Minęło 143 lata od wydarzeń, które na całą Polskę, a nawet poza jej granice rozsławiły Pratulin – maleńką obecnie miejscowość, malowniczo położona na środkowo-wschodnich rubieżach Polski, nad nieujarzmioną, dziką rzeką Bug. Wydarzenie, które szerokim echem odbiły się w papieskim Rzymie, w carskiej Moskwie i Petersburgu. To tu narodzili się dla Nieba Męczennicy Uniccy.
W tym roku mija 143 lata od męczeństwa unitów z Pratulina. Czy bł. Wincenty Lewoniuk i jego towarzysze spodziewali się, że za swój bohaterski czyn zostaną wyniesieni na ołtarze i to w dodatku przez Papieża Polaka? (w 1996 roku, w 400. rocznicę Unii Brzeskiej) Męczennicy z Pratulina byli zwykłymi ludźmi. Większość dni wypełniała im ciężka praca na roli. Wielu z nich miała już swoje rodziny i liczne gromadki dzieci. Problemy zaczęły się po drugim rozbiorze Polski w 1793 r.
Carskie władze postanowiły nawrócić na prawosławie wszystkich katolików. Najpierw były prośby i rozkazy, ale nikt dobrowolnie nie chciał wypierać się swojej wiary. Z unickich cerkwi zaczęto zabierać wszystko, co łączyło się z łacińską liturgią. Potem pojawiły się groźby i kontrybucje. Metody, jakimi posługiwał się carat, były przemyślane i bardzo okrutne. Oprawcy świetnie znali czułe punkty grekokatolików.
Kiedy nie pomógł szantaż, sięgnięto po kary finansowe. Unici nie byli majętni. Aby spłacić „należności” wyzbywali się wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość. W publikacjach opowiadających o prześladowaniach czytamy, że carscy żołnierze zabraniali im nawet karmić swoje zwierzęta. Słuchanie przeraźliwych głosów wygłodniałych koni i krów były dla unitów – rolników nieopisaną męką.
Opornych zsyłano na Sybir i zamykano w więzieniach. Tych, którzy pomimo kar trwali przy swojej wierze, brutalnie traktowano bagnetami i nahajkami. Odbieranie majątków, zdrowia, życia a także ludzkiej godności nie złamało wiernych unitów. Im nie było wszystko jedno. Odważnie i świadomie pragnęli trwać w łączności z Ojcem Świętym. Chcieli zostać przy katolickich dogmatach.
Kiedy 24 stycznia 1874 r. rosyjskie władze zażądały oddania cerkwi w Pratulinie, parafianie odmówili jej opuszczenia. Żołnierze zareagowali strzałami w tłum zgromadzony przed świątynią.
Młodzi mężczyźni (mieli od 19 do 50 lat), którzy stanęli w obronie kościoła, umierali za wiarę, klęcząc, z modlitwą na ustach.
Na miejscu zginęło dziewięciu z nich, pozostali zmarli w najbliższych dniach wskutek odniesionych ran.
Byli to: Wincenty Lewoniuk, Daniel Kramarz, Łukasz Bojko, Konstanty Bojko, Konstanty Łukaszuk, Bartłomiej Osypisk, Anicet Gryciuk, Filip Geryluk, Ignacy Franczuk, Jan Andrzejuk, Maksym Hawryluk, Onufry Wasyluk, Michał Hawryszuk.
W grodzieńskim kościele parafialnym przechowywane są relikwie męczenników.
Kresy24.pl/sanktuariumbiala.pl/racyja.com
10 komentarzy
Aztek_Anonim
24 stycznia 2017 o 14:11Nawiasem mówiąc uwcześni grekokatolicy chełmscy byli Polakami a nie Ukraińcami bo Kościół Grekokatolicki na Ziemi Chełmskiej miał inny charakter niż ten w Galicji. Oczywiście dzisiaj Ukraińcy zawłaszczają całą historię grekokatolików i Ukraińcy twierdzą że tam prawie nie było Polaków a jedno czysta Ukraina.
