W obwodowej bibliotece odbyła się prezentacja książki „Na grodzieńskim bruku”, wydanej przez wydawnictwo JurSaPrynt w Grodnie.
Jej autorami są historyk Andrej Waszkiewicz i krajoznawca Wiktor Sajapin, którzy od lat zajmują się tematem historii gospodarki miejskiej i jej wpływem na życie Grodna w XIX – I połowie XX ww. Najpierw obaj autorzy każdy osobno wydali pozycje o podobnej tematyce: Waszkiewicz w roku 2012, a Sajapin – książkę „Zapomniane fabryki Grodna” w 2014, obejmowała ona okres od XIX w. do lat 60. XX w. Okazało się, że autorzy mają w tym temacie jeszcze sporo do powiedzenia.
Połączyli swe siły i w rezultacie ich pracy powstała 272-stronicowa książka. Obecnie, dzięki ich książkom, mamy dobrze zbadany temat gospodarki miejskiej. Z tego tematu słabo jest znany okres manufaktur Antoniego Tyzenhauza, wiemy o nich tylko hipotetycznie, że były i produkowały cudowne rzeczy. Jak zaznaczył podczas spotkania Wiktor Sajapin – na razie bardzo słabo zbadane jest życie gospodarcze w czasie II wojny światowej, ponieważ w archiwach z tego okresu zbiory dokumentów są w języku niemieckim i są one niepełne.
Wiadomo, że czynna była fabryka tytoniowa, browar, piekarnia, mleczarnia z bardzo dobrym sprzętem niemieckim. W nazwie książki, jak powiedział Andrej Waszkiewicz, słowo „bruk” użyto jako metaforę: jest on symbolem życia miejskiego. Chłopi szli do miasta na boso, ale wchodząc na bruk zakładali obuwie. Początek bruku miejskiego np. od strony Grandzicz był przy zbiegu obecnych ulic Gorkiego i Ostrowskiego. Dlatego nieprzypadkowo na ostatniej okładce jest umieszczono zdjęcie brukarzy na kolanach, bo tylko w takiej pozycji można było kłaść bruk.
Podczas prezentacji Andrej Waszkiewicz zaznaczył, że w Grodnie nie było dużego przemysłu, jak np. w pobliskim Białymstoku, ale to były ciekawe, można powiedzieć brandowe zakłady, m.in. to Fabryka Tytoniowa Szereszewskiego, Pierwsza Kresowa Wytwórnia Pojazdów Motorowych „Niemen” Starowolskich, Pierwsza Krajowa Fabryka Kart Do Gry braci Łapinów. Do napisania książki Andreja Waszkiewicza skłonił problem zachowania budynków po tych zakładach.
Niestety, w ciągu ostatnich dziesięciu lat w Grodnie zostały zburzone prawie wszystkie młyny, w tym trzypiętrowy gmach młyna Oszera Kosowskiego przy ul. Wasilka, stara elektrownia, budynek fabryki legendarnych motocykli „Niemen”, fabryka ołówków i in. „Chciałem opowiedzieć o ich historii, bo jeśli budynek w Grodnie już stoi pusty, to oznacza, że wkrótce zostanie wyburzony – mówił Waszkiewicz. – Grodnianie, żeby skutecznie bronić zabytków, powinni uświadomić sobie ich znaczenie historyczne i wartość architektoniczną”.
W Grodnie jednak są próby zachowania dziedzictwa przemysłowego. Obecnie trwa odnowienie fabryki litografii Łapinów przy ul. Budionego, a kaflarnia stanisławowska przy ul. Czerwonoarmiejskiej ma trafić na listę zabytków historii i kultury. Na Grodzieńszczyźnie pozostało jeszcze dość dużo starych młynów, gorzelni, browarów i in. obiektów, które jak podkreślają autorzy książki, przy niedużych nakładach finansowych mogłyby stać się salami konferencyjnymi przy siedzibach agroturystycznych, hostelami albo niedużymi muzeami.
Wcześniej przeważnie burzono stare fabryki. Teraz w całym świecie panuje tendencja do renowacji postindustrialnych obiektów, w których urządza się mieszkania w modnym obecnie stylu wnętrzarskim – loft. Pierwsze tego typu przestrzenie powstawały już na początku XX w. w stolicy Francji. Berlin, Londyn, Nowy Jork słyną z dzielnic loftowych. W pofabrycznych budynkach urządza się także stylowe restauracje, galerie sztuki, sale wystawowe czy centra handlowe, dając tym samym byłym fabrykom drugie życie. Miejska gospodarka zaś zamiast nowych obiektów ze szkła i betonu uzyskuje nowe budynki z historią, tak bardzo cenioną w Europie.
Historyk Waszkiewicz podkreślił, że Polska ma w tym kierunku dobre doświadczenia. W Białymstoku organizowane są wycieczki do zabytków przemysłowych. Grodnianie najbardziej znają galerię handlową Alfa w Białymstoku, urządzoną w budynku 2-piętrowej fabryki bawełnianej. Na Śląsku szlak zabytków przemysłowych cieszy się dużym zainteresowaniem turystów. Manufaktura w Łodzi czy Stary Browar w Poznaniu stały się popularnymi miejscami handlu, kultury, spędzania czasu wolnego.
Autorzy w książce piszą także o codziennym życiu grodnian przez pryzmat ekonomii, pokazując, jak się żyło ludziom w tamtych czasach: ile wynosiły ich zarobki, co mogli za nie kupić, w jakich warunkach pracowali. Z książki można się dowiedzieć także o tym, z czego było znane miasto, także poza jego granicami. Chcę zaznaczyć, że Czytelnicy „Magazynu Polskiego” mogli zapoznać się z artykułami autorstwa Andreja Waszkiewicza o tej tematyce w latach 2011-2012.
Oczywiście, że w książce tematy są podane szerzej i uzupełnione przez Wiktora Sajapina. Jednym z zadań książki jest zachęcić przedsiębiorców, którzy planują otworzyć restauracje czy kawiarnie, by się przypatrzyli obiektom postindustrialnym. Historyk Aleś Bieły, zajmujący się problemami kultury materialnej, pisząc o książce, wyraził nadzieję, że posłuży ona inspiracją przy planowaniu wycieczek i animacji, „przy powstaniu nowych obiektów handlu i kultury, przy urządzeniu wnętrz kawiarni, galerii, centrów społecznych”.
Historyk Igor Trusow podkreślił, że największym atutem książki jest baza źródłowa, oparta na materiałach archiwalnych. Historyk zaznaczył, że wydano już wiele książek o Grodnie w języku białoruskim i polskim, jeżeli dodać jeszcze artykuły, to mogłaby powstać encyklopedia o starym Grodnie, ale do jej redakcji potrzeba osoby na miarę Michasia Tkaczowa. W książce umieszczono liczne fotografie, wiele z nich pochodzi z prywatnych zbiorów, niektóre są publikowane po raz pierwszy. Książka ma résumé w języku polskim i angielskim
Magazyn Polski, 2016 r, nr. 8 (128)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!