.
jw23
14 listopada 2017 o 11:35@Mariano
Brak członkowstwa w UE nie jest istotną przeszkodą w budowie Trójmorza. Jest bardzo dużo przykładów państw, których część terytorium należy do UE, a część jest poza UE, kilka przykładów poniżej:
1. Dania (Grenlandia i Wyspy Owcze są poza UE)
2. Niemcy (Helgoland i Büsingen am Hochrhein)
3. Wielka Brytania (Gibraltar)
4. Hiszpania (Ceuta i Melilla)
5. Włochy (Campione d’Italia, Livigno)
Godnym uwagi jest też przykład NRD, która po zjednoczeniu Niemiec, stała się automatycznie częścią UE.
jw23
14 listopada 2017 o 12:12Ad. 4.
Nie chodzi, o to jak wyglądały etnicznie dane ziemie, ale o granicę która została zaakceptowana przez Ukrainę w 1920, a która miała biec po rzece Zbrucz. Na tej samej rzece ustalono później granicę między Polską a ZSRR. Jeśli nawet gdzieś poza biegiem tej rzeki były jakieś różnice w stosunku do pierwotnej polsko-ukraińskiej granicy, to nie zmieniają one istotnie obrazu. Uważam, że Ukraina nie ma prawa mówić o tym, że w traktacie Ryskim została podzielona między Polskę a ZSRR. Owszem została przez Polaków zdradzona czy opuszczona, ale nie podzielona. Po prostu jej terytorium zostało na terenie ZSRR, a sami Ukraińcy nie podjęli działań aby zmienić ten stan rzeczy. Tak naprawdę Ukraina przegrała swoją niepodległość przez bierność, w chwili gdy na krótko został odbity Kijów. Nie było wśród Ukraińców woli aby walczyć o niepodległość
Ad. 3 i 1.
Panie Bohdanowicz. Tak się składa, że Bandera jest tym symbolem i nie bez powodu członków UPA nazywało się i nazywa się banderowcami. To, że rozkaz zabicia Polaków został wydany przez kogoś innego, kiedy Bandera był internowany, nie zmienia faktu, że był on głównym ideologiem UPA i to jego idee doprowadziły potem do zbrodni wołyńskiej.
Upór z jakim Ukraina stara się wybielić Banderę spycha ją w osamotnienie. Nie możecie do niego podejść jak Polacy do Piłsudskiego? Owszem zawdzięczamy mu niepodległość, zasługuje na jakiś szacunek, ale z drugiej strony doprowadził do zamachu stanu i przelewu polskiej krwi. Dlaczego u Was jak w Moskwie musi być wszystko zero-jedynkowe?
Ad. 2.
Jest to kiepski pomysł dla Ukrainy. Polska ma różne alternatywy niekoniecznie gorsze. Pod względem mentalnym, kulturowym a także (co nie jest bez znaczenia) pod względem gospodarczym, znacznie bliżej nam do Czechów, Słowaków czy Chorwatów. Jakakolwiek Unia z nimi byłaby bardziej spójna i mniej konfliktogenna, a zatem znacznie trwalsza i pewniejsza.
Co do potencjału Ukrainy, to jest on znacznie przeceniany. W przeciwieństwie do XIX wieku ziemia obecnie nie jest już takim potencjałem. Jej rola jest obecnie marginalna. Najważniejszy jest PKB, ludzie i wiedza. Ta ostatnia nie ma granic. Ukraiński PKB leży, a ludzie i tak do nas emigrują. Po co nam więc Ukraina? Co nam może przynieść?
Paweł Bohdanowicz
14 listopada 2017 o 14:03@ j23
Ad.4.
Proszę porównać Umowę Warszawską i Traktat Ryski. Czy ja napisałem cokolwiek o składzie narodowościowym na tych ziemiach?
Paweł Bohdanowicz
13 listopada 2017 o 20:15Wywiad ukazał się też na Jagiellonii, z piękną mapą Międzymorza aż po Morze Kaspijskie:
http://jagiellonia.org/wp-content/uploads/2017/11/Ynfografyka-karta225454545-1.jpg
tagore
13 listopada 2017 o 21:26Gdy stoi się pod ścianą mówi się różne rzeczy,otwartą sprawą jest czy wiarygodne. W 1920 roku Polska poparła Petlurę w efekcie doszło do konfrontacji grożącej zniszczeniem Państwa Polskiego,z ok 500 tyś żołnierzy polska armia straciła 160 tyś ,a Petlura z ok 15 tyś 2 tyś. Poparcie polityczne UNSO ,które ma marginalny wpływ na Ukraińską politykę miało by podobny efekt.Problem z neobanderowcami jest w rzeczywistości nie historyczny ,a polityczny.Realizacja wizji Kołodzińskiego przez OUN-B w możliwie najokrutniejszej formie była świadomym krokiem mającym na celu zerwanie wszelkich więzów kulturowych i społecznych pomiędzy
Polakami i Ukraińcami oraz zablokowanie współpracy w przyszłości i aktualne władze Ukrainy
swoją polityką podtrzymują efekty tych działań.