Paweł Bohdanowicz
24 stycznia 2017 o 15:01W XIX wieku wydano medal dla uczczenia męczenników, bardzo ładny i okazały, 64 mm, niezbyt rzadki, ale ceniony na rynku kolekcjonerskim.
Mogiła z tarczą Polsko-Litewsko-Ruską, napis:
BRACIOM RUSINOM POMORDOWANYM PRZEZ CARAT MOSKIEWSKI ZA WIERNOŚĆ DLA KOŚCIOŁA I POLSKI
1874
Na drugiej stronie:
Księga z nazwiskami pomordowanych:
ANDRZEJUK JAN
BAZYLUK WINCENTY
BOCIAN TEODOR
BOJKO KONSTANTY
BOJKO ŁUKASZ
CHARYTONIUK TROCHIM
CHARYTONIUK ANDRZEJ
FRANCZUK IGNACY
FRANCZUK MICHAŁ
HAWRYLUK MAKSYM
HRYCIUK NICETY
KARMASZUK DANIEL
KIRYLUK FILIP
ŁUKASZUK KONSTANTY
OSIPIUK BARTŁOMIEJ
PAWLUK SZYMON
ROMANIUK JAN
TOMASZUK ONUFRY
WOJEWÓDZTWA PODLASKIE I LUBELSKIE
POLUBICZE – DRELÓW – PRATULIN
——–
Proponuję, żeby Pan Aztek zaczął teraz udowadniać, że RUSINI to POLACY. Ewentualnie, że ten medal to dywersyjna robota protobanderowska 😀 Śmiało!
jopek
24 stycznia 2017 o 19:56Gdyby dziś zrobić na zachodniej Ukrainie referendum z pytaniem, czy chcą należeć do Polski czy Ukrainy to wynik tego referendum wcale nie byłby taki oczywisty
Bowiem to, że ci ludzie są dziś na terytorium Ukrainy nie jest wynikiem ich woli tylko woli Stalina. W ogóle to, że Ukraina istnieje w obecnych granicach to tylko i wyłącznie wola tego językoznawcy.
„Rozróżnienie na „Rusinów” i „Polaków” musi i powinno być tylko umowne, biorąc pod uwagę fakt, iż świadomość narodową posiadały wówczas jedynie warstwy wyższe stanowego społeczeństwa Rzeczypospolitej. Sami Rusini nie odczuwali swojej odrębności w kategoriach narodowych, zaś do szlachty ruskiego pochodzenia przylgnęło popularne, acz często opacznie (w duchu „Rzeczypospolitej Obojga Narodów”) rozumiane dzisiaj określenie genthe Rutheni, natione Poloni. Najbardziej adekwatnym tłumaczeniem byłoby „Polak pochodzenia ruskiego”.
O tym, jakie są relacje pojęciowe między „Polakiem” a „Rusinem” pisze Antoni Przeździecki, którego dzieło „Podole, Wołyń i Ukraina” zostało docenione przez akademików z Uniwersytetu Harvarda posiadających tę nieocenioną kronikę w swoich bibliotecznych zbiorach:
„Stosownie do każdej miejscowości, są Polacy-Litwini, Polacy-Mazury, Polacy-Wielkopolanie, Polacy-Poleszuki, Polacy-Rusini; tak jak Francuzi-Bretończycy, Francuzi-Prowansale, Francuzi-Owerniacy i t. d. To rzecz jasna i łatwa do zrozumienia przy dobrych chęciach i poczciwych zamiarach.”
Pochodzenie Rusinów ten sam autor wyjaśnia, po prostu przytaczając relacje kronikarzy z bardziej zamierzchłych czasów:
„Kronika Nestora twierdzi, że mieszkańcy Rusi są Lechitami, i pochodzą z nad brzegów Wisły.”
„Karamzyn, dziejopis urzędowy, utrzymuje, że trzy słowiańsko-lechickie pokolenia z nad Wisły przyszły nad Dniepr, i osiadły w kraju nazwanym po dziś dzień gubernją Kijowską, i brzegach rzeki Sozy w gubernji Mohylewskiej.”
