Grecja stała się pierwszą po Ukrainie ofiarą Kremla. Celem dalekosiężnym jest zablokowanie rozszerzenia Unii Europejskiej i doprowadzenie do jej rozpadu.
„Przeciwko nam Putin wykorzystuje siłę militarną. Przeciwko UE, finansując partie skrajnie lewicowe – jak w Grecji i skrajnie prawicowe – jak we Francji” – pisze na FB ukraiński deputowany Jurij Łucenko.
Głównym celem Putina jest niedopuszczenie do rozszerzenia i rozpad UE. Pragnie, wzorem cara Aleksandra i wodza Stalina, podzielonej Europy. Kara za ignorowanie lekcji historii może być wysoka – alarmuje Łucenko.
W związku z sytuacją w Grecji pojawia się pytanie, w jaki sposób będzie się zachowywała w przyszłości w NATO. Czy Ateny mogą zagrać w nim kiedyś kartą rosyjską? – zastanawia się z kolei niemiecka Deustche Welle.
Powodu do takich spekulacji dostarczył m.in. sam grecki rząd. W marcu, w Moskwie, na kongresie poświęconym polityce bezpieczeństwa, na którym uznano NATO za czynnik zagrażający bezpieczeństwu Rosji, jeśli nie wręcz pokojowi na świecie, gościem oficjalnym był grecki minister obrony Panos Kammenos. Był on tam jedynym ministrem obrony państwa członkowskiego NATO.
Tak zwane koła patriotyczne w Rosji stale podkreślają bliskie związki emocjonalne, kulturalne i charakterologiczne pomiędzy narodami rosyjskim i greckim, wynikające w dużym stopniu z ich przynależności do prawosławia, a rosyjscy nacjonaliści i szowiniści nie bez powodu kokietują Greków korzyściami, jakie mogliby odnieść z chwilą przystąpienia do Unii Euroazjatyckiej (EAU), pomyślanej jako alternatywa wobec UE.
Z gospodarczego punktu widzenia wyjście Grecji ze strefy euro oznacza dla Rosji znaczne korzyści. „Rosyjscy inwestorzy czekają na ogłoszenie niewypłacalności Grecji”, stwierdziło otwarcie moskiewskie radio Wiesti-FM. Zdaniem Alexandra Baunowa z moskiewskiej centrali Fundacji Carnegiego po Grexicie wszystkie interesujące dla rosyjskich inwestorów obiekty w Grecji, takie jak infrastruktura, rafinerie, linie kolejowe czy porty, staną się dużo tańsze. A gdyby za Grexitem miało nastąpić wyjście Grecji ze struktur UE, wtedy rosyjscy inwestorzy nie musieliby obawiać się unijnych przepisów, które do tej pory skutecznie wiążą im ręce.
Bliższa współpraca gospodarcza Grecji z Rosją po przywróceniu przez rząd w Atenach drachmy miałaby dla obu państw same korzyści, twierdzi prof. Kirył Koktisz z MGIMO: „Grecja otrzymałaby szansę stania się ważnym pośrednikiem handlowym w sprzedaży rosyjskiego gazu”. Jej rola wzrosłaby jeszcze bardziej, po odrzuceniu Europejskiej Karty Energetycznej i innych przepisów, dodaje.
W połowie czerwca koncern Gazprom podpisał z rządem w Atenach memorandum w sprawie przeprowadzenia przez terytorium Grecji nitki planowanego gazociągu Turecki Potok (Turkish Stream), w którą Gazprom chce zainwestować około 2 mld euro w ciągu paru najbliższych lat. Świadczy to wyraźnie o chęci Moskwy zapewnienia sobie długofalowego wpływu w Atenach – komentuje Deutsche Welle.
„Nonszalancja, z jaką wielu polityków od miesięcy spekuluje na temat Grexitu, świadczy o tym, że większość z nich nie wzięła pod uwagę faktu, iż na UE spadną dodatkowe koszty, gdy Grecja będzie zmuszona wystąpić ze strefy euro. UE będzie musiała, jeśli faktycznie nie stanie się cud, przygotować kosztowny plan przeciwdziałania katastrofie, by zapobiec wybuchowi chaosu i anarchii w tym kraju. Ta grecka tragedia jest też europejską tragedią” – pisze niemiecki „Mannheimer Morgen“.
A „Stuttgarter Zeitung“ podsumowuje sytuację tak: „Odwracanie głowy już nie pomoże. Merkel musi teraz powiedzieć, najlepiej wraz z prezydentem Francji Francois Hollandem, jaką chce obrać drogę. Gdyby na jej miejscu był Helmut Kohl, odpowiedziałby pewnie tak: musimy zrobić wszystko, aby uniknąć rozpadu strefy euro i UE! Do Grexitu nie może dojść! Ale kto jest dziś w stanie powiedzieć, ile z Europejczyka Kohla tkwi w Angeli Merkel?”
