Generał Władysław Anders –
Narodu i sprawy polskiej przewodnik
Część 1: Veritate ac labore!
Jeden z bardziej świetlistych wzorów postępowania zgodny z unikalnym na skalę światową, a szczególnie właściwym narodowi polskiemu, imperatywem wolności to życie Władysława Andersa. Nazwanie generała Andersa przewodnikiem narodu polskiego, zwłaszcza w świetle wydarzeń znanych jako ,,ewakuacja polska z terenów ZSRR”, nie może być uznane za nadużycie. O roli Władysława Andersa w oswobodzeniu tysięcy Polaków i przeprowadzeniu ich z Buzułuk, przez Jangi-Jul, Teheran, aż na Bliski Wschód będzie traktować ten i kolejne artykuły w ramach kolumny ,,Polacy na (Bliskim) Wschodzie”.
Arkon, ułan i elew
Ludzie stają się wielcy przez swe czyny, przez wiarę w słuszność i celowość swego postępowania, a także dzięki zbawiennemu uświadomieniu, że ziszczanie wizji znajduje początek w życiodajnym ruchu, czynie niewstrzymanym trupim obliczem nieuniknionej śmierci. Nie zmienia to jednak faktu, że w żyłach ich płynie krew utlenowana, a w aortach odtlenowa, że rządzą nimi różne namiętności, że mniejszą częścią z nich powoduje chęć intelektualnego rozwoju, że tak jak wiele dzisiejszej młodzieży studiują i dają się ponieść różnym życiowym przygodom.
Władysław Anders urodził się 11 sierpnia 1892 roku w Błoniach. Rodzice jego byli protestantami o korzeniach niemiecko-inflanckich, dlatego też został ochrzczony w Kościele Ewangelicko-Augsburskim. Mimo niemieckiego rodowodu, rodzinę Andersów cechowało silne spolonizowanie.
Ścieżka edukacyjna Władysława rozpoczęła się w warszawskim gimnazjum realnym. Ukończona szkoła średnia i dobre predyspozycje fizyczne pozwoliły mu na dołączenie w randze chorążego do 3 Noworosyjskiego Pułku Dragonów Jej Cesarskiej Mości Wielkiej Księżny Heleny Władimirowny. Ulokowany w Rydze, Władysław podjął studia na Wydziale Mechanicznym (1911-1912) i Wydziale Handlowym (1912-1914) Politechniki Ryskiej, podczas których, w 1911 roku, został przyjęty do Korporacji Akademickiej Arkonia – drugiej co do starszeństwa po Konwencie Polonia Korporacji Akademickiej założonej 9 maja 1879 roku. Nazwa ,,Arkonia” jest nawiązaniem do legendarnej pogańskiej świątyni Światowida usytuowanej na północnym przedgórzu słowiańskiej wyspy Rugii. Owe miejsce kultu, wybudowane przez Wenedów, a zburzone przez Germanów w 1168 roku, stanowiło parafrazę celu przyświecającego korporantom będącym ochroną polskości na krańcach dawnych ziem polskich.
Biblioteczną ciszę studenckiej egzystencji przerwał wystrzał z pistoletu Gavrila Principa oddany w pierś arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Koło, nomen omen, zamachowe dziejów rzuciło Władysława Andersa wraz z 3-im pułkiem dragonów aż nad Morze Czarne i Bałkany. Podczas zmagań wojennych przyszły generał został ranny trzykrotnie. Nie przeszkodziło mu to w skorzystaniu z rocznego kursu w akademii wojskowej w Petersburgu, gdzie w połowie lutego 1917 roku car Mikołaj nadał mu dyplom.
Dalsze losy Władysława były znacznie bardziej pomyślne niż Jego Cesarskiej Mości. Rewolucja bolszewicka zastałą Andersa w Rumunii, gdzie pełnił obowiązki szefa sztabu 7-3j dywizji strzelców. Był to sposobna chwila, aby nałożyć orzełka polskiego. Władysław Anders wstąpił do 1-go pułku ułanów krechowieckich, co pozwoliło mu na wzięcie udziału, już jako szef sztabu 7-ej dywizji strzelców polskich, w formowaniu I Korpusu Polskiego pod generałem Józefem Dowbor-Muśnickim. Piastując funkcję szefa sztabu Armii Wielkopolskiej wraz z Ignacym Paderewskim, nota bene filistrem warszawskiej Korporacji Akademickiej Patria, przyczynił się do sukcesu Powstania Wielkopolskiego.
