Kilka lat temu jedna z moich znajomych powiedziała mi, że jej ojciec nienawidzi Polaków. Zapytałam dlaczego. Powiedziała, że Polacy wysiedlili ich rodzinę z Chełmszczyzny do Ukrainy.
Zapytałam ją wówczas, czy słyszała coś o układzie podpisanym w 1944 r. między sowiecką Ukrainą a komunistyczną Polską, zgodnie z którym wysiedlano nie tylko Ukraińców z Polski do Ukrainy, ale także Polaków z Ukrainy do Polski (w szczególności z Galicji oraz Wołynia, gdzie mieszka obecnie jej rodzina). Była zaskoczona, gdyż nigdy nie słyszała o wysiedlaniu Polaków.
Nic dziwnego, że ludzie w Ukrainie w większości nie wiedzą, że Polacy byli wywożeni do Polski z Galicji, Bukowiny i Wołynia.
Zgodnie z Uchwałą Rady Najwyższej Ukrainy z dnia 8 listopada 2018 r. nr 2608-VІІІ co roku w drugą niedzielę września obchodzony jest Dzień Pamięci Ukraińców – ofiar przymusowych wysiedleń z Łemkowszczyzny, Nadsania, Chełmszczyzny, Południowego Podlasia, Lubaczowszczyzny i Zachodniej Bojkowszczyzny w latach 1944–1951.
Ani w Ukrainie, ani w Polsce nie ma dnia pamięci wysiedlonych Polaków (choć w Polsce regularnie oddaje się hołd Polakom deportowanym na Syberię i do Północnego Kazachstanu w latach 1940–1941).
W dniach 8–9 września 2019 r., w 75. rocznicę wysiedlenia Ukraińców z wymienionych wyżej terenów, w Ukrainie odbyły się pierwsze uroczystości rocznicowe na szczeblu państwowym.
W tym roku przypada 80. rocznica, dlatego w Ukrainie po raz kolejny odbywają się wystawy, wiece, nabożeństwa, okrągłe stoły i konferencje upamiętniające deportowanych Ukraińców.
Wysiedlenia Polaków i Ukraińców odbywały się w różny sposób. Ukraińcy wspominają głównie masowe przymusowe wysiedlenia wsi przez Ludowe Wojsko Polskie (zdarzały się też dobrowolne wysiedlenia z obawy przed zabiciem przez Armię Krajową, jak w przypadku rodziny Lwa Kraluka z Kowla), podczas gdy w Ukraińskiej SRR «przymusowość» wyglądała inaczej.
«Wyrzucono nas stamtąd. Chociaż w Gliwicach czuliśmy się w miarę dobrze, mój ojciec nigdy nie przestał tęsknić za rodzinnym miastem» – powiedział kiedyś w jednym z wywiadów słynny polski aktor Wojciech Pszoniak urodzony we Lwowie.
Rzeczywiście, Polacy z Galicji, a zwłaszcza ze Lwowa, byli w większości zmuszani do wyjazdu, często przed tym wyrzucani ze swoich domów. Natomiast na Wołyniu Polacy, którzy uratowali się w czasie rzezi, albo wyjeżdżali do pracy do Niemiec w latach 1943–1944, aby się ratować przed mordami (ich liczba najczęściej nie jest brana pod uwagę, kiedy mówi się o wysiedleniach z lat 1944– 1946), albo po podpisaniu Układu we wrześniu 1944 r. zgłaszali się do wyjazdu w obawie przed śmiercią z rąk ukraińskich sąsiadów. Zresztą Polacy z Galicji często zapisywali się na wyjazd także właśnie z tego powodu, a w dodatku we Lwowie sowiecka bezpieka stosowała wręcz zastraszające prowokacje (np. zamordowanie całej polskiej rodziny we własnym domu), żeby skłonić innych do wyjazdu.
Nie wszyscy wyjechali. Władze sowieckie nie zezwalały na wyjazd tym, którzy nie mieli dokumentów potwierdzających, że są Polakami. A ludzie często nie mieli takich dokumentów, ponieważ stracili je w zawierusze wojennej, jak np. rodzina Doboszyńskich w Kołkach (obwód wołyński).
Nieraz ludzie sami niszczyli dokumenty o swoim polskim pochodzeniu i nakazywali swoim dzieciom nie wspominać o tym, a nawet zmieniali im imiona i nazwiska. Zdarzało się też, że Polacy byli zatrzymywani w Ukrainie z powodu małżeństw z Ukraińcami, jak to było w przypadku Kazimiery Mitkalik z Maniewicz.
