W poniedziałek 26 marcamają się rozpocząć rozprawy sądowe obrońców praw człowieka, działaczy i zwykłych mieszkańców Mińska, którzy 25 marca zostali zatrzymani w centrum stolicy na placu Jakuba Kołasa. Wszyscy oni zamierzali wziąć udział w tradycyjnym „Marszu Godności i Wolności”, z okazji 100. rocznicy proklamowania niepodległości pierwszego w historii państwa białoruskiego.
Jeszce kilka dni temu można było mieć nadzieję, że taka sytuacja jaka miała miejsce przed rokiem, a więc masowe aresztowania i pałowanie uczestników pokojowej akcji to przeszłość. Po tym, jak w ramach szerokiej koalicji tworzącej Białoruski Kongres Narodowy powołano kilka miesięcy temu komitet organizacyjny obchodów 100- lecie BRL, wydawało się, że tym razem Białorusinom uda się godnie świętować.
Jak pisze Natalia Radina na portalu charter97.org, pojawił się nawet przedsmak euforii i radości. Komitetowi organizacyjnemu udało się uzgodnić i zatwierdził ogólny scenariusz święta. Ba, nawet oficjalne władze zaproszono do wspólnego świętowania wspaniałej daty. Te oczywiście odmówiły, bo zjednoczona opozycja jest dla reżimu straszniejsza niż wojna nuklearna. Mimo to tliła się gdzieś nadzieja, że nawet władze nie odważą się zepsuć święta.
Ale pod koniec lutego reżim narzucił własny scenariusz świętowania: tylko koncert i tylko z wyznaczonymi przez niego organizatorami. Wielki koncert i wiec także nie były częścią planów KGB. Instytucje państwowe, fabryki, uniwersytety i szkoły otrzymały prikaz z góry, żeby zniechęcać, a w niektórych przypadkach zakazywać uczestnictwa w uroczystościach, i nie chodziło tylko na Placu Jakuba Kołasa, gdzie miał się rozpocząć marsz, ale także obok opery, gdzie planowano legalną imprezę. Na portalach społecznościowych pojawiały się informacje o oświadczeniach, które podsuwano pracownikom i studentom do podpisania, w których mieli deklarować, że nie pójdą na uroczystości Dnia Wolności, ponieważ są one sprzeczne z ideologią państwową.
Tu trzeba zwrócić uwagę, że z różnych powodów nie wystąpiły na koncercie gwiazdy białoruskiej muzyki. Zabrakło Siergieja Michałoka z zespołem BRUTTO, Lavona Wolskiego i innych.
O pokojowym marszu ze Statkiewiczem na czele nie mogło być mowy. Według wstępnych danych, liczba osób zatrzymanych 25 marca w Mińsku wynosi nieco ponad 60 osób. Rankiem 26 marca ustalono nazwiska 42 aresztantów. W innych miastach zatrzymano ponad 50 osób.
Nie szczędzono dziennikarzy, obrońców praw człowieka, działaczy społecznych, politycznych, i zwykłych mieszkańców Mińska, którzy ośmielili się 25 marca przyjść na plac Jakuba Kołasa.
Dziennikarkę telewizji Biełsat Olgę Czajczyc i jej męża Andrieja Kozieła zatrzymywały w drodze do Mińska co kilkaset metrów patrole milicji drogowej. Okazało się, że mieli zapisane numery rejestracyjne ich samochodu. Koniec końców mężczyznę odesłali do szpitala psychiatrycznego. Kilku żurnalistów zatrzymali w chwili, gdy ci filmowali bezprawie milicji. Wielu korespondentom lokalnym, na polecenie władz sieci komórkowe blokowały łączność telefoniczną. Transmisje na żywo były przerywane.
Współpracownicy organizacji broniących praw człowieka, którzy wyszli na ulice miasta obserwować akcje również zostali zatrzymani. Ponad tuzin protokołów administracyjnych spisanych w niedzielę, dotyczyło ich udziału w nielegalnym masowym wydarzeniu. Kilkoro osób zostało oskarżonych o nieposłuszeństwo wobec funkcjonariuszy milicji. W poniedziałek 26 marca przed sądem ma stanąć min. obrończyni praw człowieka CPC „Viasna” Anastasia Łojko, i czterej inni obserwatorzy z ramienia tej organizacji.
I wreszcie godzina 14.00 czasu miejscowego. Na skwerze przed Teatrem Baletu i Opery w Mińsku rozpoczyna się koncert z okazji jubileuszu BRL (pod nadzorem OMON-u). Wydawać by się mogło – jest pięknie. Ale nie jest, bo do aresztów i więzień zwożono dziesiątki tych, którzy chcieli świętować tradycyjnie, w marszu pod biało – czerwono – białymi flagami, a później na wspólnym koncercie.
Jak pisze Radina, radości nie ma, jest tylko odczucie udziału w wyreżyserowanym spektaklu, w którym naród występuje w roli marionetki.
I na koniec promyk nadziei. Jak pisze redaktor naczelna charter97.org, nieoczekiwana decyzja o zwolnieniu z więzień kilku liderów opozycji, w tym Mikoły Statkieiwcza i Uładzimira Nieklajeua świadczy o tym, że reżim białoruski, pomimo prężenia muskułów, jest bardzo słaby.
„Nie ma wątpliwości, wszyscy zostali uwolnieni pod presją opinii międzynarodowej. Tak więc można wpływać na reżim. Szkoda tylko, że my, Białorusini, nie mamy takiego wpływu”.
Kresy24.pl/charter97.org/spring96.org/AB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!