„Długosz dowodzi, że Rusini pochodzą od Polaków (Ruthenorum ex Polonis descendentium). Stryjkowskiemu zdaje się, że wie rok, w którym Kijowianie z nad Wisły mieli przenieść się nad Dniepr. (Kron. Rozdz. XI, str. 3.)” cyt.marucha.wordpress.com
jopek
24 stycznia 2017 o 19:59Gdyby dziś zrobić na zachodniej Ukrainie referendum z pytaniem, czy chcą należeć do Polski czy Ukrainy to wynik tego referendum wcale nie byłby taki oczywisty
Bowiem to, że ci ludzie są dziś na terytorium Ukrainy nie jest wynikiem ich woli tylko woli Stalina. W ogóle to, że Ukraina istnieje w obecnych granicach to tylko i wyłącznie wola tego „wielkiego językoznawcy”, a nie żadnych przegranych band OUN/UPA.
Także Panie Bohdanowicz więcej pokory.
Oraz do pana wiedzy.
Rozróżnienie na „Rusinów” i „Polaków” musi i powinno być tylko umowne, biorąc pod uwagę fakt, iż świadomość narodową posiadały niegdyś jedynie warstwy wyższe stanowego społeczeństwa Rzeczypospolitej. Sami Rusini nie odczuwali swojej odrębności w kategoriach narodowych, zaś do szlachty ruskiego pochodzenia przylgnęło popularne, acz często opacznie (w duchu „Rzeczypospolitej Obojga Narodów”) rozumiane dzisiaj określenie genthe Rutheni, natione Poloni. Najbardziej adekwatnym tłumaczeniem byłoby „Polak pochodzenia ruskiego”.
O tym, jakie są relacje pojęciowe między „Polakiem” a „Rusinem” pisze Antoni Przeździecki, którego dzieło „Podole, Wołyń i Ukraina” zostało docenione przez akademików z Uniwersytetu Harvarda posiadających tę nieocenioną kronikę w swoich bibliotecznych zbiorach:
„Stosownie do każdej miejscowości, są Polacy-Litwini, Polacy-Mazury, Polacy-Wielkopolanie, Polacy-Poleszuki, Polacy-Rusini; tak jak Francuzi-Bretończycy, Francuzi-Prowansale, Francuzi-Owerniacy i t. d. To rzecz jasna i łatwa do zrozumienia przy dobrych chęciach i poczciwych zamiarach.”
Pochodzenie Rusinów ten sam autor wyjaśnia, po prostu przytaczając relacje kronikarzy z bardziej zamierzchłych czasów:
„Kronika Nestora twierdzi, że mieszkańcy Rusi są Lechitami, i pochodzą z nad brzegów Wisły.”
„Karamzyn, dziejopis urzędowy, utrzymuje, że trzy słowiańsko-lechickie pokolenia z nad Wisły przyszły nad Dniepr, i osiadły w kraju nazwanym po dziś dzień gubernją Kijowską, i brzegach rzeki Sozy w gubernji Mohylewskiej.”
„Długosz dowodzi, że Rusini pochodzą od Polaków (Ruthenorum ex Polonis descendentium). Stryjkowskiemu zdaje się, że wie rok, w którym Kijowianie z nad Wisły mieli przenieść się nad Dniepr. (Kron. Rozdz. XI, str. 3.)” cyt.marucha.wordpress.com
Paweł Bohdanowicz
24 stycznia 2017 o 21:41Panie Jopek,
A kultura kijowska… archeologia… coś z tych rzeczy? Nie? Tylko Długosz? 🙂 🙂 Będziemy dalej bawić się w „autochtonizm”?
Mimo wszystko polecam ciekawy wykład:
https://www.youtube.com/watch?v=vVYzB9HWcr8
jopek
25 stycznia 2017 o 11:02Panie Bohdanowicz,
A co ma piernik do wiatraka? Tyle samo to mają dawni Rusini do dzisiejszych Ukraińców. A może oni chcieliby mieszkać w Polsce a nie na Ukrainie?