Wraz z końcem zawieruch wojennych po raz ostatni dane jest Władysławowi zasiąść w studenckiej ławie. Studia w École Superieure de Guerre w Paryżu oraz staż liniowy we Francji przypadające na lata od 1921 do 1924, Filister Anders będzie pamiętać jako jeden z najszczęśliwszych okresów w swym życiu. Wydarzeniem przykrym i wielokrotnie powracającym na usta i na, zdawałoby się naturalnie nieformalne, panele dyskusyjne prowadzone między rządowo-wojskowymi przedstawicielami Rzeczypospolitej w latach utraty niepodległości, był tak zwany przewrót majowy 1926 roku. Zgodnie z przysięgą daną Prezydentowi Stanisławowi Wojciechowskiemu Władysław Anders jako szef sztabu wojsk rządowych pozostał stanął po stronie lojalistów, będąc tym samym zmuszonym do walki przeciw „własnym braciom”.
Czy to z powodu nieufności wobec człowieka, który stanął po stronie przegranej, czy z przyczyn innych oddelegowano Andersa jako dowódcę brygady kawalerii na rubieże Rzeczypospolitej do miast, w których dzisiaj wciąż żyją Polacy, których starszyzna mogła nawet spostrzec swymi podówczas dziecięcymi oczami przyszłego Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych. Mowa tu przede wszystkim o Równem, Krzemieńcu, Brodach i Baranowiczach.
Lidzbark – Warszawa – Jaworów – Lwów
Zaznajomienie się Andersa z południowo-wschodnimi ziemiami Rzeczypospolitej okazało się niezwykle przydatne w obliczu drugowojennych wydarzeń. A że do wojny dojdzie, wiedziano już wiosną 1939. Dlatego też przetransportowano Andersa pierwej pod Sierpc, a dalej nad granicę z Prusami Wschodnimi do Lidzbarka. Działania fortyfikacyjne, zauważa Anders, podjęto zbyt późno i w sposób rażąco nieadekwatny do siły ognia jaką dysponował wróg.
Przychodzi 1 września, wiadomość o zbombardowaniu Warszawy nie wpływa dobrze na morale. Niemcy nacierają także od Prus Wschodnich. Najmocniejsze natarcie przyjmuje Mława broniona przez 20-tą dywizję piechoty znajdującą się na lewo od pozycji Andersa. Już 3 września wspomniana dywizja ma odejść na tyłową pozycję. Anders dostaje rozkaz przejęcia nad nią dowodzenia, a także nad 8-mą dywizją. Komunikację naziemną utrudniają tłumy uciekających cywilów. Lotnicy niemieccy nie znają litości bombardując wszystkich, również dzieci. „Widzę, jak lotnik niemiecki kołuje nad gromadą koło setki małych dzieci, wyprowadzonych przez nauczycielkę z miasteczka do pobliskiego lasu. Zniża się na 50 m, rzuca bomby i strzela z karabinu maszynowego. Dzieci rozpryskują się jak wróble, ale kilkanaście barwnych plam zostaje na polu. Mam przedsmak tego, jak będzie ta wojna” pisze Anders.
Znacząca przewaga wojsk pancernych wroga zmusza Andersa do wydania rozkazu odwrotu prze mosty w Płocku i w Wyszogrodzie. Zmagania wojenne są tak dynamiczne i wielopłaszczyznowe, że nie będąc wojskowym trudno jest przedstawić je w sposób klarowny, zachowując przy tym synchroniczny tryb ich zachodzenia. Dość stwierdzić, że Anders trafia do Rembertowa, gdzie otrzymuje telefoniczny rozkaz od dowódcy obrony Warszawy generała Julisza Rómmela – ma on objąć dowództwo nad obroną Wisły na południe od Warszawy. Anders, będąc w Warszawie dwukrotnie 11 i 12 września, jest pod ogromnym wrażeniem wysokich morale warszawiaków oraz przygotowania stolicy do obrony. Następnie padają rozkazy przemieszczenia się w rejon Parczewa. Dalej Anders udał się wraz ze swymi ludźmi do Lublina. Niedługo potrwało aż Niemcy zajęli miasto.