UNSO deklaruje współpracę bez odwrócenia skutków
„sukcesu” politycznego OUN-B ,a to jest wewnętrznie sprzeczne.Poza tym ,aby UNSO zdobyło wpływ na realną władzę Oligarchowie musieli by ponieść klęskę wojskową i polityczną w wojnie z Moskwą ,a i tak prawdopodobnie byli by dość silni aby zniszczyć to ugrupowanie w zarodku.
Wplątanie się przez Polskę w wojnę domową na Ukrainie pomiędzy oligarchami ,a nacjonalistami
to naprawdę nieciekawa perspektywa.
Jarema
13 listopada 2017 o 23:21Trafny pogląd o deklaracji współpracy UNSO bez odwracania skutków sukcesu politycznego OUN-B to wewnętrznie sprzeczna deklaracja. Jak trafnie pan zauważył w kwestii oceny działań UPA nie chodzi tylko o kwestie moralne, które w pewnym stopniu można by zamknąć formułą „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Pomijam, że ta formuła nie przystoi, gdy jednocześnie stawia się pomniki ku czci morderców, a pamięć ofiar chce się wymazać.
To zatem także aktualna polityka i kwestia realnego kształtu i wizji współpracy polsko-ukraińskiej.
ułan kresowy
13 listopada 2017 o 22:33Też jestem porucznikiem, ale temu ukraińskiemu „liejtnatowi” nigdy bym nie zaufał o zostawieniu go za moimi plecami nawet nie wspomiając.
Rah Warsz
13 listopada 2017 o 23:31Też bym wolał aby Międzymorze było budowane z Ukrainą, ale „wiele wody w Wiśle upłynie” panie Bohdanowicz zanim to się stanie. Znacznie przyspieszyło by to wykazanie empatii ze strony władz i środowisk ukraińskich, przyznanie, że była popełniona zbrodnia przez część UPA, czystka etniczna. Lachy czekają panie Bohdanowicz po ludzku mówiąc na przeprosiny i zadośćuczynienie nawet moralne tak trudno to pojąć? A co robią w zamian Ukraińcy? Zakazują poszukiwań ofiar zbrodni i ekshumacji ciał z bezimiennych dołów. Szantażują przy tym, że nie cofną zakazu aż Lachy nie odbudują (prawem kaduka postawionych) pomników katów i morderców tych których kości zakazują poszukiwać! Panie Bohdanowicz, mieszkasz pośród nas jak mniemam i nie rozumiesz czy udajesz, że nie rozumiesz? Dla nas groby bliskich to świętość, nietykalna rzecz i to jest starsze niż chrześcijaństwo, stare jak ten świat. Według kronik Długosza Lechy/Lachy czcili boga Nawi czyli podziemnego świata, władcę zmarłych Nyję. Miał on w Gnieźnie kapisztę/chram na wzgórzu Lecha tam dziś stoi katedra na szczątkach innej jeszcze starszej z X w. Widziałeś panie Bohdanowicz te setki tysięcy lamp, świeczek, zniczy palących się 1 i 2 listopada na wszystkich cmentarzach i żalnikach w Polsce i poza nią tam gdzie Lachy mieszkają? Kiedyś zanim chrześcijaństwo przyszło w ten sposób czciliśmy swoich Dziadów na każde przesilenie i w każdą równonoc – 4 razy w roku. Nie czujesz tego panie Bohdanowicz, że my różnimy się od Niemców, Francuzów, Anglików czy innych nacji z zachodu? Nie wszystko dla nas ma wymiar czysto materialny i prosto przeliczalny na korzyści a na pewno nie jest to spokój naszych przodków i ich groby. Uważaj więc Ukraino żebyś nie przelicytowała tym razem… Stracimy ale Ukraina straci znacznie znacznie więcej.
Paweł Bohdanowicz
14 listopada 2017 o 00:17Uważam, że niewiele Pan / Pani wie, o tych sprawach. Proponuję wysilić się trochę i zacząć czytać po ukraińsku. To łatwe, trzeba tylko chcieć.
Stanowiska historyków polskich i ukraińskich są zbliżone. Jak już nieskromnie napisałem, z uczciwym profesorem historii mogę poradzić sobie w kilka godzin 🙂 Porozumienie w sprawach historycznych jest w zasięgu ręki. Trzeba tylko pozbyć się agentury (nazwisk wymieniał tu nie będę).
Targalski w swoim ostatnim „Kocim Tyglu” mówił o konieczności powołania wojsk obrony przed dezinformacją. Święte słowa.
ROSYJSKA DEZINFORMACJA (I INNE FORMY DYWERSJI) TO JEDYNY PROBLEM W STOSUNKACH P-U.
ron
14 listopada 2017 o 11:56P. Bohdanowicz uważa, zdaje się, że uzgadnianie stanowisk historyków to jakiś handel wymienny typu my ustąpimy tu a wy tu i będziemy mieli kompromis.