Różne były też warunki, w jakich znaleźli się wysiedleni Ukraińcy i Polacy.
Ukraińcy często trafiali na step, gdzie praca na roli wymagała zupełnie innego podejścia, niż tam, skąd przybyli. Wiele rodzin kopało ziemianki, by mieć gdzie mieszkać, bo nie otrzymały mieszkań obiecanych przez władze sowieckie. Pracujących z dziada pradziada na własnej ziemi, zmuszono w dodatku do pracy w kołchozach.
Polakom w Polsce udostępniano głównie poniemieckie domy i gospodarstwa. Ponadto mieli swobodę poruszania się po Polsce. Mogli również prowadzić własne gospodarstwa.
I jedni, i drudzy bali się jednak głośno mówić o tym, kim są i skąd pochodzą. I jednych, i drugich tam, gdzie trafiali, nazywano banderowcami (tak, Polaków również), a przesiedleni do Polski nie raz słyszeli, że są moskalami.
I jedni, i drudzy stracili kontakt z krewnymi, którzy z jakichś powodów nie znaleźli się w tzw. pociągach ewakuacyjnych, stracili również swój majątek i dostęp do grobów bliskich. Zostali wykorzenieni z ziemi, na której się urodzili i gdzie od wieków mieszkali ich przodkowie. Na nowym miejscu musieli rozpoczynać życie od zera.
I jedni, i drudzy wciąż tęsknią za swoimi domami, miastami i wsiami, gdzie się urodzili oni i ich rodzice.
I jedni, i drudzy wierzyli, że wkrótce wszystko się uspokoi i powrócą do domu. I nigdy nie powrócili. Większość z nich nawet nigdy nie miała możliwości odwiedzenia swoich rodzinnych stron.
Przesiedlenia, które rozpoczęły się 80 lat temu, odbywały się na mocy Układu dotyczącego ewakuacji obywateli polskich z terytorium USRR i ludności ukraińskiej z terytorium Polski podpisanego 9 września 1944 r. między rządem Ukraińskiej SRR a Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego.
Władze komunistyczne obu krajów nazywały przymusowe wysiedlenia ewakuacją, repatriacją (tj. powrotem do ojczyzny) lub wymianą ludności.
Według danych Ukraińskiego IPN w latach 1944–1946 z Polski do Ukraińskiej SRR deportowano łącznie 482 tys. Ukraińców. Tych, którzy pozostali, wykorzeniano później z rodzinnych wsi w ramach Akcji Wisła (1947 r. – 137–150 tys. Ukraińców i członków rodzin mieszanych wysiedlono na zachód i północ Polski), korekty granicy państwowej między ZSRR i Polską (1948 r. – 9152 osoby) oraz wymiany obszarów przygranicznych pomiędzy ZSRR i Polską (1951 r. – 33 tys.).
W tym samym okresie, czyli w latach 1944–1946, z Ukrainy do Polski wysiedlono ponad 746 tys. Polaków (według innych źródeł ponad 752 tys.), ponad 30 tys. Żydów (tak, ich również wysiedlano) i ponad 10 tys. przedstawicieli innych narodowości (np. z rodzin mieszanych). W kolejnych, mniejszych falach wysiedleń w latach 50. z Ukrainy do Polski przesiedlono ponad 76 tys. Polaków.
W ramach podobnych układów Polacy byli wysiedlani również z Białorusi i Litwy.
W przypadku Polaków z Ukrainy, którzy przyjechali do Polski, a z jakichś powodów ich rodziny pozostały na Ukrainie, po raz pierwszy bliscy mogli się spotkać na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, czyli w większości przypadków dopiero po 20 latach. Jednak nie wszyscy uzyskiwali od władzy zgodę na przekroczenie granicy.
Natalia Denysiuk/Monitor Wołyński
1 komentarz
LT
12 września 2024 o 04:35W 1951 roku Sowieci zmusili Polske do wymiany tzw zakola Bugu z Krystnopolem na kawalek Bieszczad z Ustrzykami.
W Ustrzykach pozostal betonowy pomnik Stalina.
„Nieznani sprawcy” postawili pod pomnikiem buty i stary rower z dedykacja:Masz tu buty i maszinu i s………j sq……ynu.
Po jakims czasie UB dostalo rozkaz rozbicia pomnika na kawalki.Wykonali rozkaz z przerazeniem .Do konca nie wiedzieli,kto wydal rozkaz i co sie z nimi stanie.