
Collage / screen z nagrania
Dziewiątego nie spalili. Bo jechało tylko osiem.
Kolejna rosyjska kolumna pancerna wpadła w ukraińską zasadzkę ogniową na jednym z odcinków frontu wschodniego. Tym razem jechało gęsiego 8 czołgów i wozów bojowych, część z desantem.
Scenariusz był tradycyjny i wręcz podręcznikowy: w porę dostrzeżone, precyzyjnie namierzone i głęboko spenetrowane przez ukraińskie drony z oddziału Ptaki Madziara oraz pociski przeciwpancerne. Z nagrania wynika, że nie ocalał ani jeden – zamieniły się w kolejny stalowy cmentarz.
Większość piechoty, która częściowo zdążyła ewakuować się z uszkodzonych i płonących pojazdów, została dobita małymi dronami-kamikaze. Rosyjscy generałowie kolejny raz wysłali swoje pancerne kolosy i ludzi na pewną rzeź. A satysfakcji z tego żadnej, bo nie przesunęli linii swoich pozycji nawet o metr.
Wielu dziennikarzy zastanawia się, czy Władimir Putin korzysta w ogóle kiedykolwiek z Internetu, czy polega wyłącznie na meldunkach swoich dowódców, że „wszystko przebiega zgodnie z planem”. Przecież, gdyby zobaczył to na własne oczy, to za taką „penetrację bez satysfakcji” natychmiast powinny polecieć generalskie, a przynajmniej pułkownikowskie głowy.
Zobacz także: Jest odpowiedź Rosji na ultimatum USA i Ukrainy! Wojna, czy pokój?
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!