Zważywszy na to, że nikt się ich o zdanie nie pytał, a Ukrainę stworzył Stalin a nie OUN/UPA. OUN/UPA wszystko przegrał u Ruskich, a u Polaków byłoby to samo. Jakoś tak się składa, że to nie Zakerzonie chce dziś być w Ukrainie. Ciekawe co by było gdyby tak rozdawać Kartę Polaka wszystkim co chcą ją mieć, bez żadnego wyjątku? Ilu wówczas Rusinów by chciało być Ukraińcami w Galicji?
Pycha kroczy przed upadkiem, więcej pokory panie Bohdanowicz.
SyøTroll
24 stycznia 2017 o 15:13Skądinąd miło, że ktoś raczył przypomnieć męczenników z Pratulina. problemy nie zaczęły się po trzecim rozbiorze, tylko wcześniej, kiedy po Trydencie starano się podporządkować władzy papieskiej całe chrześcijaństwo, występowały tendencje w kierunku rebaptyzacji prawosławnych jako odstępców od jedyniezbawczego kościoła rzymskiego. Wobec powołania w 1589 roku patriarchatu moskiewskiego rozpoczęła się rywalizacja pomiędzy hierarchią WKL a Moskwą. Do trzeciego rozbioru unici byli tymi dobrymi bo propapieskimi i propolskimi, dysunici złymi, bo antypapieskimi i promoskiewskimi. Po trzecim rozbiorze „dobrzy” ze „złymi” zamienili się miejscami.
Aztek_Anonim
24 stycznia 2017 o 18:58Rusini w ówczesnym znaczeniu nie musieli być Ukraińcami. Pan nazi banderowiec powinien się douczyć.
Tomasz
8 lutego 2020 o 11:38W kontekście medalu, to mogę przytoczyć poniższy cytat i wkleić link do zdjęć z ogłoszenia:
„Artefakt intencjonalny” z 1874 roku upamiętniający męczeństwo Unitów w Pratulinie.
Brąz
Średnica 64 mm
Waga 101,3 g.
Awers: Tarcza herbowa polsko-litewsko-wołyńska ułożona na mogile z krzyżem i koroną cierniową, w otoku legenda:
BRACIOM RUSINOM POMORDOWANYM PRZEZ CARAT MOSKIEWSKI ZA WIERNOŚĆ DLA KOŚCIOŁA I POLSKI
Rewers: Otwarta księga z napisem MARTYROLOGIA POLSKA / WŁOŚCIANIE i nazwiskami kilkunastu osób, wokoło WOJEWÓDZTWA PODLASKIE I LUBELSKIE / POLUBICZE – DRELÓW – PRATULIN
„Braciom Rusinom pomordowanym przez carat moskiewski za wierność dla Kościoła i Polski”. Prezentował skalisty kurhan z krzyżem na szczycie oplecionym cierniem i liśćmi palmy. Pod nim znajdowała się tarcza herbowa z godłem Polski, Litwy i Rusi. Na odwrocie centralnie po łożona księga martyrologii Polaków zawierała 18 nazwisk włościan z Polubicz, Drelowa i Pratulina, który zginęli, broniąc unickich świątyń przed carskimi wojskami. Nad wykazem męczenników jaśniała gwiazda, a poniżej położone były dwie gałązki palmowe końcami na krzyż związane.”
Literatura: Hutten-Czapski 6101, oraz: Medale religijne, cz. 2, s. 66-67.
Źródło: https://www.olx.pl/oferta/medal-z-1874-r-unitom-z-pratulina-drelowa-polubicz-braciom-rusinom-CID767-IDDwOKR.html
Tomasz
26 stycznia 2021 o 12:50https://www.olx.pl/oferta/medal-z-1874-r-braciom-rusinom-za-wiernosc-dla-kosciola-i-polski-CID767-IDDwOKR.html