Szef Litewskiej Służby Geologicznej Jonas Stakunas podsumował prowadzone przez polskich naukowców prace badawcze nad strukturą Góry Giedymina, która wraz z zdobiącą ją basztą stanowi najważniejszy landmark Wilna i całej Litwy.
Temat geologii Góry Giedymina (a. Zamkowej) wrócił niczym bumerang po ostatnich nawałnicach, które na nowo zagroziły zabytkowemu kompleksowi topograficzno-archeologicznemu.
Wezwani na pomoc eksperci z Polski, przy użyciu „metody nieinwazyjnej” (proszę nas nie pytać, co to znaczy) doszli do wniosku, że dotychczasowe prace melioracyjne miały jeden grzech pierworodny.
Do tej pory uważano, że struktura wzniesienia przypomina, mówiąc obrazowo, napoleonkę, względnie napoleonkę wielopiętrową, tzn. że poszczególne piętra przemieszczają się względem siebie dzięki warstwom ziemnego „kremu”.
Tymczasem, jak tłumaczy Jonas Stakunas, porównanie z napoleonką jest chybione. Góra Giedymina, gdyby zrobić jej przekrój, ukazałaby się na naszym oczom na podobieństwo kruchego ciasta – tak, jak ma to miejsce w kopalniach.
Jak tłumaczy Grzegorz Pacanowski z Państwowego Instytutu Geologicznego, wiele czynników mogło złożyć się na taki stan rzeczy: wycięcie porastających wzgórze lasów, pochówki w powstaniu styczniowym, prace archeologiczne…
Jakkolwiek sytuacja jest poważna, Góra Zamkowa postoi jeszcze wiele lat. Musi. Na ratowanie wizytówki Wilna litewski rząd przeznaczył 3 miliony euro.
Kresy24.pl / wilnoteka.lt
4 komentarzy
Paweł Bohdanowicz
14 lipca 2017 o 12:01Metoda nieinwazyjna, to po prostu metoda badania zabytku bez jego niszczenia / uszkadzania.
Przykładowo:
Wybicie dziury w kościelnej podłodze dla sprawdzenia, czy są pod spodem krypty, to metoda inwazyjna.
Przejechanie po tej podłodze georadarem, to metoda NIEINWAZYJNA.
Paweł Bohdanowicz
14 lipca 2017 o 12:30Polscy badacze użyli zapewne właśnie metod georadarowych. Wysyła się w ziemię (albo w innych wypadkach na przykład w mur) sygnał radiowy albo akustyczny i sprawdza (dane obrabia oczywiście komputer) jak silny i jak opóźniony sygnał odbity od poszczególnych warstw wraca do aparatury. Nadajnik i odbiornik może być w jednym miejscu, ale można też w innym miejscu „wpuszczać” sygnał, a w innym odbierać go – zależnie od wielkości i budowy badanych struktur.
Komputer na monitorze pięknie wyrysowuje to, co znajduje się pod ziemią.
Basia
14 lipca 2017 o 16:42Nikt nie zna inwazyjnych metod badania siekierami i widłami jak Pawło Bohdanenko.
Izhora
15 lipca 2017 o 18:00No i po cholerę trzeba było wycinać te drzewa? Rosły ładnie dziesiątki, kaby nie setki lat, góra ładnie, zielono/kędzierzawo wyglądała, nic tam się kryminalnego nie działo. Tera przyszła moda na łyse połacie (to się nazywa porządek!) – no i macie Łysą Górę, jeszcze parę meteoochlai i wiedźmokadryli i po zabytku. Ktoś gdzieś zjadliwie zauważył, że wieża nie runie tylko zjedzie ładnie na dół i nie trzeba bedzie wysilać się zwiedzając – dba się o turystów, co!