Ponad dwa tysiące pojazdów czeka na odprawę w Dorohusku na granicy polsko-ukraińskiej. Mieszkańcy przygranicznych miejscowości alarmują, że sytuacja jest patowa, choć protestujących obecnie nie ma na trasie z uwagi na tymczasowe zawieszenie strajku.
Polska policja przyznaje, że pierwszy raz mierzy się z taką skalą zjawiska i dostrzega problem, ale gdy w poniedziałek demonstranci powrócą na swoje stanowiska, może być jeszcze gorzej.
Kolejka ciężarówek oczekujących na odprawę w Dorohusku jest rekordowa i stale się powiększa. Dziś rano wynosiła około 2200 pojazdów i 65 kilometrów korka na drodze krajowej nr 12.
– Jedziemy tędy, bo tu Polacy nie protestują
– tłumaczą ukraińscy kierowcy.
Problem w tym, że drogi dojazdowe do przejścia granicznego nie są na to przygotowane i często trzeba ryzykować wjeżdżając na przeciwległy pas lub na wysepki.
Taka sytuacja wynikła z tego, że w poniedziałek wójt Dorohuska Wojciech Sawa postanowił rozwiązać protest przewoźników na granicy.
Manifestanci rozeszli się, ale jednocześnie złożyli zażalenie na decyzję włodarza gminy. Wczoraj Sąd Okręgowy w Lublinie zdecydował o uchyleniu decyzji wójta.
– Dziś jeszcze damy spokój, ale od poniedziałku wracamy na granicę
– powiedziała Edyta Ozygała, przewodnicząca protestu.
Złożono też kolejne wnioski o rejestrację protestu w gminie – tym razem w kilku miejscach.
Zapowiedź musiała szybko dotrzeć do ukraińskich przewoźników, którzy widząc jak wygląda sytuacja na innych przejściach postanowili podjąć próbę przejazdu przez Dorohusk, póki nie wróci tam protest.
W efekcie mówimy o rekordowej kolejce tirów.
– Z taką skalą problemu jeszcze nie mieliśmy tu do czynienia
– powiedział kom. Ewa Czyż z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Przedstawicielka policji dodała:
– Kolejka stwarza duże niebezpieczeństwo zarówno dla samych kierowców, jak i okolicznych mieszkańców. Robimy, co możemy, ale sytuacja jest trudna.
Sytuacja pokazuje także, że większość postulatów protestujących polskich przewoźników faktycznie ma sens.
W końcu przewozy humanitarne przepuszczane są przez każde przejście graniczne, a właśnie konieczność ich realizacji stała za decyzją o podpisaniu umowy pomiędzy Unią Europejską i Ukrainą o zniesieniu zezwoleń dla transportowców.
Umowa ta miała umożliwić pomoc, a sprawiła, że kolejne kraje zgłaszają problemy na granicy. A od poniedziałku, kiedy protest w Dorohusku zostanie wznowiony sytuacja może być jeszcze gorsza.
RTR na podst. serwis X, interia.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!