Dzień wcześniej szef szwajcarskiego MSZ Ignazio Cassis potępił w poniedziałek „eskalację” rosyjskiej działalności szpiegowskiej na terytorium Szwajcarii po ujawnieniu w ubiegłym tygodniu, że dwaj rosyjscy szpiedzy próbowali na wiosnę zhakować sieć informatyczną szwajcarskiego państwowego laboratorium specjalizującego się w problematyce ochrony przed bronią masowego rażenia – atomową, biologiczną i chemiczną. Laboratorium to współpracuje z Organizacją ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW), która zajmuje się badaniem wykorzystywania broni chemicznej w wojnie w Syrii. To samo laboratorium zajmowało się też badaniem zamachu bronią chemiczną w Salisbury.

Szwajcarski minister spraw zagranicznych Cassis zapowiedział, że przedyskutuje sprawę ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem w przyszłym tygodniu w Nowym Jorku na marginesie Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych.

Wczoraj WADA przywróciła prawa zawieszonej od 2015 r. agencji rosyjskiej RUSADA, co oznacza, że będzie uznawać jej badania. To właśnie szef wieloletni szef RUSADA Grigorij Rodczenkow kilka lat temu zbiegł do USA, by opowiedzieć o systemowym nielegalnym farmakologicznym dopingu w rosyjskim sporcie. Nie ukrywał, że sam był ważną częścią tego systemu, ale uciekł w obawie o swoje życie po ujawnieniu pierwszych afer przez niemiecką telewizję ARD. Rodczenkow nazwał przywrócenie RUSADA „zdradą” wobec uczuciwych sportowców.

Zanim podjęto decyzję, liderzy 13 krajowych agencji antydopingowych (wśród nich polskiej) wystosowali do WADA list w sprawie wstrzymania tej decyzji, ale Komitet Wykonawczy światowej agencji spotkał się w czwartek na Seszelach i zgodnie z rekomendacją specjalnej komisji (Compliance Review Committee – CRC) badającej zgodność działań Rosji z zaleceniami WADA przegłosował, że RUSADA odzyskuje prawo pełnej działalności. Wynik głosowania: 9 za, 2 przeciw, 1 wstrzymujący się. „Czwartkowe rozstrzygnięcie może oznaczać kryzys w samej Światowej Agencji Antydopingowej. Przeciw przywróceniu działalności RUSADA wypowiadała się ostro wiceprzewodnicząca Linda Helleland. Podobnie jak grupy sportowców z Wielkiej Brytanii i USA (m.in. członków komisji zawodniczych WADA, IAAF i UKAD) oraz innych organizacji i stowarzyszeń sportowych.” – komentuje „Rzeczpospolita”.

Tymczasem obywatelskie sieci śledcze Bellingcat i Insider dotarły do numerów dokumentów wykrytych agentów rosyjskiego wywiadu i okazało się, że różnią się jedynie trójką ostatnich cyfr. Dwaj z nich to Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszirow – podejrzenwani o próbę otrucia Siergieja Skripala i jego córki. Ich dokumenty kończą się cyframi 294 i 297. Trzeci to Eduard Szirokow występujący też pod nazwiskiem Sziszmakow. Mężczyzna jest oskarżany przez władze Czarnogóry o inspirowanie próby zamachu stanu. Agent wcześniej pełnił funkcję zastępcy attaché wojskowego w rosyjskiej ambasadzie w Warszawie i został z Polski wydalony w 2014 r. za szpiegostwo. Numer jego paszportu kończy się cyframi 323. To zdaniem autorów raportu świadczy, że paszporty były wydane w tym samym miejscu w nieodległym czasie. Więcej na ten temat tutaj. Z kolei na temat Sziszmakowa pisaliśmy tutaj.

AKTUALIZACJA:

51-letni Rosjanin został zatrzymany w piątek na lotnisku w Oslo w związku z podejrzeniem, że prowadził „nielegalną działalność szpiegowską” podczas międzynarodowego seminarium w parlamencie Norwegii. O sprawie poinformowano w sobotę. Niezgodne z prawem działania Rosjanin miał podejmować podczas międzynarodowego seminarium poświęconego cyfryzacji i cyberbezpieczeństwu, które odbyło się w czwartek i piątek w parlamencie Norwegii. Według miejscowych mediów zachowanie mężczyzny na konferencji wzbudziło podejrzenia, przez co w sprawę włączył się norweski wywiad (PST). Więcej na ten temat tutaj.

Oprac. MaH, forsal.pl, rp.pl, belsat.eu, Niezalezna.pl

fot. CC BY 3.0