To jest fałsz, „ruskie myślenie”, czyli zgniły kompromis g…. warty.
Przyzwolenie z obu stron na dochodzenie do prawdy, faktów (czyli ekshumacje, dostęp do archiwów – tu kwestia braku zaufania) to jest podstawa porozumienia. A tego na razie nie ma. Być może nasz IPN też nie jest bez winy, ale to strona ukraińska zachowuje się jakby chciała coś ukryć.
Paweł Bohdanowicz
14 listopada 2017 o 12:56@ron
Zgadzam się całkowicie. Właśnie najłatwiej porozumieć się, akceptując prawdę.
Co do ekshumacji: nasz IPN przez dziesięciolecia „rwał się” do ekshumacji, jak żółw do latania.
Zrobiono wyjątek dla Woli Ostrowieckiej, bo tam sprawa od początku była oczywista. W innych miejscach nie było ekshumacji z obawy, że wyjdzie na jaw prawda o zawyżeniu liczby ofiar.
NACJONALIŚCI PROSILI O EKSHUMACJE W HUCIE PIENIACKIEJ – JEDEN JEDYNY POLAK Z USA CHCIAŁ WSPÓLNIE DOCIEKAĆ PRAWDY – NIKT Z POLSKI
(jest nawet w Redakcji mój krótki artykuł na ten temat).
Jarema
14 listopada 2017 o 13:02Obecni na forum zwolennicy wprowadzania chaosu poznawczego, pojęciowego i faktograficznego dotyczącego zbrodni UPA są w odwrocie. W obecnych warunkach coraz trudniej prowadzi się ich akcje propagandową, zwłaszcza że nie mają tub propagandy, jak Rosjanie z sputnikiem i RT. Porażkę próbują kompensować częstszą obecnością na forum i coraz wyraźniej prezentowanymi poglądami, które świadczą o ich związkach z linią polityczną lidera zbrodniczych formacji UPA – Banderą/
Rah Warsz
14 listopada 2017 o 15:38w punkt trafione panie ron. P. Bohdanowicz proponuje więc w pierwszej kolejności podziękować W. Wiatrowyczowi i jego malinowo brunatnej sotni, z tym nastawieniem na front chłopców wysłać niech tam się wykażą walcząc z Moskalem. Następnie proponuję wznowić możliwość poszukiwań i ekshumacji ofiar tak UPA jak i stalinowskich oprawców. W międzyczasie możemy prowadzić dysputy i spory historyczne ale tylko przez poważnych historyków i w oparciu o rzeczywiste dane archiwalne. Jak napisałem nie przehandlujemy grobów bliskich za wątpliwej jakości „przyjaźni”.Niestety nikt nawet tak zadufany w sobie PIS, nie pójdzie na ustępstwa w tej sprawie i nie odbuduje pomników banderowcom. Ten warunek został postawiony specjalnie, bo Wiatrowycz doskonale sobie z tego zdaje sprawę – to jest po to by był impas. Piłka po stronie Ukrainy i do niej należy ruch, a czas ucieka tik tak p. Bohdanowicz.
mapa
14 listopada 2017 o 17:41Ihor Mazur – członek UNSO, czyli przykład depolonizacji Podola.
Natomiast co do treści wywiadu: koncepcja „Międzymorza” z Ukrainą, jest w chwili obecnej nierealna. A dodatkowo z polskiego punktu widzenia niepotrzebna, bo nie rozwiązuje żadnych istotnych polskich problemów, tylko miesza nas w konflikt z Moskwą. Problem Krymu, Donbasu stanowi problem ukraińsko- rosyjski i nie jest nam, poza naszymi „strategicznymi geopolitykami” najzupełniej potrzebny.
Mike
14 listopada 2017 o 18:20Pawło czego ty chcesz ? Oligarchia ukraińska już uznała dUPA za herojów. Polacy powinni teraz pokazać Ukrainie środkowy palec. Koniec balu panie Pawło teraz Niemcy są waszymi przyjaciółmi. Od Polski się odstosunkuj ukrze.
nieskończone tak dla Międzymorza
14 listopada 2017 o 19:38I to jest zdanie prawdziwych ukraińskich patriotów i nacjonalistów. Wiatrowycz nie należy ani do jednych, ani do drugich. To zwykły agent działający na korzyść Rosji i niekorzyść relacji polsko-ukraińskich.
Paweł Bohdanowicz
15 listopada 2017 o 07:49Jako historyk Wiatrowycz był dobry. Teraz niestety zaczyna wchodzić w politykę.
Paweł Bohdanowicz
15 listopada 2017 o 08:40I moim zdaniem gra w drużynie Poroszenki.
gegroza
14 listopada 2017 o 21:28Szkoda że takich jest mniejszość. Z takimi ludźmi można dyskutować. Jeśi ktoś przyzna się do winy to należy mu po chrześcijańsku wybaczyć choć nie zapomnieć. Najgorsza jest buta jak u Wiatrowycza