17 września objawia się twarz czerwonego skrytobójcy – wszystkie oczy są wlepione w Andersa, który decyduje przedostać się na południe. Tam spotyka generała Dęba-Biernackiego, nie będącego w stanie unieść ciężaru kryzysowej sytuacji. Jego rozkazy nacierania we wszystkich kierunkach są niekoherentne i, pisząc słowami Andersa, ,,całkowicie chybione”. Władysław wykonuje jednak polecenia. Kolejne akcje Andersa przynoszą liczne sukcesy, pomimo których przewaga wroga jest druzgocąca i wymusza przemieszczenie sił generała w kierunku na Jaworów-Sambor.
Poruszanie się w większej grupie groziło szybką detekcją ze strony nieprzyjaciela. Ten fakt, jak i przemęczenie nakłoniły Andersa do wydania rozkazu podzielenia swoich sił na mniejsze grupy. W takich ugrupowaniach miano podjąć próbę przedostania się na Węgry.
Grupie, w której znalazł się sam generał Anders, udawało się przemykać obok biwakujących oddziałów sowieckich w odległości niekiedy nie przekraczającej 100 metrów. Minięto Sambor i dzięki przewodnikom przedostano się przez góry na wysokości miejscowości Turka. W chwili mijania wsi Zastówka, grupa Andersa została zaatakowana prez mieszaną rosyjsko-ukraińską bandę. Lunął deszcz kul, doszło do walki wręcz, w której garstka Polaków przepojona wielopokoleniową dzielnością sarmacką i chłopską wytrwałością mężnie stawiła czoła napastnikom. Generał Anders został dwukrotnie ranny, w tym w krzyż i biodro. Rozkazał swym druhom salwować się ucieczką na Węgry, jego zaś zostawić. Wierni żołnierze kategorycznie odmówili i unieśli generała w bezpieczne miejsce, gdzie ten powtórzył swój rozkaz. O świcie grupa dotarła do wsi Jasionki Stasiowe. Jeden z jej mieszkańców, gdy tylko się zjawili, poinformował milicję w skute czego Polaków pojmano i odtransportowano do Starego Sambora – do dowództwa armii czerwonej.
Dalsze losy to szereg upokarzających, brutalnych przesłuchań prowadzonych przez ordynarne czerwonomyślne płody bolszewickiego systemu. Ze Starego Sambora przetransportowano Andersa do szpitala w Stryju, gdzie ranny został dopiero opatrzony. 1 października Polacy byli już we Lwowie. Ulokowano ich obok hotelu George, potem zaś miano wszystkich wywieźć ze Lwowa w nieokreślonym kierunku – najprawdopodobniej do Katynia. Zrządzeniem losu samochód się popsuł, a coś z tak ważnym jeńcem należało się zrobić. ,,Krzyczę, że krwawię, że w ogóle nie mogę się ruszać, i w końcu uzyskuję zgodę na przewiezienie mnie wraz z moim ordynansem Tomczykiem do szpitala.” Ostatecznie tym szpitalem okazał się gmach przy ulicy Kurkowej 33 na Łyczakowie, gdzie prócz odwiedzin wielu znanych twarzy, wiernych towarzyszy broni, wizyty zaczęli składać przedstawiciele władzy bolszewickiej oferujący Andersowi stanowisko dowódcy armii czerwonej, którego ten nie chciał przyjąć.
Z Łyczakowa Andersa przeniesiono do więzienia Brygidki. Stwierdzenie, że czerwony bies zabrał Arkona w najpodlejsze czeluście piekieł mogłoby posłużyć za najzręczniejszy eufemizm. Cele były przepełnione. Te przeznaczone dla 10, 12 osób mieściły po 100 i więcej. Robactwo uczyniło z ciał więźniów prawdziwą promenadę. Brud był wszechobecny, a wody, również do picia, nie wydawano. Racje nie były „żywnościowe”… były głodowe.
