Filip Kirkorow, showman i producent muzyczny nazywany w Rosji królem kiczu, którego znakiem rozpoznawczym był sygnet ze świecącą główką prezydenta Putina, do tej pory unikał raczej zabierania głosu w sprawach politycznych. Ale czego nie robi się dla kraju.
W wywiadzie dla rozgłośni BBC, artysta przyznał, że podziwia Donalda Trumpa i bardzo liczy na jego zwycięstwo. Jak powiedział Kirkorow, Trump często bywa w Rosji, uwielbia kraj i jego mieszkańców.
„Jeśli Donald Trump zostanie prezydentem, stosunki między naszymi krajami będą dużo, dużo lepsze, bliższe. I modlę się za to. Jesteśmy dwoma najpotężniejszymi krajami świata, dwoma wielkimi narodami. Musimy być przyjaciółmi”. – powiedział Kirkorow.
Zapytany, co zrobi w przypadku zwycięstwa kandydata Republikanów w wyborach prezydenckich, wokalista powiedział: „Pogratuluję mu osobiście. Napiszę do niego list! Dawaj, Donald! „.
BBC zauważa, że Kirkorow i Trump znają się od ponad 20 lat. W 1994 roku piosenkarz ze swoją byłą żoną, gwiazdą rosyjskiej estrady Ałłą Pugaczową odwiedzili kasyno miliardera „Taj Mahal” w Atlantic City. W 2013 roku rosyjski artysta został członkiem jury konkursu organizowanego przez Trumpa w Moskwie – „Miss Universe”, gościł też w jego domu.
Według BBC, Donald Trump zrewanżował się Filipowi Kirkorowowi, nazywając go „rosyjskim Michaelem Jacksonem”.
Wybory prezydenckie w USA zaplanowano na 8 listopada.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
2 komentarzy
Maksymilian
7 września 2016 o 22:18„Gwiazda ruskiego pop-u wspiera Donalda Trumpa „, żeby mu zaszkodzić w USA. Widać, że się go boją.
Ann
8 września 2016 o 22:49„Nazywany w Rosji królem kiczu”? To chyba kiepski żart. ŻADEN rosyjski wokalista nie dał tylu koncertów zagranicą co on. NIKT nie sprzedał tam tak wiele płyt, które rozeszły się w ogromnych nakładach. Już nie wspomnę o wypełnianych po same brzegi salach koncertowych. Kirkorov był jest i będzie największym artystą obecnych czasów w Rosji, a nazywanie jego ponad trzydziestoletniej kariery „kiczem”… nawet szkoda komentować!