„Łukaszenko potrzebuje więcej pieniędzy a lepszego towaru niż więźniowie polityczni nie ma” – mówią białoruscy politolodzy komentujący zwolnienie 22 sierpnia sześciu zakładników reżimu.
Przypomnijmy, 22 sierpnia służba prasowa prezydenta Łukaszenki poinformowała:
„Kierując się zasadami humanitaryzmu, prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka postanowił ułaskawić i zwolnić z więzienia Nikalaja Dedka, Igora Oliniewicza, Nikołaja Statkiewicza, Jewgienija Waśkowicza, Artioma Prokopenko, Jurija Rubcowa”.
„Uwolnienie więźniów politycznych to element szerszej gry, obejmuje proces wyborczy. Wybory i brak więźniów politycznych – to pakiet polityczny, który Łukaszenka próbuje sprzedać Zachodowi. Na pewno niektóre kraje zachodnie będą traktowały „zmiany” na Białorusi jako sukces swojej polityki i żeby jeszcze bardziej ten sukces podkreślić udzielą kredytu Białorusi” – uważa politolog Paweł Usou w rozmowie z Europejskim Radiem dla Białorusi.
Politolog Aleksander Kłaskowuski podkreślaz kolei, że przy panującym reżimie, nie ma żadnych gwarancji, że nie pojawią się za chwilę nowi więźniowie polityczni”.
Mykoła Statkiewicz jest ponurym symbolem rozprawienia się z opozycją za ”Płoszczę”. I wyraźnie widać, że Łukaszenka ustępuje Zachodowi zwiększając tym samym szanse na wyjście kraju z pozycji pariasa Europy, na uzyskanie konkretnych korzyści z UE, nowych pożyczek MFW.
Ponadto przykład Ukrainy pokazuje, że przywiązanie Białorusi do Moskwy jest niebezpieczne i należy wzmocnić fundament białoruskiej niezależności, poprawiając stosunki z Zachodem.
Ale jak pokazuje dotychczasowa praktyka, nie ma gwarancji, że przy tym reżimie nie pojawią się nowi więźniowie polityczni. Nie należy się spodziewać istotnej liberalizacji dopóki Aleksander Łukaszenka jest przy władzy”.
Politolog Jurij Czuwasau: Łukaszenka nie wypuścił wszystkich więźniów politycznych.
„Za kratkami pozostają grafficiarze i wszystko wskazuje na to, że usłyszą wyroki. Sytuacja przypomina 2010 rok, kiedy przed wyborami wypuścili politycznych; np. Aleksandra Kazulina czy anarchistę Oliniewicza (który ponownie trafił za kratki a 22 sierpnia 2015 roku został ułaskawiony przez prezydenta – red.).
Kandydatka na prezydenta Tatiana Karatkiewicz uważa, że Łukaszenka zrobił krok w kierunku Unii Europejskiej, przede wszystkim ze względu na trudną sytuację gospodarczą.
„To jest właściwy krok, który pozwoli na rozwój stosunków między UE a Białorusią, co w obecnej sytuacji jest kwestią bezpieczeństwa narodowego. Pozwoli to także otworzyć nowe możliwości pomocy finansowej dla Białorusi od organizacji międzynarodowych. Ważne jest to, żeby w przyszłości nie pojawili się nowi więźniowie polityczni, a zbliżające się wybory odbyły się uczciwie i otwarcie. To nie jest potzebne Łukaszence, tego potrzebuje Białoruś”.
Działacz praw człowieka na Walentyn Stefanowicz konstatuje, że moment uwolnienia więźniów politycznych nie został wybrany przez przypadek. Prawnik związany z Centrum Praw Człowieka „Wiasna” również jest przekonany, że Aleksander Łukaszenka decydując się na podpisanie dekretu o ułaskawieniu więźniów politycznych wiedział, że może liczyć na wzajemność ze strony UE, na częściowe lub całkowite zniesienie sankcji, poprawę stosunków z UE, rozwiązanie problemów finansowych.
Decyzja Łukaszenki – zdaniem działacza na rzecz praw człowieka zwązana jest z ogólna sytuacją wokół Białorusi.
„To jest sytuacj geopolityczna, kampania wyborcza, wola ustanowienia konstruktywnego dialogu z UE i USA. Ponad półtora roku obserwowaliśmy różnego rodzaju korowody wyższych urzędników zachodnich. Jednostronnie zostały już częściowo zniesione sankcje wobec białoruskich urzędników. Nie bez znaczenia jest trudna sytuacja ekonomiczna, przecież rząd potrzebuje pieniędzy”- powiedział Stefanowicz.
Kresy24.pl/euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!