1 stycznia 1940 roku Anders został zabrany do celi pojedynczej. Więzienni obchodzili się z nim z właściwą swej naturze nikczemną brutalnością. Mimo poruszania się o kulach, dzielny Arkon był umyślnie potrącany, zrzucony ze schodów i tak na każdym piętrze wielopiętrowego gmachu. O warunkach swego uwięzienia pisze tak, „(…) wepchnięto mnie do małego pokoiku z rozwalonym piecem, zakratowanym oknem, bez szyb. Nie dano mi mojego ubrania. Miałem na sobie tylko cienki drelich. Zima tego roku była wyjątkowo sroga. Mróz przekraczał 30 stopni Celsjusza. Wstawiono mi jeden kubeł z wodą, która natychmiast zamarzła, drugi do załatwiania potrzeb. Co dwa trzy dni wrzucano mi kawałek chleba i wsuwano talerz obrzydliwej lury. W ciągu ośmiu tygodni, które tam spędziłem, jeden raz tylko opuściłem celę. (…) Żyłem w przekonaniu, że koniec mój się zbliża. Pomimo odporności organizmu, bardzo wychudłem. Byłem tak osłabiony, ze nawet nie czułem bólu z ran i odmrożeń.”1 A rany były niezwykle poważne. Z niedożywienia ciało generała pokryło się wrzodami, z odmrożonych policzków ściekała ropa, która wsiąkając w długą brodę skleiła ją, następnie zaś zamarzła nadając włosom twardość kości. Co kilka dni i nocy cela ulegała bardziej brutalnej niż skutecznej rewizji enkawudzistów. Było bicie i innego rodzaju niewyrachowane znęcanie się, któremu Władysław Anders nigdy nie uległ.
29 lutego 1940 Anders opuścił mury Brygidki i trafił wprost do paszczy lwa, to jest centralnego więzienia NKWD w Moskwie na Łubiance. Warunki były tam lepsze, lokacja o tyle pocieszająca, że przetrzymywano tam także trockistów i co ważniejszych nie-komunistów. Szanse na wyswobodzenie były nikłe aż do 22 czerwca 1941 roku. Nienasycona, niemiecka maszyna wojenna uderzyła na ZSRR. Sowiety potrzebowały pomocy Francji i Anglii, co dawało też okazję do poczynienia ruchów w sprawie polskiej. Od tego momentu zmieniło się nastawienie do Andersa. Zaczął dostawać regularne racje żywnościowe, po raz pierwszy od 20 miesięcy ogolono mu brodę.
4 sierpnia 1941 otworzyły się drzwi celi, Polaka zabrano do eleganckiego gabinetu na spotkanie z mężczyzną, którym okazał się Ławrientij Beria. W pomieszczeniu znajdował się również generał Wsiewołod Mierkułow, realizator zbrodni Katyńskiej. Wynikiem rozmowy była wolność nadana Andersowi. Arkonowi przydzielono również mieszkanie ze służbą, wyżywienie i…. zadanie mobilizacji sił polskich. Anders miał być dowódcą armii złożonej z Polaków przebywających na terenie ZSRR. Podówczas nie mógł jeszcze przewidywać, że pewnego dnia stanie w Palestynie z jako przywódca wielu tysięcy Rodaków. Niemniej, wizyta w Teheranie, Baku, a także Kairze przybliżała się. Nim jednak do nich doszło, trzeba było zorganizować wojsko, przedsięwziąć ewakuację. A to wymagało czasu i kooperacji ze środowiskiem polskim, wciąż rozdartym przedwojennymi waśniami endecko-sanacyjnymi.
Ciąg dalszy nastąpi.
1Anders, Władysław (1981) Bez ostatniego rodziału: wspomnienia z lat 1939-1946. Wyd. Gry Publications Ltd., Londyn, s. 30-31.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!