Kresy24.pl/dw.de, zik.ua
12 komentarzy
Oliwer
7 lipca 2015 o 13:05Skośnooki Putler cieszy się, ale ten się cieszyć będzie naprawdę ,kto się będzie cieszyć ostatni. Na pewno nie będzie nim władca Mordoru.
sandvinik
7 lipca 2015 o 15:13elfy i hobbity też już widzisz?
olek
7 lipca 2015 o 13:25a co innego może napisać ten Łysenko neobanderowiec i nacjonalista
hmm
7 lipca 2015 o 13:40nie bedzie rozpadu ani EU ani NATO, jesli odrazu ise greków wypieprzy z tych organizacji niech sie spikaja z putinem
Barnaba
7 lipca 2015 o 14:27Żeby Łysenkę cytować to już trzeba naprawdę czytelników za niezbyt rozgarniętych uważać…
maciek
7 lipca 2015 o 15:35Czasem cytują i Żyrinowskiego. Informują przecież kto co powiedział, od ciebie tylko zależy czy bierzesz informacje tu podane na poważnie. Od tego są media, żeby informować. Poznać opinie potencjalnych wrogów też nie zaszkodzi.
gość
7 lipca 2015 o 14:34NATO istnieje tylko teoretycznie jak nasz kraj. gdyby USA go nie spajało to nie ma żadnej solidarności pomiędzy krajami Europy, zresztą i tak jej nie ma! nie myślcie że was obroni Hiszpania czy Włochy. to zwykli figuranci. należą do NATO dla prestiżu a nie by kogoś bronić a zagrożenie zawsze było ze wschodu. jak się zachowają Niemcy to też jest wielka niewiadoma.
miki
7 lipca 2015 o 15:04Muszę przyznać że Putin mnie nie przestaje zadziwiać. Wciąż robi wszystko, zresztą jako jedyny(!), w dodatku rusek aby odbudować dawną Rzeczpospolitą i silną jak nigdy przedtem.Oczywiście robi to nieświadomie:) Chyba wszyscy zgodzimy się że UE była od 2004 dla Poslki świetną trampoliną, zresztą nadal nią jest aby nadrabiać stracony czas i gonić Zachód. Jednak każda następna perspektywa unijna to mniej środków jakie dostajemy a większy jaki samy musimy łożyć na UE. W mediach co rusz przeczytamy iż w perspektywie 2014-2020 otrzymamy ponad 100 mld Euro ale ciężko jest znaleźć wzmiankę że sami wyłożymy około 35 mld Euro. Ponieważ nasza gospodarka na tle innych rośnie i to szybko w następnej perspektywie czyli po roku 2020 będzie to już coś około 50 na 50-czyli dostaniemy mniej więcej tyle ile wydamy ,a wszelkiego typu obostrzenia pozostaną.UE w dodatku mająca problemy sama ze sobą (nie mówiąc już nic o strefie Euro) będzie dla szybko rozwijającej się Polski kulą u nogi a nie pociągiem szybkiej prędkości.Trzeba by było łożyć na przysłowiowego Greka ,nie dostając nic w zamian.Najmądrzej byłoby to towarzystwo po 2020 po prostu opuścić ale nie ma takiej możliwości prawnej i w ogóle politycznej.I tu właśnie przychodzi Putin-płaci ogromne pieniądze, pracują nad tym myślę dzień i noc tysiące ruskich i robi nam tą robotę aby się to wszystko rozleciało. A co że rynku nie będzie który to kupuje nasze towary? Przeciez my sprzedajemy asortyment tani a nie drogi jak Francja czy Niemcy.Rynek nam się zwiększy ,a nie ograniczy! No i rzecz najwazniejsza-kraje Europy Wsch. które teraz wszystkie przymilają się do Niemiec czy będa tego chciały czy nie wpadną w orbitę Polski tak jak to było za Jagiellonów.Amen.Dodam jedynie że moim zdaniem Rosja to największy, odwieczny nasz wróg i nic się przez setki lat nie zmieniło co nie zmienia faktu ,że Putin obecnie strzela gole do własnej bramki i to jednego za drugim………
Tykariew
8 lipca 2015 o 01:36tak tak polski pigmeju, Putin zrobi wszytsko żeby powstała polsko-chińska granica na Uralu…
A skończy się jak zawsze, tym razem niemiecko-rosyjską granicą na Wiśle :))
Woland98
7 lipca 2015 o 18:12Tu dała Zydo Komuna.
JURIJ RUSKI BANDYTA
8 lipca 2015 o 16:19BYŁ JUŻ BRICS KTÓRY MIAŁ PRZEWRÓCIĆ CAŁY ŚWIAT A ZOSTAŁA Z NIEGO KAMIENI KUPA – Z KREMLEM BĘDZIE TO SAMO… })
Bob
27 sierpnia 2015 o 14:41A ja się pytam kiedy Europa była zjednoczona?